Problem polega na tym, iż dopóki dziecko jest małe, nie zamierzam rozwodzić się z mężem – synek nie jest niczemu winien, a potrzebuje pełnej rodziny. On kocha tak samo tatę, jak i swoją chrzestną, a ja… nie mogę już na nich patrzeć. Nie wiem, jak mam postępować ze zdrajcami.
Zdradziły mnie dwie najbliższe osoby i wciąż nie wiem, co ze sobą zrobić. Niedawno wydarzyło się coś, co kompletnie przewróciło moje życie do góry nogami – dowiedziałam się o zdradzie męża. A „tą trzecią” okazała się moja przyjaciółka, która jest chrzestną naszego syna.
Z Piotrem jesteśmy małżeństwem od pięciu lat, synek za chwilę będzie miał cztery. Rok temu, myśląc o jego przyszłości, zdecydowaliśmy się na chrzest. Jako chrzestnych wybraliśmy starych, sprawdzonych znajomych – jego kolegę ze studiów i moją przyjaciółkę z dzieciństwa. Każde z nich miało swoją rodzinę, często się odwiedzaliśmy, razem spędzaliśmy święta i wakacje.
Z Kasią zawsze łączyła mnie silna więź. Przeszłyśmy przez wiele trudnych chwil, nieraz mi pomagała – czy to zostając z małym, czy wspierając finansowo. Nigdy bym nie pomyślała, iż „chrzestna mama” zrobi mi coś takiego…
Od jakiegoś czasu miałam wrażenie, iż zazdrości mojego małżeństwa, ale nie brałam tego na poważnie. Sama niedawno się rozwiodła i żaliła mi się, iż nie radzi sobie z samotnością i wychowaniem dwójki dzieci bez męża.
Zlitowałam się nad nią – pozwoliłam przychodzić do nas, kiedy chciała. Dla niej to był oddech od trudów dnia codziennego, bo dzieci wysłała na pewien czas do swojej mamy. Szukała wsparcia i znalazła je… w moim domu.
Piotr, jak mi się wydawało, traktował ją po koleżeńsku. Nie protestował, iż tak często nas odwiedza, wręcz ją pocieszał: „Spokojnie, znajdziemy ci nowego męża”.
Aż nadszedł ten dzień. Wróciłam niespodziewanie wcześniej – i zastałam obraz, którego nigdy nie zapomnę. Kasia urządziła się u nas, jakby mieszkanie było jej. Oboje byli w szoku, iż wróciłam. Ona gwałtownie się spakowała i wyszła, a Piotr zaczął coś tłumaczyć – iż źle zrozumiałam, iż to nic nie znaczyło… Potem błagał o przebaczenie.
Nie miałam siły tego słuchać, zajęłam się synem i wezwałam lekarza, bo najbardziej martwiłam się o jego zdrowie.
Od dwóch tygodni nie rozmawiam z mężem. A wczoraj zadzwoniła Kasia – powiedziała, iż wrócił do niej były mąż i prosi, żebym zapomniała o wszystkim, co widziałam, bo nie chce rozwalać dwóch rodzin.
Ale ja nie wiem, co robić. Synek kocha tatę i chrzestną, nie chcę mu ich odbierać, ale sama nie mogę patrzeć ani na jedno, ani na drugie. Nie wiem, jak dalej żyć z tym ciężarem…