Rodzinne burze bywają podstępne. Zanim wyszła za mąż, Agnieszka nie miała pojęcia, iż życie z rodziną męża może stać się prawdziwą próbą. Wychowała się w zgodnej rodzinie, gdzie kłótnie były rzadkością, więc myślała, iż podobne problemy ją ominą. Opowieści koleżanek o teściowych uważała za przesadzone – przecież jej to na pewno nie spotka.
Po ślubie Agnieszka i Krzysztof zamieszkali u jego matki, Barbary Nowak, w jej przytulnym, choć ciasnym dwupokojowym mieszkaniu w małym miasteczku pod Krakowem. Teściowa przyjęła synową serdecznie i pierwsze miesiące mijały gładko. Dzieci nie były jeszcze w planach – młodzi marzyli, by uzbierać na własne mieszkanie.
Krzysztof pracował w dużej firmie IT, a jego zarobki pozwalały snuć plany na przyszłość. Agnieszka też pracowała, ale zarabiała mniej, ucząc w lokalnej szkole. Barbara była życzliwa, ale miała zwyczaj rozdawania rad, które początkowo wydawały się niewinne.
Agnieszka starała się nie reagować, ale z czasem teściowa coraz częściej wtrącała się w ich życie. Ton jej uwag stawał się coraz bardziej władczy, a komentarze – cierpkie.
Pewnego dnia Agnieszka, promieniejąc z radości, przyniosła do domu nowy blender.
– Od dziś rano będziemy robić smoothie, zdrowo i smacznie! – zawołała, stawiając pudełko na kuchennym stole.
Barbara, rzucając sceptyczne spojrzenie na zakup, skrzywiła usta:
– Po co ci to? Zbyteczny wydatek. Normalni ludzie rano jedzą owsiankę, a wy sobie żołądki psujecie nowomodnymi fanaberiami. Później pożałujesz, ale będzie za późno. – Demonstracyjnie odwróciła się i wyszła.
Agnieszka nie wytrzymała i rzuciła za nią:
– Pani syn nie znosi owsianki! Wystarczy mu kanapka z herbatą i leci do pracy!
Teściowa zastygła w drzwiach, odwróciła się i odparowała zimno:
– Gdybyś była dobrą żoną, wstawałabyś wcześniej i szykowała Krzysztofowi porządne śniadanie, zamiast wylegiwać się do południa!
– Nie wyleguję się do południa! – wybuchnęła Agnieszka. – Mam lekcje później, i co, mam się teraz z tego powodu przemęczać?
Od tamtego wieczoru między nimi pojawił się chłód. Blender był tylko pretekstem – napięcie narastało od dawna. Agnieszka, popijając herbatę w kuchni, rozmyślała:
„Co za teściowa mi się trafiła? Zamiast się cieszyć, ciągle szuka dziury w całym. To nie moja wina, iż pracuję na późniejszych godzinach. Krzysztof jest dorosły, sam może sobie kanapkę zrobić. Dlaczego mam żyć według jej zasad?”
Usłyszawszy obracający się w zamku klucz, Agnieszka ożywiła się – wrócił Krzysztof. Zawsze dzielili się wiadomościami, bo widywali się tylko wieczorami.
– Cześć – cmoknął ją w policzek. – Dlaczego taka naburmuszona?
– Czekałam na ciebie, chciałam się pochwalić – skinęła głową w stronę blendera. – Nowy sposób na śniadanie!
– Super, brawo! – uśmiechnął się Krzysztof.
Lecz wtedy z pokoju dobiegł głos Barbary:
– Z czego się cieszycie? Tylko zdrowie niszczycie takimi zabawkami!
– Mamo, daj spokój – próbował złagodzić Krzysztof. – Wszyscy mają blendery i nikt nie narzeka.
– Ile za to głupstwo zapłaciłaś? – Teściowa zwróciła się do Agnieszki.
Ta, nie tracąc rezonu, podała sumę o połowę mniejszą niż rzeczywista.
– To mało? – oburzyła się Barbara. – Kto w tym domu zarabia? Krzysztof haruje, a ty rozbrykujesz pieniędzmi!
– Ja też pracuję! – warknęła Agnieszka. – I nie próżnuję, o!
– Grosze zarabiasz! – odcięła się teściowa. – Krzysztof utrzymuje rodzinę, a ty jesteś rozrzutna!
Kłótnia przybierała na sile. Krzysztof, widząc, iż sytuacja wymyka się spod kontroli, złapał żonę za rękę i wyprowadził do ich pokoju, zatrzaskując drzwi.
– Boże, mam tego dość! – westchnęła Agnieszka. – Dlaczego ona się wtrąca w nasze życie?
Chciała wyrzucić z siebie wszystko, ale się powstrzymała – Krzysztof nie był winny, iż ma taką matkę. Barbara wydawała emeryturę na swój domek letniskowy: raz płot naprawić, raz dach połatać. Krzysztof czasem narzekał, ale pomagał.
Rano teściowa, gdy Agnieszka jeszcze spała, postanowiła przygotować synowi śniadanie, by pokazać, kto naprawdę się o niego troszczy.
– Mamo, po co? Sam dam radę – zdziwił się Krzysztof.
Lecz Barbara nie odpuszczała. Wylała z siebie wszystko, co myślała: Agnieszka jest leniwa, niewdzięczna, nie potrafi zadbać o męża. Krzysztof słuchał, ukrywając uśmiech. Wiedział, iż matka przesadza, i nie brał jej słów na poważnie.
– Dzięki, mamo, biegnę – rzucił, wychodząc do pracy.
Teściowa została w miejscu, zdezorientoBarbara stała w milczeniu, patrząc na drzwi, które właśnie się za nim zamknęły.