Park Narodowy Big Bend. Czy ktoś z Was o nim słyszał? Niby nie jest jakimś nic nieznaczącym ,,mikrusem”, bo to siódmy pod względem powierzchni park narodowy kontynentalnych Stanów Zjednoczonych (czyli: nie licząc Alaski). Jednak mimo tego imponującego rozmiaru, niewielu polskich turystów do niego dociera. My o tym miejscu wcześniej nie słyszeliśmy i pewnie gdyby nie leżał w Teksasie, w którym w tej chwili mieszkamy, prędko byśmy do niego nie zajrzeli. W podróżniczych relacjach z Ameryki pewnie też o nim nie usłyszycie, bo większość turystów z Polski skupia się na położonych blisko siebie parkach stanów południowo-zachodnich (the Southwest) – Teksas też jest czasem do niego zaliczany.
Nie dziwi nas to. Wizyta w Parku Narodowym Big Bend wymagałaby od ,,statystycznego” turysty poświęcenia dodatkowych 2-3 dni na drogę – a to sporo czasu dla kogoś, kto przyjeżdża do USA raptem na 2-3 tygodnie. choćby dla nas ta wyprawa stanowiła wyzwanie logistyczne. Z Houston, gdzie mieszkamy, na dojazd potrzeba minimum 9 godzin! Na szczęście doskonała okazja by zwiedzić Big Bend natrafiła się w listopadzie podczas Święta Dziękczynienia. Wybraliśmy się na 9-dniowego roadtrip’a w tym kierunku, co więcej dodaliśmy do trasy jeszcze jeden park narodowy i 3 parki stanowe! Ale to już inna opowieść…
Splendid Isolation
„Splendid isolation” – takie hasło widnieje na ulotkach Parku Narodowego Big Bend, położonego w słabo zaludnionej, południowo zachodniej części Teksasu, na granicy z Meksykiem. Do najbliższej autostrady I-10 jest 220 kilometrów, a jedyna miejscowość w okolicy, Terlingua, to senne miejsce, zamieszkiwane dawniej przez górników wydobywających rtęć.
Czemu więc robić park narodowym na takim „końcu świata?”?
Jeden park, trzy krainy. Góry, pustynia i rzeka
Sensem istnienia Parku Narodowego Big Bend jest ochrona trzech odmiennych ekosystemów, dzięki którym krajobraz jest bardzo zróżnicowany, a świat zwierząt i roślin bardziej bogaty, niż mogłoby wydawać się na pierwszy rzut oka. Jak to możliwe?
Centralną część parku zajmuje bowiem pasmo górskie Chisos, w całości leżące na jego terenie i będące jednocześnie najbardziej wysuniętym na południe pasmem górskim w Stanach. Powstało w wyniku działalności wulkanicznej. Najwyższy szczyt – Emory Peak – mierzy 2385 m.n.p.m.
Góry otacza z kolei ogromna Pustynia Chihuahua – bardzo ,,młoda”, bo datuje się, iż ma zaledwie 9000 lat. Mimo tego wieku może pochwalić się tytułem największej pustyni Ameryki Północnej [w Stanach Zjednoczonych są jeszcze trzy pustynie: Mojave (Park Narodowy Dolina Śmierci), Sonora (Park Narodowy Saguaro) oraz Wielka Kotlina (Great Basin)]. O tym, jak trudne to środowisko do życia, chyba nie trzeba się rozpisywać – jedna z opisanych poniżej ścieżek edukacyjnych doskonale pokazuje, jak przyroda radzi sobie z wyzwaniem pustynnego klimatu.
Będąca naturalną granicą między Stanami i Meksykiem rzeka Rio Grande stanowi trzeci element tej układanki. To ciągnąca się kilometrami zielona oaza, która na terenie parku malowniczo meandruje w skalnych wąwozach.
Jak widać, krajobraz Parku Narodowego Big Bend jest urozmaicony, a sam park to raj dla geologów – ruchy płyt, działalność wulkaniczna oraz erozja uformowały tu niezwykły krajobraz, o wyjątkowej rzeźbie terenu, z kolorowymi górami i skałami ,,w paski”.
Wyjątkowe dla tego parku jest też to, iż znajduje się w nim sporo gatunków roślin i zwierząt występujących tylko tutaj – pustynia stanowi naturalną barierę dla przenikania się ekosystemów, poniekąd izolując przyrodę Big Bendu np. od napływu zewnętrznych gatunków.
Co można robić w Parku Narodowym Big Bend?
Na miejscu czeka na turystów kilka bardzo widokowych dróg (tzw. ,,scenic drive”- czyli ,,widokowych przejazdów”), liczne szlaki piesze oraz możliwość spłynięcia rzeką Rio Grande pomiędzy wysokimi ścianami kanionu. Miłośników jazdy terenowej ucieszą z kolei liczne drogi szutrowe, na które jednak konieczne jest napęd na cztery koła i wysokie zawieszenie.
Poniżej wypisaliśmy kilka miejsc, które udało nam się odwiedzić – choć pomysłów mieliśmy więcej niż czasu. W parku Big Bend nie można się nudzić!
Santa Elena Canyon
Ściany kanionu św. Eleny liczą niemal 460 metrów wysokości. Potężna skalne ściany zdecydowanie robią wrażenie – człowiek wydaje się tak mały, stojąc u jego wylotu lub spacerując szlakiem wytyczonym wewnątrz zwężenia. Uwaga – liczcie się z niewielkimi podejściami, szlak wspina się na pewną wysokość, z której podziwia się kanion. Byliśmy zachwyceni tą perspektywą!
Bardzo ciekawie brzmi opcja spływu kajakiem rzeką Rio Grande, który może trwać choćby trzy dni. To musi być fantastyczne przeżycie, niestety, w towarzystwie małych dzieci nie wszystko jest możliwe :)…. , ale kto wie, może kiedyś będzie nam dane tam wrócić. jeżeli jedziecie ,,dorosłą” grupą – rozważcie tę opcję.
Boquillas Canyon
Boquillas Canyon to jeden z trzech kanionów na terenie Parku Narodowego Big Bend. Powstał dzięki rzece Rio Grande, która wyżłobiła w paśmie górskim Sierra del Carmen wąwóz z wysokimi na 360 metrów wapiennymi klifami. Kanion nie jest tak duży i słynny jak Santa Elena, ale to piękne miejsce, zdecydowanie warte 2.5-kilometrowego spaceru.
Po drodze można spotkać dzikie konie oraz osły, a także krowy wędrujące swobodnie po przygranicznym terenie. Często natkniecie się tu także na mieszkańców meksykańskiej wioski, ulokowanej po drugiej stronie rzeki, którzy codziennie pokonują nurt Rio Grande i sprzedają pamiątki (chyba nie do końca legalnie, ale i też nikt ich za bardzo nie przegania).
Hot Springs
Ostatnim miejscem, jakim sobie wyobrażaliśmy spotkać w Big Bend, były gorące źródła. Przez większą część roku, kiedy temperatury sięgają 30-40 stopni w cieniu, to pewnie wątpliwa atrakcja. My odwiedziliśmy Big Bend w listopadzie, kiedy wieczory i noce bywają chłodne, więc z przyjemnością wygrzaliśmy się w gorących, źródlanych wodach.
Co ciekawe, w tym odosobnionym miejscu istniał kiedyś resort odwiedzany przez klientów, chcących skorzystać z prozdrowotnych adekwatności wody. Trudno sobie to wyobrazić, bo skoro miejsce choćby współcześnie jest trudno dostępne, wtedy podróż musiała zajmować jeszcze więcej czasu – kuracjusze byli zdeterminowani, ale w tych warunkach biznes długo nie przetrwał. Dziś ruiny łaźni służą turystom, którzy przez cały czas chętnie korzystają z takiego geotermalnego jacuzzi.
Warto także zwrócić uwagę na skryte w skalnych ścianach petroglify, czyli symboliczne skalne rysunki, wyryte w miejscach ważnych dla rdzennych mieszkańców.
Po drugiej stronie rzeki, niemal na wyciągnięcie ręki, jest Meksyk. W najgłębszym miejscu Rio Grande woda sięgała raptem do bioder, a w jej nurcie taplały się dzieci. Trudno było nam uwierzyć, iż relaksujemy się w takim cichym, naturalnym spa, a jednocześnie tyle czytaliśmy o setkach tysięcy nielegalnych imigrantów przekraczających granicę amerykańsko-meksykańską. Na terenie Parku Narodowego Big Beng tego zjawiska raczej się nie zaobserwuje – jest to teren dość dobrze monitorowany (spotkaliśmy się m.in. z rutynowymi check-pointami straży granicznej na drogach), a pustynny klimat odstrasza potencjalnych śmiałków.
Rio Grande Village Nature Trail
To krótki szlak, ale zapewnia piękne widoki na Rio Grande i Chico Mountains, szczególnie podczas zachodu słońca . Z niewysokiego wzgórza widać fantastycznie zieloną dolinę rzeki oraz szczyty po dwóch stronach granicy – amerykańskiej i meksykańskiej. Nie wiadomo, gdzie zwrócić oczy- miejsce to wygląda wręcz surrealistycznie. Szlak zaczyna się przy Rio Grande Village Campground, w którym spędziliśmy trzy noce (i bardzo polecamy!).
Chihuahuan Desert Nature Trail i Dugout Wells
Ta licząca zaledwie kilometr trasa pozwala lepiej poznać ekosystem pustyni – dzięki kilkunastu tablicom informacyjnym, opisującym miejscową roślinność. Na terenie Parku Narodowego Big Bend rośnie bowiem aż 25% światowych gatunków kaktusów, a rośliny opanowały liczne techniki by przeżyć w tym suchym klimacie. Ciekawostki o tych sposobach opisano na tablicach, rozstawionych wzdłuż ścieżki przyrodniczej.
Na przykład Ocotillo to przez większą część roku ,,suche badyle”, które wyglądają jakby były martwe- ale wystarczy chwila opadów by natychmiast się zazieleniły, zakwitły, a następnie gwałtownie zrzuciły liście i ponownie przeszły w stan uśpienia.
Ciekawostką jest niewielka oaza na szlaku, Dugout Wells, w której rosną normalne liściaste drzewa i daktylowiec. Dawniej Dugout Wells było osadą ranczerów, którzy jednak nie dali rady w tych trudnych warunkach, a ich praca stała się szczególnie nieopłacalna w dobie Wielkiego Kryzysu. Koniecznie podejdźcie do niewielkiego źródła wody – zanurzenie się w zieleń, wśród której nagle tyle życia, to interesujący kontrast do bycia na gorącej pustyni.
Window View
Szlak zaczyna się niedaleko Visitor Centre w Chisos Basin i liczy zaledwie pół kilometra. Mimo to oferuje niezłe widoki na szczyty górskie i widok na ,,okno”, czyli przestrzeń między górami. W stronę samego okna można powędrować osobnym, dłuższym szlakiem.
Na miejscu znajduje się spore centrum obsługi turystów (visitor center) oraz restauracja.
Pinnacles – Basin Loop
Z tego szlaku lepiej widać otaczające Chisos Basin góry i „okno”. Szlak prowadzi przez porośnięte sosnami, jałowcami i dębami górskie zbocza. Po drodze część turystów ostrzegała nas by uważać przed napotkanym na szlaku czarnym niedźwiedziem. Nie spotkaliśmy go, nie wiedząc czy cieszyć się czy żałować… Być może ciekawie byłoby go zobaczyć, byle z bezpiecznej odległości.
Lost Mine Trail
To jeden z najpopularniejszych i najbardziej widokowych szlaków. Zrobiliśmy tylko fragment z 8 kilometrowej trasy, gdyż dzieci padały już pod koniec dnia z nóg i musieliśmy nosić w nosidłach nasze dwa słodkie ciężarki. Jednak już ten fragment robił świetne wrażenie, tak więc w przypadku ograniczonego czasu, można pomyśleć o choćby krótkim spacerze, z którego w każdej chwili da się zawrócić. Uwaga- ograniczone możliwości zaparkowania samochodu, czasem trzeba polować na miejsce.
Fossil Discovery Exhibit
Big Bend to nie tylko raj dla geologów. Znajdą tu też coś dla siebie amatorzy paleontologii i miłośnicy dinozaurów. Niewielka wystawa pokazuje, jak miliony lat temu wyglądało to miejsce – porośnięte lasami i przemierzane przez gigantyczne gady. Rzeźba ogromnego pra-krokodyla robi wrażenie nie tylko na dzieciach, a maluchy mogą zapozować do zdjęcia w… replice szczęki dinozaurrrrrrrra!
Rio Grande Overlook
Przy drodze prowadzącej do Rio Grande Village Campground znajduje się punkt widokowy, z którego doskonale widać pasmo górskie Sierra del Carmen- to te same góry, w których wody Rio Grande wydrążyły Boquillas Canyon. Pasmo to leży powyżej pustyni i ma bardziej górski klimat. To jeszcze bardziej odosobniony teren niż Big Bend – brak rzek, ludzkich osiedli i utwardzonych dróg.
Ross Maxwell Scenic Drive
Poniżej kilka kadrów z drogi prowadzącej z centrum parku do Santa Elena Canyon.
Gdzie spaliśmy w Big Bend National Park?
Spaliśmy na campingach w Parku Narodowym Big Bend:
- Rio Grande Village Campground
- Cottonwood Campground
Z kolei w centrum parku znaduje się popularny Chisos Basin Campground. Warto sprawdzić, jakie konkretnie udogodnienia oferuje dany camping: niektóre mają prysznice i porządne toalety, inne gwarantują wyłącznie miejsce campingowe i stolik.
Alternatywą będzie nocleg w Terlingua. Widać, iż to miejsce bardzo sezonowe, prawdopodobnie zupełnie wymarłe w czasie największych upałów. Dawna miejscowość górnicza (sezonowo) żyje z turystów – można zjeść w kilku lokalnych restauracjach, wypić smaczną kawę i znaleźć kwaterę, ale nie liczcie na pokaźne zaplecze hotelowe. W tych okolicach dominują glampingi, rancha, namioty, przyczepy i inne przestrzenie, które da się gwałtownie zaadaptować na nocleg. Część ofert sprawia wrażenie klimatycznych miejscówek, ale jednocześnie bardzo drogich jak na oferowany standard. Jednak takie są prawa rynku, na dojazd z innych miejscowości trzeba by poświęcić codziennie dodatkowe godziny.
P.s. jeżeli będziecie w okolicy, polecamy zajrzeć na wyjątkowy cmentarz w Terlingua – bardzo tex-mexański!
Big Bend Ranch? State Park
W tym miejscu warto dodać, iż piękno tej okolicy można podziwiać także z pobliskiego parku stanowego – Big Bend Ranch State Park. Choć „to nie to samo”, klimat i warunki są podobne. My spędziliśmy w parku stanowym jedną noc (dobra opcja, gdy campingi w parku narodowym się zapełnią) i ok. półtora dnia podróży.
Znajdziecie tu kilka ciekawych szlaków oraz wyjazd na trasy offroadowe.
O czym pamiętać przed wyjazdem do Parku Narodowego Big Bend?
- Przyjedźcie do Big Bandu z pełnym bakiem (np. tankując w miejscowości Marathon lub Terlingua), na miejscu są dostępne dwie stacje benzynowe, choć z odrobinę zawyżonymi cenami.
- Pustynia to nie żarty – za dnia jest bardzo upalnie i sucho, warto więc regularnie napełniać wodę (np. w visitor center) lub zabrać jej zapas. Wieczorami trzeba liczyć się ze spadkami temperatur.
- Choć na terenie parku działają nieduże sklepy, ich asorytment jest bardzo podstawowy, a ceny zawyżone. Dobrze zrobić zapasy w „cywilizacji”. jeżeli jednak potrzebujecie dokupić coś w sklepie, sprawdźcie dobrze godziny otwarcia- nie są bardzo długie.