Para małżeńska wracała radośnie z niezapomnianej kolacji urodzinowej. Alicja szła ramię w ramię z mężem po wyjściu z restauracji, gdzie świętowali jej urodziny. Wieczór wypadł znakomicie. Było wielu gości rodzina, współpracownicy. Alicja widziała niektórych po raz pierwszy, ale skoro Wojciech postanowił ich zaprosić, uznała, iż tak trzeba.
Nie należała do kobiet, które kwestionują decyzje męża; nie znosiła kłótni. Łatwiej było jej się zgodzić, niż upierać przy swoim.
Alicja, klucze nie za głęboko w torebce? Wyciągnij je powiedział Wojciech.
Alicja sięgnęła do torebki, szukając kluczy po omacku. Nagle przeszył ją ostry ból, a torba wypadła jej z ręki.
Dlaczego krzyczysz?
Coś mnie ukłuło.
Przy tym bałaganie, co masz w torebce, nic dziwnego!
Alicja nie odpowiedziała, podniosła torebkę i ostrożnie wyjęła klucze. Weszli do mieszkania, a ona gwałtownie zapomniała o całym zdarzeniu. Była zmęczona, nogi ją bolały, więc chciała tylko wziąć prysznic i iść spać.
Rano obudził ją przeszywający ból w dłoni palec był czerwony i spuchnięty. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór, sięgnęła po torebkę, by sprawdzić, co się stało. Przeszukując ją dokładnie, na dnie znalazła dużą, zardzewiałą igłę.
Co to jest?!
Nie rozumiała, skąd wzięło się to w jej rzeczy. Wyrzuciła dziwne znalezisko do kosza, a potem poszła po apteczkę, by odkazić ranę. Po opatrzeniu palca poszła do pracy, ale w porze obiadowej poczuła gorączkę.
Zadzwoniła do męża:
Wojciech, nie wiem, co się dzieje. Wczoraj chyba coś złapałam. Mam gorączkę, boli mnie głowa, czuję się rozbita. Wyobraź sobie, znalazłam w torebce zardzewiałą igłę i to mnie ukłuła!
Idź do lekarza, nigdy nic nie wiadomo, może być poważnie.
Nie martw się, odkaziłam, będzie lepiej.
Ale z każdą godziną czuła się coraz gorzej. Ledwo dotrwała do końca pracy i wróciła taksówką, nie mając sił na komunikację. W domu padła na kanapę i zasnęła.
Śniła się jej babcia Maria, która zmarła, gdy Alicja była mała. Nie wiedziała, skąd to pewność, ale była pewna, iż to właśnie ona. Babcia wyglądała krucho, przygarbiona jej postać mogła przestraszyć, ale Alicja czuła, iż chce jej pomóc.
Babcia poprowadziła ją przez pole i pokazała, jakie zioła zebrać, by przygotować napar oczyszczający. Powiedziała, iż ktoś życzy Alicji źle, ale musi walczyć, bo czasu zostało niewiele.
Alicja obudziła się spocona. Myślała, iż spała długo, ale minęło tylko kilka chwil. Usłyszała trzask drzwi Wojciech wrócił. Zsunęła się z kanapy, by go powitać. Gdy na nią spojrzał, był zszokowany:
Co się z tobą dzieje?! Spójrz w lustro!
Alicja podeszła do lustra. Wczoraj widziała w nim uśmiechniętą kobietę. Teraz nie poznała siebie: matowe włosy, podkrążone oczy, ziemista cera, puste spojrzenie.
Co się ze mną dzieje?!
Przypomniała sobie sen i powiedziała mężowi:
Śniła mi się babcia. Powiedziała mi, co mam robić
Alicja, ubierz się, jedziemy do szpitala.
Nie, nigdzie nie jadę. Babcia powiedziała, iż lekarze mi nie pomogą.
Wybuchła gwałtowna kłótnia. Wojciech nazwał ją wariatką, iż wierzy w sny o nieżyjącej babci. Po raz pierwszy pokłócili się tak ostro. Chciał ją siłą zawieźć do lekarza.
Jak nie pójdziesz sama, zaciągnę cię za kark!
Alicja szarpnęła się, straciła równowagę i uderzyła w kant mebla. Rozwścieczony Wojciech chwycił jej torebkę, trzasnął drzwiami i wyszedł. Alicja ledwo miała siłę wysłać do pracy wiadomość, iż jest chora i zostanie w domu.
Wojciech wrócił późno w nocy i przeprosił. W odpowiedzi usłyszał tylko:
Zabierz mnie jutro do wsi, gdzie mieszkała babcia.
Rano Alicja wyglądała jak widmo. Wojciech błagał:
Alicja, skończ z tymi dziwactwami, jedźmy do szpitala. Nie chcę cię stracić.
Ale pojechali. Alicja pamiętała tylko nazwę wsi. Od śmierci babci rodzice sprzedali dom i nigdy tam nie wracali. Całą podróż Alicja spała. Nie wiedziała nawet, gdzie iść, ale gdy dojechali, nagle się obudziła i wskazała pole:
Tam.
Wyszła z samochodu i osunęła się na trawę, wyczerpana. Ale wiedziała, iż przyszła tam, gdzie prowadziła ją babcia. Znalazła zioła z jej snu i wrócili do domu. Wojciech przygotował napar według jej wskazówek. Alicja piła go małymi łykami, z każdym czując ulgę.
Z trudem dotarła do toalety, a gdy wstała, zauważyła, iż jej mocz jest czarny. Nie przestraszyła się potwierdziło to słowa babci:
Zło wychodzi
Tej nocy znów śniła się babcia. Uśmiechała się i zaczęła mówić:
Rzucono na ciebie urok przez tę zardzewiałą igłę. Mój napar cię wzmocni, ale to nie wystarczy. Musisz znaleźć winowajcę i odesłać mu zło. Nie widzę, kto to, ale wiąże się z twoim mężem. Gdybyś nie wyrzuciła igły, wiedziałabym więcej. Ale
Zrób tak: kup pudełko igieł, wybierz największą, powiedz zaklęcie: Duchy nocy, wy, co żyliście, Usłyszcie mnie, nocne widma, przyśpieszcie prawdę. Otoczcie mnie! Wskażcie mi, pomóżcie, znajdźcie wroga. Wsuń igłę do torby Wojciecha. Ten, kto rzucił urok, zostanie ukłuty i poznamy winnego. Wtedy odślemy zło z powrotem.
Po tych słowach babcia rozpłynęła się jak mgła.
Alicja obudziła się. Wciąż czuła się źle, ale wiedziała, iż wyzdrowieje.
Wojciech został w domu, by się nią opiekować. Był zaskoczony, gdy oznajmiła, iż idzie sama do sklepu:
Alicja, ledwo stoisz. Niech pójdę z tobą.
Wojciech, ugotuj mi zupę, po tej infekcji mam wilczy apetyt.
Zrobiła wszystko, co kazała babcia. Wieczorem zaczarowana igła była już w torbie Wojciecha. Przed snem zapytałNastępnego ranka Wojciech obudził się z czerwonym śladem na dłoni, a w pracy dowiedział się, iż Irene zniknęła bez śladu, pozostawiając tylko kartkę z napisem „Przepraszam” na swoim biurku.