Panna Młoda Zapomniała, Jak Mówić „Dziękuję

newskey24.com 2 dni temu

Narzeczona zapomniała mówić „dziękuję”
— Weroniko, macie coś do jedzenia? — zapytała w biegu Kalina. — Umieram z głodu, naprawdę. I strasznie się spieszę. Muszę dziś wszystko ogarnąć. Przecież święto, Ósmy Marca. Czekają na mnie dziewczyny, idziemy dziś do klubu.

— Tak, święto, masz rację. Nasz dzień. To dla ciebie, kochanie. Wszystkiego najlepszego — Weronika podała Kalinie eleganckie pudełki z bransoletką, o której marzyła od lat.

Sama nie mogła sobie na nią pozwolić. Jej pensja znikała w mgnieniu oka. Ciągle nowa kurtka, przedłużanie włosów, wyjścia z koleżankami. Nie można przecież rezygnować z małych przyjemności.
Weronika znała to marzenie. Chciała sprawić jej radość. Przecież to prawie córka — zawsze marzyła o dziewczynce obok dorosłego syna. Gdy Szymon przyprowadził do domu Kamilę, swojej dziewczyny, spełniło się pragnienie. Pokochała ją całym sercem i rozpieszczała…

Nie dlatego, iż Kamila była wyjątkowa czy szczególnie dobra. Po prostu kochała syna, więc kochała wszystko, co było z nim związane. Kamila była z Szymonem trzy lata. Weronika, jako dobra przyszła teściowa, starała się przyjąć ją jak rodzinę.

Nie pomyślała tylko, iż ludzie bywają interesowni. Że przyzwyczajają się do dobroci. Że przestają dziękować, aż w końcu uznają, iż wszystko im się należy — jak królowej pod złotą tacą.

Tak stało się z Kamilą.
Od pierwszego dnia Weronika chciała, by czuła się w ich domu jak u siebie. Razem z mężem Markiem, ojcem Szymona, niedawno przeprowadzili się pod Poznań, do pięknego domu. Pewnego wieczoru zaproponowała Kamili nocleg…

Od tamtej pory Kamila mieszkała w pokoju Szymona, bez pytania. Jakby to było oczywiste.
Nikt nie protestował, choć rodzicom czasem brakowało chwil samotności.

Kamili było tu wygodniej niż w kawalerce z matką i babcią. Remont, pełna lodówka, smaczne posiłki. Sprzątać nie trzeba — Weronika, wzorowa gospodyni, robiła wszystko z radością.

Zabierali Kamilę wszędzie — choćby do przyjaciółki Agaty pod Gdańsk. Tam też witano ją jak rodzinę. Nakarmią, rozbawią, wywiozą na spacer. Życie jak z bajki.

Przez trzy lata Kamila dwa razy poleciała nad morze — za darmo, choć dobrze zarabiała. Na żadnej wycieczce nie zapłaciła, choćby ciastka do kawy nie kupiła.

Z zewnątrz mogło się wydawać, iż po prostu dobrze jej w tej hojnej rodzinie.
Ale nie. Weronika, Marek i Szymon nie widzieli w niej nic złego. Była radosna, bezpośrednia. Aż do tego Ósmego Marca.

Przyjaciółki wynajęły apartament w ekskluzywnym hotelu z basenem i SPA. W pakiecie był masaż i możliwość zaproszenia gości do 23.00.

— Weroniko, Szymon mówił, iż jesteście w SPA? Mogę do was wpaść? — Kamila przerwała ich wieczór szampanem i śmiechem.

Weronika zawahała się. Chciały spędzić czas tylko we dwie. Ale odmówić? Nie wypada.
— No dobrze — mruknęła.

— Kogoś jeszcze czekamy? — zdziwiła się Agata.
— Kamila wpada na chwilę.

— Ach tak? Mam dla niej prezent, wręczę osobiście.

Po kwadransie Kamila wbiegła do apartamentu.
— Jak tu pięknie! SPA działa? Muszę się zrelaksować, mało czasu! — narzuciła szlafrok i zniknęła.

Przyjaciółki wymieniły się spojrzeniami, ale wróciły do rozmowy. Kelner przyniósł kolację: ostrygi, owoce morza, kawior.

Kamila wróciła, gdy jadły deser.
— Co tu się dzieje? Ale pycha! — dołączyła bezceremonialnie.

Weronika wręczyła jej prezent.
— Super, właśnie tego chciałam! — mruknęła Kamila, pochłaniając ostrygę.

Agata też ją ucałowała. W odpowiedzi — cisza. Ani słowa podzięki, ani życzeń. Jakby święto było tylko jej.

— Muszę lecieć. Dziewczyny czekają, muszę umyć włosy.
— A Szymon? Przygotował kolację, ma prezent… — przypomniała Weronika.

— Kolację zje sam, prezent odbiorę jutro.

Zniknęła, nie życząc im choćby dobrej zabawy.

W pokoju zapadła cisza.
— Werku, nie chcę się wtrącać, ale…
— Wiem. Sama sobie winna. Tak ją rozpuściłam, iż choćby „dziękuję” zapomniała. Za to świetnie nauczyła się korzystać.

Postanowiły nie psuć sobie wieczoru.

A Szymona czekała nazajutrz trudna rozmowa z matką…

Idź do oryginalnego materiału