Na rynku pojawia się coraz więcej kremów koloryzujących o półtransparentnym wykończeniu, których głównym zadaniem jest właśnie wyrównanie kolorytu. Wzięłam je pod lupę i wybrałam te, które najlepiej wpisują się w aktualne trendy makijażowe, zwracając uwagę także na skład, trwałość, wydajność i komfort aplikacji. Aby osiągnąć „clean girl makeup", nie wystarczy nam jednak sam produkt kolorowy. Kluczowa jest pielęgnacja: oczyszczenie, nawilżenie, rozświetlenie od wewnątrz i ochrona SPF. Wyjaśnię ci te wszystkie aspekty krok po kroku.
Efekt „glass skin" a pielęgnacja
Efekt tafli na skórze, który tak często przewija nam się w tutorialach na TikToku i Instagramie, to przede wszystkim zasługa odpowiedniej pielęgnacji, a nie makijażu. jeżeli chcemy zapewnić nasze skórze promienność i naturalny blask, to właśnie świadomy dobór produktów pielęgnacyjnych powinien być dla nas priorytetem. W codziennej rutynie warto znaleźć miejsce na witaminę C, która rozświetla i chroni przed fotostarzeniem. Substancja często występuje w kosmetykach w różnych formach chemicznych.
Klasyczny kwas askorbinowy (L-ascorbic acid) jest bardzo skuteczny, ale niestabilny. gwałtownie utlenia się pod wpływem światła, powietrza i wysokiej temperatury, tracąc swoje adekwatności. Stabilna forma witaminy C to z kolei zmodyfikowana cząsteczka, która wolniej się utlenia, jest mniej wrażliwa na światło i temperaturę, a także lepiej przenika przez barierę naskórkową (w zależności od formy). Na mojej skórze świetnie sprawdzają się takie produkty np. Serum CEO 15% Vitamin C Brightening Serum, Sesderma C-VIT 5 Liposomal Serum, oraz antyoksydacyjne serum wyrównujące z wit. C 15% marki BasicLab. W każdym z tych produktów mamy do czynienia ze stabilnymi formami witaminy C. Po porannej aplikacji witaminy C krem z filtrem SPF jest obowiązkowy. Antyoksydanty wzmacniają skuteczność filtrów i chronią przed przebarwieniami.
View Burdaffi on the source websiteRaz w tygodniu warto także wykonać delikatny peeling enzymatyczny lub kwasowy, który pomoże usunąć martwy naskórek. Bardzo często efekt „ziemistej, szarej skóry” wynika właśnie z nadmiaru zrogowaciałych komórek naskórka, które blokują dopływ światła do skóry i utrudniają wchłanianie składników aktywnych. Regularne złuszczanie wygładza cerę i przywraca jej naturalny blask, wspierając odnowę komórkową. A odnowiona cera odpłaca nam naturalnym blaskiem, którego w "clean girl makeup" nigdy za wiele. Oczywiście nawilżanie to podstawa. Kwas hialuronowy, ceramidy, egzosomy, niacynamid i peptydy to substancje, które warto uwzględnić w swojej pielęgnacji.
Krem koloryzujący a podkład
Skoro podstawy rozświetlającej pielęgnacji mamy już za sobą, wyjaśnijmy sobie podstawowe różnice między kremami koloryzującymi, a tradycyjnymi podkładami. Podkład często daje pełne lub średnie krycie, daje się budować, często ma adekwatności zastygające i dobrze radzi sobie z redukcją niedoskonałości. Krem koloryzujący to bardziej serum-krem. Cechuje go mniejsza ilość pigmentów odpowiadających za krycie, lekka formuła i adekwatności pielęgnacyjne. Pozwala skórze oddychać, wtapia się jak pielęgnacyjne produkty nawilżające, zapewniając przy tym efekt „second skin”. Wyrównuje koloryt i potęguje blask, za którym przepadamy zwłaszcza latem. Dla cer suchych i wrażliwych komfort noszenia jest nie do przecenienia w porównaniu z podkładami zastygającymi. I mówię to jako posiadaczka skóry z tendencją do przesuszania.
Aplikacja kremów koloryzujących
Kremy koloryzujące najlepiej nakładać palcami. Pod wpływem ciepła dłoni formuła delikatnie się rozgrzewa, a tym samym łatwiej stapia się ze skórą i równomiernie rozprowadza pigment. W przypadku produktów takich jak np. Erborian CC Red Correct, czy Neo Makeup Green Beauty Balm, zielony pigment zamknięty jest w mikrokapsułkach. Po kontakcie ze skórą kapsułki pękają, a ich zawartość stopniowo zmienia kolor na beżowy, dzięki czemu zaczerwienienia zostają zneutralizowane. W ten sposób uzyskujemy subtelne wyrównanie kolorytu i naturalne wykończenie. Produkt powinien dopasować się do odcienia karnacji, nie pozostawiając plam. Mimo iż na rynku dostępnych jest coraz więcej produktów z zielonymi pigmentami, posiadaczki bardzo jasnych karnacji muszą liczyć się z tym, iż efekt może być odrobinę cieplejszy niż ich naturalny odcień skóry. W takiej sytuacji najlepiej zaaplikować odrobinę produktu także na szyję.
Najlepsze kremy koloryzujące według redaktorki beauty
Testowałam wiele kremów koloryzujących i CC-creamów, ale to właśnie te cztery produkty na dobre zagościły w mojej kosmetyczce. Zapewniają subtelne wyrównanie kolorytu, delikatne rozświetlenie i wygładzenie. Jako posiadaczka cery suchej, doceniam je za lekkość, komfort noszenia i ponadprzeciętną trwałość. Z półtransparentnymi formułami jest tak, iż ewentualne starcie produktu w newralgicznych miejscach (np. broda, skrzydełka nosach) jest niemal niewidoczne. Łatwo je reaplikować w ciągu dnia, choć ze względów higienicznych rzadko decyduję się na ten krok. jeżeli szukasz leciutkiego jak chmurka produktu na co dzień, koniecznie przetestuj na własnej skórze te perełki.
Origins GinZing Energy‑Boosting Tinted Moisturizer SPF 40
To krem tonujący i krem z SPF w jednym. Zawiera kofeinę i żeń‑szeń, które pobudzają i rozświetlają cerę. Lekka konsystencja, piękne rozświetlenie i solidne nawilżenie dzięki hialuronianowi sodu i skwalanowi to nie wszystko, bo w składzie mamy także filtry chroniące przed promieniowaniem UV. Produkt daje promienny blask i idealnie sprawdza się zarówno jaka baza pod makijaż, jak i solo. To mój must-have w wyjazdowej kosmetyczce. jeżeli już decyduję się na makijaż podczas urlopu, zamiast podkładu sięgam właśnie po Origins GinZing Energy‑Boosting Tinted Moisturizer. Dla cer suchych i pozbawionych blasku będzie idealnym wyborem. To kwintesencja viralowych efektów „glass skin" i „second skin".

Neo Nail Intense Serum Blue Beauty Balm i Green Beauty Balm
Niebieski i zielony balsam upiększający marki Neo Makeup, który pod wpływem ciepła skóry zmienia się w dopasowany do odcienia skóry krem koloryzujący, to drogeryjna alternatywa dla popularnych kremów koloryzujących z perfumerii. Naturalna formuła bez silikonu zapewnia efekt „face tint" z umiarkowanym kryciem. Ogromną zaletą obu tych produktów jest także ich zapach i opakowanie. Zielony krem-serum pachnie jak świeżo zerwana lawenda, co zdecydowanie zwiększa komfort aplikacji. Warto mieć świadomość, iż w formułach obu tych produktów zatopiono mikrokapsułki, które w trakcie rozcierania na twarzy są wyczuwalne pod palcami. Jest to całkowicie normalne i wręcz pożądane – to właśnie dzięki nim pigmenty uwalniają się stopniowo, a odcień idealnie stapia się z cerą. Po kilku sekundach masażu mikrokapsułki znikają, a skóra zyskuje naturalny, zdrowy koloryt bez efektu maski. To mój must-have w codziennym makijażu twarzy.

Erborian CC Red Correct
Krem-korektor o zielonym pigmencie neutralizującym zaczerwienienia to produkt, którego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Jest jednym z tych kosmetyków, które na dobre wkupiły się w łaski beauty influencerek. Po wyciśnięciu z tubki ma zielony odcień, ale w kontakcie ze skórą zmienia się w lekki krem tonujący, błyskawicznie dopasowując się do karnacji. Dzięki temu nie tylko kamufluje blizny po wypryskach czy rozszerzone naczynka, ale przede wszystkim nadaje cerze zdrowego blasku. Jego formuła to nie tylko sprytna gra pigmentów, ale i pielęgnacja. W składzie znajdziemy m.in. centellę azjatycką, znaną z adekwatności łagodzących i wzmacniających barierę hydrolipidową skóry. Krem ma lekką, komfortową konsystencję, a sama aplikacja dłońmi zajmuje mniej niż 2 minuty. Nie znam osoby, u której ten produkt się nie sprawdził.

Jak spotęgować efekt „glass skin" produktami do makijażu?
Po pielęgnacji i kremie koloryzującym warto sięgnąć po produkty tworzące efekt tafli i wielowymiarowy glow. Kremowe konturowanie i wypiekane róże z delikatnym rozświetleniem (np. Brush Up! x Maxineczka) nadają cerze wielowymiarowości. Rozświetlacz bez drobinek, dający efekt tafli (np. L’Oréal Lumi Le Glow) sprawia, iż cera wygląda ultraświeżo, lekko i promiennie. jeżeli masz problem z wyświecaniem się skóry w ciągu dnia, w strefie T zastosuj lekko matujący puder, ale resztę twarzy delikatnie utrwal pudrem rozświetlającym. Świetnie sprawdzi się tu np. Eveline Wonder Show, Hourglass Veil czy Illumintating Face Loose Powder marki NAM. Na koniec błyszczyk na usta, delikatnie podkreślone rzęsy oraz subtelne, sztuczne piegi. Twój "clean girl makeup" gotowy.
Rozdajemy kosmetyki! Napisz recenzję i zgarnij nagrodę. Co tydzień super produkty ZA DARMO
jeżeli lubisz testować perełki kosmetyczne i pisać ich recenzje, to mamy dla ciebie nowy konkurs! Do wygrania co tydzień są kosmetyki spośród puli nagród przewidzianych w danym miesiącu. Dodaj recenzję w katalogu KWC i zgarnij nagrody!