Ostatnia wieczerza

nn6t.pl 4 miesięcy temu

W tym numerze NN6T Nagrobki postanowiły zamienić się miejscami. Maciek pisze, a Adam stworzył oprawę graficzną, wykonując w tym celu prawdopodobnie pierwsze w historii sztuki paluszkografie.

Istnieje miejska legenda, która głosi, iż nie da się zjeść 15 paluszków w minutę (bez popijania). Ponieważ paluszki to moja ulubiona przekąska, postanowiłem to sprawdzić. Rzeczywiście nie da się.

W Polsce istnieje wiele różnych rodzajów paluszków. Na potrzebę felietonu postanowiłem podzielić je na dwie grupy. Paluszki śliskie, inaczej lakierowane (m.in. Lajkonik, Saltletts, Fanex Żeranskie albo Beskidzkie), oraz paluszki nieśliskie, czyli naturalne (Lubella albo Cymes). Prawdę mówiąc, te pierwsze są niedobre, a te drugie smaczne i pożywne. Istnieją jednak od tej reguły wyjątki. Ale o tym za chwilę.

Szczęśliwi ci, którzy mieszkają w Krakowie, gdyż tam pyszne paluszki Lubella (w co najmniej dwóch odmianach) można kupić w każdym Carrefourze Expres. Do wyboru mamy słone oraz z sezamem. Z solą są opcją wytrawną, dobrą do piwa lub dobrego schłodzonego białego wina, natomiast sezam świetnie pasuje do coli lub Mio Mate. Minusem jest to, iż sezam wchodzi między zęby, choć nie jest tak źle jak w przypadku maku. Paluszki z makiem są jednak bardzo rzadkie i można je kupić tylko w najbardziej zapomnianych regionach Polski, takich jak Poznań czy Wrocław. Wnioskując po nazwie, osoby mieszkające w Lublinie powinny mieć łatwy dostęp do paluszków Lubella. Nie wiem tego na 100%, gdyż dawno nie byłem w Lublinie. Mieszkając tam, byłbym o wiele bardziej dumny z paluszków Lubella niż z obrzydliwej gumowej bułki, jaką jest cebularz.

Jedyną rzeczą, której zazdroszczę ludziom mieszkającym w Warszawie, są paluszki Fanex Żerańskie, niedostępne w żadnym innym mieście. W kategorii paluszków śliskich to mój zdecydowany faworyt. Dłuższe, grubsze oraz w ładniejszym opakowaniu retro niż paluszki konkurencji.

Najpopularniejszą marką paluszków w Polsce jest Lajkonik. Ich jedyną zaletą jest to, iż zawsze są w każdej Żabce i na każdej stacji benzynowej. Poza tym ciężko coś o nich dobrego powiedzieć.

Pamiętajmy, żeby nie kupować paluszków w Biedronce. adekwatnie wszystko, co jest tam dostępne, jest niedobre. Beskidy to piękne miejsce do mieszkania, wie to zarówno Andrzej Stasiuk, jak i Olga Tokarczyk, natomiast paluszki Beskidzkie dostępne w Biedronce to najgorsze zło i należy je omijać szerokim łukiem.

Jeśli ktoś chce za wszelką cenę trzymać się idei DIY, może zrobić sobie paluszki sam. Do stworzenia masy wystarczą drożdże, odrobina mleka, żółtko, stopione masło i sól. Trzeba to wszystko, wymieszać, pociąć, ułożyć, posmarować, posypać, wstawić, wyjąć i ostudzić i zjeść. Uważam jednak, iż jeżeli ktoś w celu zjedzenia paluszków chce spędzić pół dnia w kuchni, zamiast wydać 1,51 zł, to chyba ma coś z garem. Smacznego!

PS Powyższy felieton nie jest felietonem sponsorowanym.

Nagrobki – zespół muzyczny współtworzony przez artystów wizualnych Maćka Salamona i Adama Witkowskiego. nagrobki.bandcamp.com

Idź do oryginalnego materiału