Osiemnaście lat byłam żoną jednego mężczyzny. Nigdy nie myślałam o zdradzie, nigdy nie spojrzałam na innego – aż do chwili, kiedy po prostu nie wytrzymałam emocjonalnie. Potrzebowałam czułości, potrzebowałam poczuć, iż jestem ważna, iż ktoś mnie kocha, iż ktoś się o mnie troszczy. Wszystko to, co mój mąż dawał innej kobiecie, a czego mi przez tyle lat konsekwentnie odmawiał. Mój romans z Władkiem – kolegą ze szkoły średniej – trwał trzy miesiące. Potem dowiedział się o tym mój mąż. Jego reakcja była gwałtowna, pełna sprzecznych emocji

przytulnosc.pl 2 dni temu

Wyszłam za mąż zaraz po maturze. Całe dorosłe życie poświęciłam rodzinie. Mam dwóch synów, a mój mąż – Lubomir – był dla mnie przez lata najważniejszą osobą obok dzieci. Nigdy nie zdradziłam, nie kłamałam, zawsze wierzyłam, iż rodzina to świętość.

Ale mój mąż… On nigdy nie był wierny. Plotki o jego romansach krążyły po rodzinie i znajomych od lat. Wielu dziwiło się, iż to znoszę. Siedem lat temu wyjechał niby służbowo. Przez przypadek odkryłam, iż poleciał z kobietą, którą od dawna podejrzewałam o romans z nim. Trzy dni chodziłam jak cień – każda kobieta, która naprawdę kocha i odkrywa zdradę, zrozumie ten ból.

Kiedy wrócił, powiedziałam mu, żeby odszedł. Nie zrobił tego. Przekonywał mnie, iż nic go z tamtą kobietą nie łączy, iż sobie coś wmawiam. Udawałam, iż wierzę. Dla dobra syna. Bo dzieci potrzebują ojca. Ale w środku umarło we mnie coś ważnego. Zmieniłam się. Zrobiłam się twarda, zamknięta. Wiedziałam, iż dalej spotyka się z tą kobietą.

Siedem lat żyliśmy w podwójnym układzie. On miał swoje tajemnice, ja – coraz więcej obojętności. Przez te wszystkie lata często słyszałam: „Zarabiam, masz dom, dzieci, nie zadawaj pytań, gdzie jestem i z kim”. I nie zadawałam. Ale w końcu się złamałam.

Spotkałam Władka – dawnego kolegę z klasy. On był z żoną. Otworzył jej drzwi od samochodu, pomógł założyć płaszcz. Stałam z boku i nie mogłam się napatrzeć. Tyle czułości… Czegoś takiego nigdy nie zaznałam od własnego męża.

Zaczęliśmy się spotykać. Potrzebowałam bliskości, miłości, zwykłych słów – iż jestem ważna, iż ktoś mnie widzi i szanuje. Tego, co przez lata mój mąż dawał innej kobiecie, ale nie mnie. Romans trwał trzy miesiące. Potem prawda wyszła na jaw.

Były kłótnie, płacz, długie nocne rozmowy. Mąż mówił, iż odejdzie do tamtej kobiety, iż z nią ułoży sobie życie. Nie wiem, co będzie dalej. Ale wiem jedno – gdy trafiłam do szpitala z wyczerpania, emocji i bólu – po raz pierwszy od osiemnastu lat mój mąż powiedział mi: „Trzymaj się, kocham cię”. To były dopiero drugie takie słowa z jego ust.

Został ze mną. Ale tamta kobieta przez cały czas czeka. I ja nie wiem, czy warto jeszcze to ciągnąć. Nie chcę się wybielać. Zdradziłam – i ponoszę za to winę. Ale proszę, nie oceniajcie wszystkich jednakowo. Czasem ludzie są tak bardzo zaniedbani emocjonalnie, iż po prostu pękają. Ja odpowiem przed Bogiem za swoje grzechy. I szczerze za nie żałuję. Ale wy, mężczyźni, też często popychacie nas do tego, nie widząc własnych błędów.

Nie wiem, co będzie z nami. Wierzę mężowi. Próbuję jakoś żyć dalej. Ale coraz częściej nachodzi mnie myśl, czy nie lepiej byłoby odejść i dać sobie nawzajem szansę na nowe, może wreszcie szczęśliwe życie…

Idź do oryginalnego materiału