**GRZECH Z ORZECHEM, JĄDRO Z WIADREM**
— Nie można szaleć młodzieńczymi namiętnościami w takim wieku! Ma przecież 46 lat! O czym on myśli? Ta dziewczyna mogłaby być jego córką! Jaka miłość może ich łączyć? Hm… Zakochał się jak mysz w pułapkę! Nie rozumiem i nie chcę rozumieć! — oburzała się Irena, krytykując zachowanie swojego męża.
Wszystkie te skargi wysłuchiwała jej najlepsza przyjaciółka, Katarzyna.
— Nie wyciągaj pochopnych wniosków, Irenko. Wszystko się ułoży. Masz przecież idealną rodzinę — uspokajała ją Katarzyna.
Choć zarówno Katarzyna, jak i współpracownicy, a choćby sąsiedzi dobrze wiedzieli, iż spokój szczęśliwej rodziny Ireny wisi na włosku.
Grzegorz (jej mąż) zachowywał się, jakby mu rozum odjęło. Był nie do poznania.
…Wszystko zaczęło się od wypadku samochodowego. Właśnie to wydarzenie przerodziło się najpierw w przelotną fascynację, a potem w ostatnią, gorącą miłość.
Była zima. Gołoledź. Każdego ranka Grzegorz jeździł do biura swoim samochodem. Tego dnia jechał ostrożnie, wolno. Zatrzymał się przed pasami.
Nagle, jak spod ziemi, wyskoczyła dziewczyna i całym ciałem runęła na maskę jego auta. Grzegorz nie mógł zrozumieć, co się stało. Przez chwilę wydawało mu się, iż celowo rzuciła się pod koła. Nie miał jednak czasu w myślenie. W mgnieniu oka wyskoczył z samochodu, by pomóc.
Poszkodowana jęczała i stękała.
Grzegorz posadził ją w aucie i skierował się do najbliższej przychodni. Dziewczyna stanowczo odmówiła wizyty u lekarza. Twierdziła, iż już jej lepiej. Za to gorąca herbata byłaby mile widziana…
Grzegorz zabrał nieznajomą do biura.
Napoił ją aromatyczną herbatą i poczęstował kanapkami.
Poznali się. Dziewczyna miała na imię Kinga. Grzegorz w duchu przyznał, iż była uroczą osobą — słodka, z zadartym noskiem i kręconymi włosami, a przy tym nad wiek poważna. Wydawała się wręcz magicznie pociągająca. Chciał się w nią wpatrywać bez końca i słuchać jej hipnotyzującego głosu. Ale gwałtownie wziął się w garść. Potrząsnął głową, jakby zrzucał uroki, i odprowadził ją do wyjścia. Już i tak stracił cenny czas pracy. Na odchodne wręczył Kindze swoją wizytówkę. To był tylko gest uprzejmości.
— Kinga, dzwoń, jeżeli coś…
Pod wieczór Grzegorz zdążył już zapomnieć o porannym incydencie.
Dwa dni później Kinga zadzwoniła. Poprosiła o spotkanie. Jak twierdziła, miała istotną i pilną sprawę.
Grzegorz, wciąż czując się wobec niej winny, przyszedł na umówione miejsce.
„Poszkodowana” otworzyła drzwi swojego malutkiego mieszkania. Grzegorz wszedł do środka. Dziewczyna miała zabandażowaną prawą rękę.
— Widzi pan, Grzegorzu… Chciałam powiesić obraz w kuchni. Nie mogę. Ręka boli. Pomógłby mi pan? — skrzywiła się z bólu.
— Oczywiście, pomogę. Pokaż mi narzędzia — bez wahania zgodził się Grzegorz.
Wkrótce obraz zawisł na ścianie. A na kuchennym stole pojawiła się butelka wina i owoce.
— Trzeba to uczcić. Od dawna chciałam go powiesić, ale brakowało męskich rąk — tak Kinga zaprosiła gościa do stołu.
Grzegorz nie potrafił odmówić. Żal mu się zrobiło dziewczyny. Taka atrakcyjna, a sama…
Wino zostało wypite przy rozmowach, owoce — nietknięte. Nie było ochoty na jedzenie. Tylko na bez końca mówić, mówić, mówić…
Do domu wrócił tajemniczy i oszołomiony. Była już noc. Żona i córka smacznie spały. Przywykły, iż dla Grzegorza praca zawsze na pierwszym miejscu. Czasem wracał nad ranem.
Pół roku później Grzegorz oznajmił, iż odchodzi. Żona Irena i córka Ola pomyślały, iż oszalał. Oczywiście, Irena zauważyła zmiany w mężu. Po pierwsze, zupełnie zapomniał o jej urodzinach. To się nigdy nie zdarzało. Po drugie, rodzinny budżet nagle skurczył się trzykrotnie. Po trzecie, Grzegorz coraz rzadziej bywał w domu. Można by wymieniać dalej…
Irena odpędzała od siebie czarne myśli. Nie chciała wierzyć w najgorsze. Zawsze śmiała się z powiedzenia „siwy włos, a diabeł w nos”. Była pewna męża na sto procent. Tym bardziej, iż dbała o siebie. choćby miała adoratorów w pracy. Ale wszystkie ich próby rozbijały się o jej nieprzystępność. Kochała tylko męża i wierzyła tylko jemu. A teraz taki cios!
W histerii pobiegła do córki.
— Olu, dowiedz się od taty, co się dzieje. Kim jest ta kobieta? Jak poważna jest ta sprawa?
Ale Ola, w tajemnicy przed matką, już odwiedziła ojca. Też chciała poznać prawdę.
— Mamo, powiem ci gorzką prawdę. Tata jest zakochany. Nie ma wątpliwości. Ta dziewczyna jest tylko pięć lat starsza ode mnie. Ma 26 lat. Ma piękne imię — Kinga. Wiesz, wydała mi się… bardzo podobna do ciebie, gdy byłaś młoda. Jakby ta sama twarz — przyznała Ola.
Irena zbladła jak ściana. Gdy Ola pokazała zdjęcie rywalki, poprosiła o tabletkę uspokajającą.
— Boże! Czy to możliwe? Nie wierzę! — lamentowała.
Ola nic nie rozumiała.
…Stare grzechy mają długie cienie. „I ten cień mnie w końcu dopadł…” — pomyślała Irena z rezygnacją.
…Irena poznała swojego pierwszego męża, gdy miała 17 lat. Wtedy wydawało jej się, iż to przeznaczenie. Przyszły mąż gwałtownie „wziął ją w obroty”. Nie obejrzała się, a już była jego żoną. Podobał jej się ten gwałtowny impet.
Młodzi zamieszkali u jego matki. Jadwiga okazała się kobietą łagodną i troskliwą. Pokochała młodą synową całym sercem. Irena zwierzała się jej ze swoich sekretów, a czasem płakała na jej ramieniu, gdy było ciężko. W rodzinie różnie bywa…
Wkrótce para doczekała się dziecka. Irena urodziła córeczkę. Najbardziej cieszyła się Jadwiga. Zawsze marzyła o córce. Ale mąż zmarł wcześnie, zostawiając ją z synem. MarzeniaW końcu Irena wzięła głęboki oddech, przytuliła niemowlęta do siebie i wyszeptała: „Życie układa się inaczej, niż planujemy, ale zawsze można zacząć od nowa”.