«On jest ojcem tylko jednej z dwóch córek, ale czy nasza mała nie ma serca?»

newsempire24.com 2 dni temu

Był ojcem tylko dla jednej z dwóch córek. Czyżby nasza mała nie miała serca? Gdy wychodziłam za Wojtka, wiedziałam, iż ma już córkę z pierwszego małżeństwa. Nie ukrywał tego, wręcz przeciwnie — od razu dał mi jasno do zrozumienia, iż nie porzuci dziecka i będzie je wspierał, jak tylko może. Szanowałam to. W końcu córka nie była winna temu, iż rodzice się rozstali. Nie protestowałam, nie zazdrościłam, nie mieszałam się — myślałam, iż mężczyzna, który troszczy się o jedno dziecko, stanie się równie dobrym ojcem dla naszego.

Ale wyszło inaczej.

Gdy urodziła się Ola, cieszyłam się, iż teraz podzieli swoją miłość po równo. Wojtek naprawdę ciężko pracował, dorabiał, żeby nas utrzymać. Ale uwaga… cała uwaga kierowała się tam, do tamtej rodziny. Każda niedziela — wyjazd do starszej córki. Prezenty, spacery, kino, kawiarnie, zdjęcia w mediach z hasztagami „najlepsza córeczka na świecie”. A nasza Ola? Praktycznie nie miała z nim kontaktu. Najwyraźniej nudził się z niemowlakiem. Tłumaczył się zmęczeniem, mówił, iż jeszcze za wcześnie, iż jak podrośnie — wtedy zaczną się zabawy, czytanie, wspólne chwile. Wierzyłam. Czekałam. Cierpliwie.

Ale czas mijał, a nic się nie zmieniało.

Gdy starsza córka poszła do szkoły, Wojtek zaczął dawać więcej pieniędzy na jej utrzymanie. Ja już wtedy też pracowałam, więc budżet jakoś się trzymał. Ale potem zaczęły się telefony. Marta — bo tak miała na imię — sama zaczęła prosić. Raz o iPhone’a, potem o markowe buty, potem o kosmetyki, tablet, wakacje nad morzem. Była żona, trzeba przyznać, nigdy niczego nie wymuszała. Nie mam do niej pretensji. Ale dziewczyna gwałtownie zrozumiała, jak sterować ojcem. A on na to pozwalał. Czuł winę. Pewnie za to, iż odszedł. I próbował ją „zapłacić”.

Była żona choćby kilka razy się na niego obraziła. Mówiła, iż rozpuszcza dziecko, iż miłości nie da się zastąpić prezentami. Ale Wojtek tylko machał ręką: „Muszę choć trochę wynagrodzić”. Tyle iż przed Olą jakoś winy nie czuł. Mimo iż z nią czasu nie spędzał wcale.

Każde urodziny Marty — wielka impreza. Balony, torty, sesje zdjęciowe. Każda niedziela — obowiązkowe spotkanie. Nigdy nie zabrał tam naszej Oli. Mówił, iż starsza będzie zazdrosna. Że nie chce psuć relacji. A co z uczuciami naszej córki? Dlaczego jej można ignorować dla cudzych emocji?

Milczałam. Ale serce mi się ściskało. Nie pokazywałam Oli, jak bardzo mnie to boli, ale ona też wszystko widziała. Rosła w domu, gdzie ojciec był… ale tylko na papierze. Obok — fizycznie. Ale nie duszą. Spał na kanapie, grał na telefonie, rzucał parę słów w ciągu dnia. A ona chciała, żeby i ją ktoś wziął za rękę, zapytał, zapisał dziennik lektur.

Teraz starsza córka Wojtka ma prawie szesnaście lat. Jej oczekiwania sięgają już kosmosu. Czasem aż mnie zatka. Wojtek nigdy nie odmawia — kupuje wszystko, o czym zamarzy. Telefony, kosmetyki, markowe ciuchy, wakacje za granicą. W tym roku — już dwa razy. A nas choćby raz w roku nie może zabrać na wakacje. Zawsze brak kasy. Zmęczenie. Praca.

Tego lata Ola znowu została ze mną w mieście, gdy jej siostra poleciała w świat. Wtedy pękłam. Po raz pierwszy powiedziałam wszystko. Nie z krzykiem. Ale z bólem. Że to przykre. Że boli patrzeć, jak zapomina o naszej córce. Że dziecko, które dwa razy do roku jeździ na wakacje i dostaje najnowsze gadżety, nie może być „pokrzywdzone”. Tymczasem Ola… już trzy lata nie widziała morza. Nigdy nie dostała prezentu bez okazji. Ale kocha tatę. Czeka na tatę. Wierzy, iż on też ją kiedyś poważnie zauważy.

A on jest pewny, iż traktuje obie córki tak samo.

Coraz częściej myślę, iż może tylko rozwód mu otworzy oczy. Może wtedy zrozumie, iż Ola też ma uczucia. Że i ona zasługuje na ojca, a nie na cień wylegujący się na kanapie. Tylko iż boję się. Bo wciąż kocham tego człowieka. Ale nie mogę już patrzeć, jak nasza córka rośnie z pustką w sercu…

Idź do oryginalnego materiału