OCZY
Od rana Absur był smutny.
- Nieraz,
kiedy zamknę oczy, czuję nieistnienie - powiedział, głaszcząc grzbiet kota.
- Ja też.
Otchłań - odparłem cicho. - Ale teraz mamy otwarte. Widzę cię, a ty mnie.
Istniejemy…
Absur się
uśmiechnął.
OCZY
Od rana Absur był smutny.
- Nieraz,
kiedy zamknę oczy, czuję nieistnienie - powiedział, głaszcząc grzbiet kota.
- Ja też.
Otchłań - odparłem cicho. - Ale teraz mamy otwarte. Widzę cię, a ty mnie.
Istniejemy…
Absur się
uśmiechnął.