Olena spokojnie zmywała naczynia po śniadaniu, gdy zadzwoniła teściowa Raisa. Półroczny Artem spał cicho w wózku na balkonie, więc można było spokojnie porozmawiać.

newsempire24.com 1 tydzień temu

**Dziennik, 15 maja 2024**

Po śniadaniu Lena myła naczynia, gdy zadzwoniła teściowa, Halina. Sześciomiesięczny Kacper spokojnie drzemał w wózku na balkonie, więc można było porozmawiać bez przeszkód.

Lenuś, kochanie, mam do ciebie prośbę zaczęła Halina, jakby z wahaniem. Tak bardzo chcę zobaczyć wnuka. Może przyjadę do was?

Lena nie wyczuła podstępu. Teściowa mieszkała na zachodzie kraju i widywały się rzadko. Od narodzin Kacpra kontaktowały się tylko przez telefon.

Oczywiście, Halino, przyjeżdżajcie. Kacper bardzo się zmienił, rośnie jak na drożdżach.

A na jak długo mogę? Na tydzień, na przykład?

Tak, spokojnie zgodziła się synowa. W salonie jest rozkładana kanapa, będzie wygodnie.

Teściowa aż zatrzepotała z radości:

Ojej, dziękuję, córeczko! To za dwa dni będę. Bilet już kupiłam, na wszelki wypadek.

Lena się uśmiechnęła. Po rozmowie opowiedziała o wizycie mężowi, Jackowi.

Dobrze, niech przyjeżdża zgodził się. Dawno matki nie widziałem.

Trzy dni później Lena dostała wiadomość od Haliny:
Dziś przyjeżdżam, nie trzeba mnie odbierać, dojadę taksówką.

Synowa przygotowała kanapę, zrobiła większe zakupy, kupiła choćby tort. Halina pojawiła się wieczorem z dwiema ogromnymi torbami i szerokim uśmiechem. Ale za jej plecami w korytarzu majaczyła męska sylwetka.

Lenuś, poznasz ożywiła się teściowa. To Wiesław, mój przyjaciel. Musiał przyjechać do Warszawy w sprawach, więc postanowiliśmy zrobić to razem i przy okazji się przedstawić.

Lena zmieszana spojrzała na nieznajomego mężczyznę około sześćdziesiątki. Siwy, w zniszczonym garniturze, ze starą walizką w ręce.

Dzień dobry wydukała.

Miło mi odparł Wiesław, wyciągając dłoń. Halina tak wiele o was opowiadała.

Synowa zaprowadziła gości do salonu, próbując ogarnąć sytuację.

Halino szepnęła na uboczu a gdzie Wiesław będzie spał? Nie mówiliście, iż przyjeżdżacie we dwoje.

A co w tym złego? zdziwiła się teściowa. Kanapa duża, zmieścimy się. Wiesiek niewymagający.

Lena stała pośrodku salonu, przetrawiając sytuację. Ich wynajęte dwupokojowe mieszkanie było przeznaczone dla trzech osób, a tu nagle pięcioro.

Halino, przygotowałam wszystko dla jednej osoby. Mamy małe dziecko, miejsca brak.

Teściowa już rozpakowywała torbę:

Lenuś, nie martw się. Jesteśmy skromni, wiele miejsca nie zajmiemy. Prawda, Wiesiu?

Mężczyzna skinął głową, rozglądając się po mieszkaniu:

Fajne lokum. Dzielnica porządna, komunikacja blisko. Idealne do szukania pracy.

Do szukania pracy? powtórzyła Lena.

No tak, postanowiłem się tu urządzić wytłumaczył Wiesław. W moim miasteczku perspektyw brak, a tu może coś znajdę.

Lena poczuła, iż robi jej się słabo. Więc nie przyjechał na kilka dni?

A na jak długo planujecie zostać?

No, jak wyjdzie spokojnie odparła Halina. Wiesiowi trzeba czasu, żeby coś znaleźć.

Lena, nie okazując zdumienia, poszła do kuchni przygotować kolację. W tym czasie wrócił z pracy Jacek.

Cześć, jak leci? Matka już jest?

Jest. I nie sama.

Mąż się zatrzymał:

Jak to nie sama?

Przyjechała z towarzyszem. Idź poznać Wiesława.

Jacek wszedł do salonu, gdzie Halina pokazywała swojemu towarzyszowi zdjęcia rodzinne w telefonie.

Mamo, nie mówiłaś, iż przyjedziesz z gościem.

Jacek, synku uradowała się. No to się wreszcie poznacie. Wiesiu, to mój syn.

Mężczyźni wymienili uścisk dłoni. Wiesław uśmiechał się przyjaźnie:

Halina dużo o was mówiła. Porządną rodzinę stworzyliście.

Dzięki sucho odparł Jacek. Mamo, możemy porozmawiać?

Wyszli do kuchni. Lena udawała, iż zajmuje się gotowaniem, ale słuchała.

Mamo, oszalałaś? Przyprowadzić obcego faceta do naszego mieszkania?

Jacek, nie krzycz. Wiesiek dobry człowiek, przyjaźnimy się od pół roku.

Przyjaźnijcie się, ale nie u nas!

Halina się obraziła:

No proszę, matka tylko przeszkadza. A myślałam, iż syn się ucieszy.

Jacek westchnął:

Mamo, nie o to chodzi. Trzeba było uprzedzić. Mamy dziecko, rutynę, potrzebny spokój.

Będziemy cicho obiecała teściowa. I nie na długo. Wiesiek musi tylko znaleźć pracę.

Ostatecznie Jacek ustąpił. Wyrzucać matkę z jej towarzyszem było niezręcznie, a Lena milczała, nie nalegała.

Pierwsze dni minęły względnie spokojnie. Halina zajmowała się wnukiem, Wiesław przeglądał ogłoszenia. Ale niedługo zaczęły się problemy.

Rano kolejka do łazienki. Wiesław golił się godzinami. Halina gotowała śniadanie dla wszystkich, nie pytając, kto co lubi. Wieczorem goście oglądali telewizję w salonie, a małżeństwo z dzieckiem tłoczyło się w sypialni.

Lena, macie laptopa? zapytał pewnego wieczoru Wiesław. Muszę wysłać CV.

Mamy, ale sami go używamy. Do pracy.

Pożyczcie na chwilę. Sprawa ważna.

Mężczyzna zasiadł w salonie i spędzał tam większość dnia, głośno rozmawiając z potencjalnymi pracodawcami:

Tak, doświadczenie mam. W Poznaniu byłem zastępcą kierownika działu. Wiek? Jeszcze mogę dać z siebie dużo!

Kacper budził się od hałasu i płakał. Lena go uspokajała, podczas gdy Wiesław kontynuował rozmowy:

Przepraszam, to wnuczek. Malutki jeszcze, rozumiecie.

Halina próbowała pomagać, ale jej metody różniły się od Leninych:

Po co go od razu na ręce bierzesz? Niech popłacze, to płuca rozwija.

Halino, jest głodny.

Niemożliwe, godzinę temu jadł. Pewnie ząbki.

Lena milczała, nie chciało się jej sprzeczać.

Po tygodniu cierpliwość się skończyła. Wiesław pracy nie znalazł, ale entuzjazmu nie tracił. Halina zachowywała się jak gospodyni.

Lena,

Idź do oryginalnego materiału