Ola, czy to twoje zbędne kilogramy?

twojacena.pl 4 godzin temu

„Ola, a te twoje dodatkowe kilogramy?”

Matka Darka nie odpuszczała. „Czy to nie problem? W twoim wieku to ważne, żeby dbać o figurę.”

„Według mnie nie mam niczego nadprogramowego, zwłaszcza iż mój przyszły mąż akceptuje mnie taką, jaka jest. Nie każdy musi być chuderlawą szczypiórką.” Ola spojrzała z przekąsem na Elżbietę i matkę Darka. Ta bezczelność sprawiła, iż Elżbieta zarumieniła się ze złości.

„Mamo! Kupiłaś herbatę odchudzającą? Nasiona chia? Po co tyle masła w owsiance, to przecież puste kalorie! Darek, znowu kupiłeś chleb drożdżowy? To niezdrowe! Rano trzeba wypić trzy szklanki wody, inaczej waga nie spadnie Gdzie moja woda?!” Mniej więcej takie teksty Darek słyszał od dzieciństwa.

Jego matka i starsza siostra były wiecznie pochłonięte swoją wagą. Teraz Elżbieta miała już trzydzieści osiem lat, nigdy nie wyszła za mąż i przypominała wychudzonego, zgarbionego kona z wiecznie głodnym spojrzeniem. Matka zaś wyglądała jak prosta, sztywna drutowa wykałaczka.

Tak go to wkurzało, iż zawsze ciągnęło go do ludzi radosnych, z apetytem na życie. I zawsze marzył, żeby jego przyszła żona była inna niż matka i siostra. I taką znalazł!

Miała na imię Oliwa. Ola choćby jej imię było miękkie, przyjemnym, jak zapach świeżego ciasta. Nie, Ola nie była gruba. Przy wzroście sto siedemdziesiąt trzy centymetry ważyła osiemdziesiąt pięć kilogramów.

I każdy z tych kilogramów promieniował zdrowiem i dobrym humorem. Pełne piersi, wąska talia, kobiece kształty i dołeczki w pulchnych policzkach, które aż prosiły się, żeby je uszczypnąć. To wszystko wprawiło Darka w zachwyt, gdy tylko ją zobaczył.

Pewnego wieczoru podwiózł siostrę do banku załatwić sprawy. Wzięła numer i usiadła na krześle, a on przechadzał się po holu, czekając.

Nagle usłyszał srebrzysty, dzwoniący śmiech. Był cichy, ale tak zaraźliwy, iż Darek mimowolnie się uśmiechnął. Tak bardzo chciał zobaczyć właścicielkę tego śmiechu, iż nie wytrzymał i ruszył w jego stronę.

Śmiała się dziewczyna za okienkiem, która obsługiwała starszego klienta. Powiedział coś zabawnego, a ona znów wybuchnęła śmiechem. Darek nie mógł oderwać od niej wzroku

Od falowanych włosów po usta jak małe serduszko. Do tego miała naprawdę wyraziste kształty, co widać było gołym okiem

Wracał samochodem z siostrą, słuchając jej monotonnego gadania, ale myślami był tam, w banku, z tamtą dziewczyną.

„Darek, słuchasz mnie?” zirytowana spytała Elżbieta.

„Oczywiście, Elu, słucham.” wytężał pamięć, o czym adekwatnie mówiła.

„No więc mówię mu, iż nie jem smażonego mięsa, tylko gotowaną pierś z kurczaka.” skarżyła się siostra na kolejnego adoratora. Darek pokiwał ze współczuciem, cmoknął językiem, jakby mówił: no co za drań

Następnego dnia, pod wieczór, pognał do banku. Obiekt jego marzeń był na miejscu i Darek odetchnął z ulgą. Czekając do zamknięcia, wyciągnął z samochodu bukiet róż i ruszył w jej stronę.

„Pani A nie potrzebuje pani męża albo zięcia dla mamy?” wypalił odruchowo i podał jej kwiaty.

Pewnie miał tak zagubioną minę, iż znów się roześmiała, ale róże wzięła.

„Boże Jakie piękne! Jak pachną!” zanurzyła twarz w kwiatach, a on patrzył na nią z zachwytem

Od tamtej pory byli nierozłączni. W życiu zdarza się czasem, iż spotykasz kogoś i wiesz to jest to, więcej nie trzeba nic szukać. Tak było z Darkiem i Olą. Oświadczył się po miesiącu znajomości, a ona zgodziła się z radością. Pozostało tylko przedstawić ją rodzicom.

Rodzice Oli przywitali go suto zastawionym stołem, pierogami, śmiechem i gwarem. Mama Oli, okazała piękność, ucałowała go w oba policzki, co go totalnie speszyło. Ojciec poklepał go po ramieniu jak starego znajomego i zabrał do kuchni.

„Z dala od kobiet, bo cię zamęczą. Ale nie martw się, Natalia Eugeniuszowa, mama Oli, to spokojna kobieta! Za to ją kocham od trzydziestu lat. A Ola to nasz diament. Dbaj o nią, synu.” ojciec Oli spojrzał na niego uważnie.

Potem długo siedzieli przy stole. Wszyscy jedli z apetytem, głośno się śmiali, opowiadając zabawne historie z życia. Potem Jan Dymitrowicz, ojciec Oli, grał na gitarze, a reszta podśpiewywała. Darkowi było tak dobrze w tej rodzinie, jakby znał ich całe życie

Trzy dni później wybrali się do rodziców Darka. Po drodze wstąpili do cukierni i Ola kupiła manualnie robione eklerki dla pań. O piątej byli na miejscu.

Drzwi otworzyła matka Darka, Halina Anatolówna.

„O Witajcie, kochani” patrzyła zaskoczona na Olę i zastygła z otwartymi ustami, trzymając się klamki

„Mamo, też cię kocham. Może wejdziemy?” Darek delikatnie przepchnął matkę i w końcu przekroczyli próg.

„Oczywiście, synu. Oczywiście Wchodźcie A ty chyba jesteś ta Ola, tak?” wzięła się w garść i bez skrępowania obrzuciła Olę wzrokiem od stóp do głów.

„Tak, jestem Ola! Bardzo mi miło.” Ola wsunęła dłoń w dłoń Haliny Anatolówny i weszła do środka. Matka Darka stała jak wryta, patrząc na dziewczynę.

„Tato, Ela, mamo to Ola, moja narzeczona. Złożyliśmy papiery, niedługo ślub. Ola, a to moja rodzina. Siostra Elżbieta, mama Halina Anatolówna i tata Nikita Sergiuszowicz.” zgłosił Darek.

Wiadomość o ślubie chyba zaskoczyła rodzinę Darka, bo siedzieli cicho i lekko oszołomieni. W pokoju zapadła cisza, słychać było tylko dźwięk sztućców

„No tak! Ola! Bardzo się cieszymy i witamy w rodzinie. A tam co, buteleczka? O, to się przyda! I jak

Idź do oryginalnego materiału