Ojciec, który porzucił nas z mamą w trudnym czasie bez grosza, po latach napisał do mnie list

przytulnosc.pl 20 godzin temu

Jedyne, co pamiętam z dzieciństwa o moim ojcu, to nieustanne kłótnie z mamą. Mieszkaliśmy wtedy w ciasnym mieszkaniu komunalnym w Toruniu. Żyliśmy bardzo skromnie – można wręcz powiedzieć, iż w biedzie. Mama, pani Halina, pracowała całymi dniami, żeby utrzymać dom, a ojciec – pan Ryszard – stale znajdował powody do zazdrości.

Pamiętam, jak kiedyś poszłyśmy z mamą na rynek po warzywa. Sprzedawca rzucił niewinny żart, mama się zaśmiała – ojciec momentalnie spochmurniał i tylko spojrzał na nią wściekłym wzrokiem. Gdy wróciliśmy do domu, zrobił jej awanturę na cały blok. Krzyczał, trzaskał drzwiami, aż w końcu… uderzył ją.

Potem ktoś rzucił mu głupi komentarz, iż pewnie nie jestem jego córką – i on w to uwierzył. Bo wyglądam jak mama. Nic z niego we mnie nie ma – ani rysów twarzy, ani charakteru.

Kiedy skończyłam 12 lat, ojciec po prostu odszedł. Zostawił nas bez pieniędzy, bez słowa. Nie płacił alimentów. Mama nie chciała go ciągać po sądach – była zbyt dumna. Wzięła drugą pracę. przez cały czas żyłyśmy biednie, ale przetrwałyśmy.

Po maturze za wszelką cenę chciałam dostać się na dobre studia w Gdańsku. Udało się. Potem przyszła pierwsza poważna praca, awanse, dobre zarobki. Dziś jestem mężatką – mój mąż Paweł jest wspaniałym człowiekiem. Mieszkamy razem z mamą. Niczego nam nie brakuje.

I wtedy… dostałam wiadomość.

Na Facebooku napisał do mnie ojciec. Po tylu latach. Twierdzi, iż chciałby odbudować relację, prosi o mój numer telefonu, chce się spotkać.

Nie wiem, co mam zrobić. Część znajomych mówi: „Daj mu szansę, porozmawiaj”. Ale ja nie wiem, czy chcę go w ogóle widzieć.

On jest mi całkiem obcy. Nie powiedziałam nic mamie. Nie chcę, żeby znowu cierpiała.

Zastanawiam się, czy w ogóle mam obowiązek odpowiadać. Czy jestem winna mu rozmowę?

Idź do oryginalnego materiału