Mieszkam w pięciopiętrowym bloku na jednym z osiedli sypialnych. Niedawno wprowadziła się do nas nowa rodzina. Zwyczajni ludzie z chłopcem około dziewięcioletnim.
Byli mili i uprzejmi. Nie kłócili się, nie pili, nie urządzali awantur.
Była połowa wiosny. Pogoda była wspaniała. Ciepłe, wiosenne promienie słońca ogrzewały ziemię i budziły ją z zimowego snu.
Od dawna nie wychodziłam na balkon. Zimą raczej tego się nie robi. Tym razem zaparzyłam sobie kubek aromatycznej herbaty i postanowiłam wyjść na balkon, żeby popatrzeć na ludzi i pokazać się światu.
Przed klatką schodową zebrała się grupka dzieci, wśród nich nowy sąsiad – chłopiec z sąsiedztwa. Jeden z dzieciaków pokazywał swój nowy telefon. Rodzice kupili mu go na urodziny. Chłopiec z dumą prezentował urządzenie rówieśnikom. Telefon od razu rzucał się w oczy – widać było, iż to drogi model.
W tym momencie na balkon wyszedł sąsiad mieszkający dwa piętra poniżej mnie. Chłopiec, zauważywszy ojca, podbiegł bliżej balkonu, zostawiając grupkę dzieci z tyłu.
Po chwili z entuzjazmem krzyknął do taty:
– Tato, tato, bardzo chcę taki telefon! Kupicie mi taki?
Ojciec nie zwlekał z odpowiedzią:
– jeżeli w tej czwórce będziesz miał same piątki, to na twoje urodziny dostaniesz taki prezent.
Chłopiec się zmieszał. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi od ojca.
– Tato, a może przyniosę połowę piątek w tej czwórce, a połowę w następnej?
Ojciec zastanowił się przez chwilę, a potem odpowiedział:
– Nie, nie zgadzam się. Bardzo popsułeś swoją historię kredytową.
Całe podwórko wybuchło śmiechem. Odpowiedzi chłopca już nikt nie usłyszał.