Eksperci popkultury zgodnie twierdzą, iż emitowany w latach 1998-2204 serial "Seks w wielkim mieście" źle się zestarzał. Do tej pory ich głównym zarzutem było nadmierne promowanie konsumpcjonizmu, ale wydaje się, iż nie on jest najgorszy - a przynajmniej, iż zyskał sporego konkurenta. Portal Dezed Digital dopatrzył się w niewinnych spotkaniach czterech przyjaciółek pewnej niezdrowej tendencji, która może, choć nie musi, zakorzeniać w społeczeństwie równie niezdrowe wzorce. Nazwali je - dosyć figlarnie trzeba przyznać - "Carrie complex". Zaskoczeni? Gdy dowiecie się, w czym tkwi problem, z pokorą pokiwacie głowami.
REKLAMA
Zobacz wideo Polki nie chcą się wiązać z facetami o niższym statusie
Jak związek wpływa na przyjaźń? Ceną miłości może być dwóch przyjaciół
Już 14 lat temu badacze z Uniwersytetu Oksfordzkiego postawili tezę, według której budowanie związku częściej niż rzadziej doprowadza do utraty bliskich przyjaciół. Obwiniają za to głównie czas, który poświęcamy nowemu obiektowi westchnień, nie zważając na przyjaciół, którzy tego czasu od nas również potrzebują.
Gdy wchodzisz w związek, tracisz dwóch przyjaciół. Osoby, które wchodzą w miłosną relację, dając 100 proc. siebie, statystycznie zamiast pięciu najbliższych, jak w przypadku reszty społeczeństwa, mają ich jedynie cztery. Jedną z nich jest zaś nowy partner lub partnerka
- mówi w rozmowie z portalem The Guardian Robin Dunbar, kierownik Instytutu Antropologii Kognitywnej i Ewolucyjnej na Uniwersytecie Oksfordzkim. Musimy przyznać, iż brzmi to nieco złowieszczo. Gdyby jednak przyjrzeć się zachowaniu Carrie Bradshaw, problem nie tkwi w tym, iż udało nam się kogoś pokochać, a w tym, iż w pewnym momencie zaczynamy budować swoją wartość wyłącznie historiach związanych z miłością.
"Seks w wielkim mieście" kontra przyjaźnie. Czy Carrie Bradshaw męczyła swoje przyjaciółki?
Zastanówmy się przez chwilę nad tym, jak zachowywały się bohaterki "Seksu w wielkim mieście" podczas wspólnych śniadań, kolacji, imprez i przypadkowych spotkań. Jakie poruszały tematy? Na czym skupiały swoją uwagę? Carrie miała chroniczną tendencję do mówienia na temat swoich miłosnych ekscesów. Doświadczenia randkowe wydawały się główną narracją jej życia - ba! choćby kariera felietonistki kręciła się wyłącznie wokół tego, jakiego faceta poznała, co z nim robiła, jaki był, jak ją traktował i - najczęściej - dlaczego postanowiła go ostatecznie olać. Co więcej, często zostawiała przyjaciółki, gdy tylko zobaczyła w tłumie byłego. Brzmi strasznie? Być może, ale tak właśnie było.
Niepokojące schematy głównej bohaterki serialu okazały się niszczyć życie jego widzkom. Portal Dezed Digital stworzył na ten temat ogromny artykuł, opowiadając smutne historie czytelniczek i jednocześnie fanek Carrie Bradshaw. Autorka, Tina Randall, nazwała to syndromem "Carrie complex", czyli w polskiej wersji "kompleksem Carrie".
Wielu z nas zna kogoś z 'kompleksem Carrie'. Objawia się on nieustępliwym, natarczywym sposobem mówienia. Bez względu na sytuacje w życiu czy na świecie rozmowa i tak nieuchronnie wraca do osobistego doświadczenia związanego z miłością, choćby w nieodpowiednich okolicznościach. Ta fiksacja na punkcie romansu prowadzi do zaniedbania innych obszarów życia: z tego powodu osoby z 'kompleksem Carrie' często tkwią w pętli, opowiadając te same romantyczne sagi bez rozwiązania.
- pisze. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który tak nie miał. Oczywiście, iż takie sytuacje się zdarzają. Gdy mamy złamane serce, często chcemy o tym opowiadać przyjaciołom i powinniśmy być wdzięczni za to, iż możemy to zrobić. Problem pojawia się jednak, gdy temat ten jest jedynym, na który chcemy rozmawiać, choćby po latach.
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.