Odszedł po dwudziestu latach małżeństwa… A potem chciał wrócić. Ale ja już byłam kimś innym.

polregion.pl 11 godzin temu

Małgorzata siedziała w kuchni z przyjaciółką, ledwo powstrzymując łzy. Jej dłonie drżały, w głowie panował chaos, a głos załamywał się co chwilę.

— Czekaj… On po prostu spakował rzeczy i wyszedł? — zdziwiła się Kasia, jej dawna koleżanka.

— Tak — ochryple odparła Małgorzata. — Po dwudziestu latach razem. Wziął torbę, rzucił: „Pokochałem inną” i zatrzasnął drzwi.

— Może źle zrozumiałaś? Może to tylko kryzys? — niepewnie zapytała Kasia.

— Kasiu, słyszysz siebie?! Jakie nieporozumienia?! Odszedł. Bez łez, bez awantur, bez prób wytłumaczenia. Jakby tych dwudziestu lat w ogóle nie było.

Małgorzata zakryła twarz dłońmi. W oczach znów zabłysły łzy. Nigdy wcześniej nie czuła się tak opuszczona i zdradzona.

— A dzieci wiedzą? — ostrożnie spytała Kasia.

— Nie… Zosia i Kacper są na koloniach. Wsiadły do pociągu trzy dni temu. Wrócą za dwa tygodnie… I choćby nie wiem, jak im to powiem. Jak?!

— Może, to i lepiej, iż teraz ich nie ma. Będziesz miała czas… choć trochę się pozbierać.

— Zbierać się po czymś takim? On był sensem mojego życia… — szepnęła Małgorzata, chwytając się za głowę. — Jak mogłam tego nie zauważyć? Jak?

Na kilka sekund zapadła cisza, którą przerwało nieoczekiwane pytanie przyjaciółki:

— A może mu się odwdzięczymy? Po kobiecemu.

— Co? — Małgorzata podniosła zdumione oczy. — Jak to sobie wyobrażasz?

— Bardzo prosto. Idziemy dzisiaj na randkę. Z nieznajomym. Jesteś piękna, zadbana, mądra. Mieszkanie masz, pieniądze też, dzieci to skarb. Jesteś łakomym kąskiem. Pokażemy mu, iż nie jesteś tylko byłą żoną, ale kobietą, o której się marzy.

— Nie wiem… Wciąż go kocham…

— A on ciebie? Czy kocha, odchodząc do innej? — Kasia ścisnęła dłoń przyjaciółki. — Chodź. Nic nie tracisz. Tylko się rozerwiesz.

Wątpliwości nękały Małgorzatę, ale w końcu skinęła głową. Godzinę później przeglądały w aplikacji kandydatów na „randkę w ciemno”. Wieczorem Kasia odprowadziła ją do restauracji i, mrugając, zostawiła samą.

Małgorzata, drżąc z nerwów, weszła do środka. Stolik numer 13. Ktoś już przy nim siedział.

— Przepraszam za spóźnienie, korki… Przemek?

— Małgorzata? — mężczyzna poderwał się gwałtownie. — Nie może być! Co za zbieg okoliczności…

Okazał się jej dawnym współpracownikiem, z którym spędziła pięć lat w jednym biurze. Po jego odejściu stracili kontakt, ale zawsze między nimi iskrzyło.

— To musi być przeznaczenie — uśmiechnęła się Małgorzata, siadając.

Rozmowa potoczyła się naturalnie. Wspominali pracę, znajomych, śmieszne sytuacje. Śmiech, lekkość, ciepło — wszystko wróciło, jakby tych lat rozłąki w ogóle nie było. A potem Przemek nagle spytał:

— Słuchaj, a dlaczego zdecydowałaś się na tę randkę?

Małgorzata zastygła. Najpierw chciała skłamać, ale coś w jego głosie zmusiło ją do szczerości.

— Mąż mnie zostawił. Wczoraj. Spakował rzeczy i wyszedł. Powiedział, iż ma inną. Nie wiem… jak żyć dalej.

Przemek opuścił wzrok, po czym delikatnie wziął ją za rękę:

— Nie jesteś sama, Gosiu. I szczerze mówiąc, cieszę się, iż właśnie ciebie dziś tu spotkałem.

Po raz pierwszy od wczoraj Małgorzata poczuła się nie porzucona, ale… ważna. Widziana. Doceniona.

Ale Przemek był powściągliwy:

— Nie psujmy tego wieczoru. Zamówię ci taksówkę. A w weekend… spotkajmy się znowu. Jak dwoje starych przyjaciół.

Obudziła się w domu. Na fotelu spała Kasia.

— Spałaś tu całą noc? — zapytała Małgorzata, mrużąc oczy przed słońcem.

— Aha. I możesz podziękować — ziewnęła przyjaciółka. — No i jak, jak było?

— Spotkałam Przemka — wyszeptała.

— Tego samego?! Który trzy lata temu omal się w tobie nie zakochał?!

Małgorzata potwierdziła skinieniem. Nie zdążyły dokończyć, bo do drzwi ktoś zapukał. Kasia poszła otworzyć, a Małgorzata, przeczuwając coś złego, pobiegła do łazienki.

— Gosia! Gość przyszedł — zawołała Kasia z ironią.

— Kto?..

W progu stał… jej mąż.

— Gosiu, wybacz… Jestem głupcem, popełniłem błąd…

— Ty? Błąd? Kiedy jechałeś z tamtą nad morze i wrzucałeś zdjęcia na Instagrama? Czy kiedy „u kolegi” nocowałeś?

— Nikogo nie kochałem, tylko ciebie… Dla dzieci…

— Nie mieszaj się dzieci! — ostro przerwała Małgorzata. — A wiesz co? Wczoraj byłam na randce. Z Przemkiem. Było wspaniale. I choć między nami nic nie było, zrozumiałam: nie potrzebuję cię już.

Mąż zbladł.

— Więc teraz jesteś z nim?!

— A ty z kim był— A ja z kim byłam, kiedy ty mnie zdradzałeś? — odparła spokojnie, zamykając za nim drzwi i czując, jak ostatnia więź z przeszłości rozpada się w pył.

Idź do oryginalnego materiału