Odszedł — i zbliżył się jeszcze bardziej

newsempire24.com 2 tygodni temu

Odszedł, więc stał się bliższy.
— Tylko nie waż mi się tu przemawiać jak z katedry! — głos Haliny brzmiał ostro; stała ze zaciśniętymi pięściami pośrodku pokoju. — Trzydzieści lat z tobą przeżyłam, słyszysz? Trzydzieści! A ty? Milczysz zawzięcie jak zaklęty!

Janusz powoli oderwał wzrok od gazety, spojrzał na żonę. Siwe włosy sterczały na wszystkie strony, twarz była czerwona z gniewu. Wiedział – zaraz rozpęta się kolejna burza.

— Halinko, uspokój się. Porozmawiajmy jak ludzie.
— Jak ludzie?! — załamała ręce. — Kiedy ty w ogóle ostatnio ze mną po ludzku rozmawiałeś? Kiedy pytałeś, co u mnie, jak się czuję? Hę? Odpowiadaj!

Janusz złożył gazetę, odłożył ją starannie na stół. Podniósł się, podszedł do okna. Za szybą mżył październikowy deszcz, żółknące liście klonu opadały jeden po drugim.
— Masz rację — powiedział cicho. — Rzeczywiście mało rozmawiam.
— Mało?! — Halinie niemal zabrakło tchu z oburzenia. — Ty w ogóle ze mną nie rozmawiasz! Przychodzisz z pracy, w milczeniu jesz, w telewizor patrzysz. Opowiadam ci, iż wnuk sąsiadki Bronki do liceum poszedł, a ty — hm, no tak, fajnie. Mówię, iż chcę na działkę pojechać, pomidory zebrać, a ty — rób co chcesz. Jestem żywą kobietą czy jakimś manekinem?

Janusz odwrócił się do niej. W oczach Haliny stały łzy, ale uparcie je powstrzymywała.
— Przepraszam — powiedział. — Nie myślałem, iż to dla ciebie takie ważne.
— Nie myślałeś! — zaśmiała się gorzko. — Janusz, a ty w ogóle o mnie myślisz? Kim jestem dla ciebie? Kucharką? Praniem? Czy tylko nawykiem, jak te twoje kapcie?

Chciał coś odpowiedzieć, ale Halina już się odwróciła i ruszyła w stronę drzwi.
— Wiesz co, nie odpowiadaj. I tak wszystko jasne.

Drzwi się zatrzasnęły. Janusz został sam w salonie, nasłuchiwał, jak żona głośno chodzi po kuchni, stawia z impetem naczynia. Potem i tam zapanowała cisza.
Z powrotem osunął się w fotel, wziął gazetę, ale nie mógł czytać. Litery mu się rozmazywały. Halina miała rację – naprawdę się od niej oddalił. Kiedy to się zaczęło? Po śmierci matki? Czy jeszcze wcześniej, gdy został szefem działu i praca go pochłonęła?

Przypomniał sobie, jak się poznali. Halinka pracowała wówczas w księgarni, on przyszedł kupić podręcznik do elektrotechniki. Uśmiechnęła się tak promiennie, iż zapomniał, po co przyszedł. Stał i patrzył na nią, aż w końcu zapytała, czy nie potrzebuje pomocy.
— Chciałbym coś interesującego — powiedział wtedy. — Może coś pani poleci?
— A co pan lubi czytać? — spytała.
— Wszystko po trochu. Fachowe książki, kryminały, klasykę.
Halina podała mu tomik Prusa.
— Proszę spróbować. Opowiadania o życiu. Bardzo piękne.

Janusz książkę kupił, ale nie czytał Prusa, tylko myślał o dziewczynie o dobrych oczach. Następnego dnia znowu wrócił do księgarni.
— Spodobało się? — spytała Halina.
— Bardzo. Może jeszcze coś pani podpowie?
Tak trwało tydzień. Kupował książki i wymyślał preteksty do rozmowy. W końcu zebrał się na odwagę, by zaprosić ją do kina.
— Bareja ma nową komedię — powiedział. — Może obejrzymy?
Halina się zaśmiała.
— A ja już myślałam, iż nigdy się nie zdobędziesz.

Pobrali się rok później. Janusz pamiętał ich pierwsze mieszkanie — malutkie dwupokojowe na przedmieściach Łodzi. Halina wieszała firanki, on przybijał półki. Wieczorami siedzieli w kuchni, pili herbatę, snuli plany na przyszłość.
— Chcę, żebyśmy mieli dwoje dzieci — mówiła Halina. — Chłopca i dziewczynkę.
— A ja chcę domek z ogrodem — odpowiadał Janusz. — Żebyś hodowała kwiaty, a ja w warsztacie grzebał przy motocyklu.
— I żebyśmy nigdy się nie kłócili — dodawała.
— Nigdy — zgadzał się on i całował ją w czoło.

Ale z dziećmi się nie udawało. Lekarze rozkładali ręce, mówili — bywa, nie martwcie się, żyjcie dla siebie. Halina płakała po nocach, myślała, iż mąż jej nie słyszy. A on słyszał i nie wiedział, jak pomóc, co powiedzieć. Stopniowo przestali o tym mówić. I w ogóle mówili coraz mniej.
Janusz piął się po szczeblach kariery, Halina przeszła do pracy w bibliotece szkolnej. Kupili trzypokojowe mieszkanie, potem działkę koło Płocka. Halina hodowała kwiaty, on majsterkował w warsztacie przy motocyklu. Ale rozmawiali coraz rzadziej.

Teraz, siedząc w pustym salonie, Janusz zrozumiał – winni byli oboje. On zamknął się w sobie, Halina nie potrafiła przebić się przez jego milczenie. I efekt – po trzydziestu latach małżeństwa czuł się obcy we własnym domu.
Nazajutrz Halina była zimna i powściągliwa. Podawała śniadanie w milczeniu, odpowiadała półsłówkami. Janusz spróbował naw
Tak siedzieli przy stole, trzymając się za ręce, wiedząc iż każde wspólne “dzień dobry” od dzisiaj będzie zaczynać nowy rozdział ich miłości.

Idź do oryginalnego materiału