**Zemsta**
Ryszard dorastał jako spokojny i bystry chłopiec. Rodzice oszczędzali na nim niczego, opłacając liczne zajęcia dodatkowe, by wyrósł na wszechstronnie rozwiniętego człowieka. Chłopak trenował judo, grał w szachy i pięknie malował. Z czasem zafascynował się grą na gitarze.
Rówieśnicy zapraszali dziewczyny do kina, bawili się tanim winem i papierosami, a Ryszard w samotności wybierał akordy, śpiewając ochrypłym głosem.
Rodzice marzyli o świetlanej przyszłości syna. W małym miasteczku liczącym zaledwie czternaście tysięcy mieszkańców nie było perspektyw. Po maturze bez trudu dostał się na prestiżowy kierunek informatyki w Warszawie.
Na dzień przed rozpoczęciem studiów ojciec odwiózł syna z nowym, drogim laptopem do siostry. Wdowa po mężu, którego dzieci już się usamodzielniły. W akademiku – hałas, pokusy, rozpraszanie. Matki nie zabrali, by nie urządzała długiego pożegnania. Ojciec zostawił pieniądze i odjechał.
Ryszard po raz pierwszy był zdany na siebie. Ciotka mało interesowała się sprawami siostrzeńca. Pilnowała tylko, by nie chodził głodny i wracał przed nocą.
Wolni od rodzicielskiej kontroli koledzy rzucili się w wir imprez, często opuszczając zajęcia. Ryszard trzymał się na uboczu – nigdy nie miał przyjaciół, nie był też typem do zabawy. Od pierwszego dnia jego uwagę przykuła Dobrosława, piękna blondynka.
Chłopaki szeptali, iż Dobrosława wybrała „męski” kierunek tylko po to, by znaleźć bogatego męża. Kiepsko się uczyła, ale wykładowcy rzadko stawiali jej jedynki. Takiej dziewczyny nie trzeba było przepytywać – wystarczyło patrzeć, jak słucha wykładu, poprawiając ją z delikatnym uśmiechem.
Ale Dobrosława nie narzekała na brak adoratorów. Uważała Ryszarda za nudnego kujona i omijała go szerokim łukiem. O czym z nim rozmawiać? O muzyce, szachach czy skomplikowanych algorytmach? Po prostu nie był w jej typie.
On zaś cierpiał z powodu nieodwzajemnionego uczucia. Pragnął być przy niej na każdej wykładni, w akademiku. Podczas kolejnej wizyty w domu oznajmił rodzicom, iż chce zamieszkać w akademiku. Ciotka mieszka za daleko, strata czasu w dojazdy. Wybuchła awantura – krzyki ojca, łzy matki.
Lecz Ryszard obiecał, iż nie zaniedba studiów, iż można mu ufać. I tak już patrzą na niego krzywo – jako jedyny w grupie wynajmuje pokój. Rodzice musieli się pogodzić z decyzją.
Ryszard był w siódmym niebie. Teraz będzie widywał Dobrosławę nie tylko na zajęciach (na które i tak rzadko przychodziła), ale i wieczorami. Wymyślał preteksty, by do niej zagadać. ale ona wciąż pozostawała obojętna.
Nawet gdy trafiali na tę samą imprezę, odmawiała tańca, uciekała na balkon palić. Ryszard też zacRyszard zapalił papierosa, patrząc, jak Dobrosława śmieje się z dowcipu kolegi, i zrozumiał nagle, iż zemsta nigdy nie była warta tych lat gorzkich myśli – odłożył niedopałek, westchnął głęboko i podszedł do niej, by w końcu powiedzieć to, co przez lata nosił w sercu w milczeniu.