Od dłuższego czasu miała wrażenie, iż ma wszystkiego za dużo i wszystkie te rzeczy są marnej jakości. Dała się zapędzić w przekonanie, iż potrzebuje tych tak naprawdę zbędnych przedmiotów, przez co czuła się obciążona i przytłoczona.
Chodzi o ubrania, buty, różnego rodzaju przedmioty do domu. Rzeczy, które są reklamowane, do zakupu których jesteśmy cały czas nakłaniani. – Kapitalizm zaczął zjadać własny ogon, a ja chciałabym wysiąść z tego pociągu – mówi Iza, mieszkanka Wrocławia. – To wszystko generuje wściekły pęd, człowiek ma poczucie, iż cały czas jest w biegu, ciągle szuka nowych rzeczy. Chciałabym żyć spokojniej i wydaje mi się, iż na spokojniejsze życie składa się też mniejsza liczba posiadanych przedmiotów.
Od jakiegoś czasu kobieta stara się nie kupować nowych rzeczy. A tych, które ma, pozbywa się. Korzysta np. z popularnej grupy „Uwaga, śmieciarka jedzie”. – jeżeli już coś kupuję, wybieram takie rzeczy, które mogą dłużej przetrwać – zaznacza.
W którymś momencie przeglądała fanpage’e o minimalistycznym życiu, ale wydało jej się, iż w jej przypadku nie ma to większego sensu. – Musimy sami stwierdzić, co jest dla nas korzystne, jakie rozwiązanie będzie najlepsze, żeby się troszkę odciążyć. Ale są pewnie osoby, które startują zupełnie od zera w takim odgracaniu swojego życia. Może dla nich informacje na takich fanpage’ach są przydatne.
No buy. Nowy rok i nowe wyzwania
Początek roku to zwykle czas rozliczeń, podsumowań, a co za tym dalej idzie – nowych postanowień. Media społecznościowe zalewane są treściami na ten temat. Niektórzy obiecują, iż zaczną lepiej dbać o zdrowie; kolejni będą więcej czytać; jeszcze inni zaczną uczyć się nowych umiejętności. Spośród wielu opcji na nowe, świeże wejście w kolejny rok wyróżnia się trend, którego popularność, także wśród Polek i Polak, rośnie. A dotyczy postanowienia, które od jakiegoś czasu towarzyszy Izie.
Chodzi o „no buy challenge„, czyli wyzwanie polegające na odmówieniu sobie zakupów nowych rzeczy lub ograniczeniu ich kupowania. W sieci pod hasztagiem #nobuy2025 kryją się tysiące postów i instrukcji pokazujących zasady tego wyzwania. Użytkownicy mediów społecznościowych dzielą się swoimi planami na realizację wyzwania i swoimi postępami.
Zasady są proste: nie kupować nowych ubrań, kosmetyków, niepotrzebnych akcesoriów czy ozdób do mieszkania. Co dokładnie znajdzie się w danej instrukcji zależy tak naprawdę od każdego z osobna. Grunt to ograniczyć zakupy, a co za tym idzie – konsumpcję.

Zdjęcie ilustracyjne/123RF/PICSEL
No buy. Ludzie są zniechęceni nadmierną konsumpcją
Na trend „no buy” składa się dużo różnych mechanizmów – uważa Andrzej Tucholski, psycholog biznesu. Ludzie są zniechęceni nadmierną konsumpcją oferowaną przez rynek, media i influencerów. Mają dość reklam, kredytów, promocji. Oprócz tego rośnie w nich rozczarowanie wynikłe z posiadania wielu rzeczy, które nie spełniły oczekiwań i okazały się wyłącznie zmarnowaniem pieniędzy.
– Ponadto popularyzuje się i pogłębia świadomość kryzysu klimatycznego wywołanego, między innymi, przez ogrom niepotrzebnych produktów, gadżetów, ubrań. A przede wszystkim nie jest współcześnie łatwo przeżyć choćby z niezłą pensją, głównie przez rosnące czynsze i ceny. W efekcie – częściowo z przymusu, częściowo z wyboru – sporo ludzi podpisuje się pod hasłem „kończę z kupowaniem” – wyjaśnia psycholog.
Znak czasów
Aktualne wcielenie trendu ograniczenia kupowania, w którym internetowi influencerzy rezygnują z tzw. „zakupowych hauli” na rzecz pokazywania, jak naprawiają lub znajdują nowe wykorzystanie starych przedmiotów może być chwilowe, ale według Tucholskiego ogólny trend odwrotu od konsumpcjonizmu jest rosnący i będziemy widzieć go coraz częściej.
– Nieregulowany późny kapitalizm zawiódł sporo młodych ludzi, ponieważ wiele jego obietnic jest już dzisiaj nie do zrealizowania. Trendy takie jak utowarowienie (komercjalizacja dziedzin życia, które dawniej nie miały nic wspólnego z kapitalizmem), nadmierny konsumpcjonizm albo skrajne przesycenie przestrzeni miejskiej i wirtualnej reklamami wywołują rozczarowanie i niechęć – podkreśla.
Jeśli zaś chodzi o młode osoby, bo to właśnie wśród przedstawicieli pokolenia Z trend „no buy” jest szczególnie popularny, dzięki odwróceniu się od nadmiernej konsumpcji zyskują oni kontrolę nad swoim życiem. – Czują się bezpieczniej, pewniej, mogą też w ten sposób podkreślić, iż liczą się dla nich ważniejsze rzeczy, niż najnowszy gadżet. Kupują to, czego potrzebują, a nie co im akurat wmawia ten lub inny koncern – zaznacza Andrzej Tucholski. Według niego to duża zmiana społeczna. Istotny „znak czasów”.
Sławomir Mentzen o starcie Krzysztofa Stanowskiego: To zwykły trolling/Polsat News/Polsat News