Nieoczekiwany powrót do domu: Szokujące odkrycie za drzwiami mieszkania

polregion.pl 3 godzin temu

Myśli plątały się w głowie, a w sercu kipiała zazdrość i żal. Dlaczego oni tak z nią postąpili? Czyż nie kochała swojego męża? Czy była złą żoną i matką dla ich syna?

Ale to, co wydarzyło się później, przekraczało wszelkie granice.

Jagoda była pewna, iż z mężem połączyło ich przeznaczenie. I to, iż w małżeństwie z Bartkiem żyli szczęśliwie od ponad dziesięciu lat, uważała za oczywistość.

Tego dnia wracała z delegacji, na którą wyjechała dwa dni wcześniej. Parę dni wcześniej szef wezwał ją do siebie i oznajmił, iż nikt poza nią nie poradzi sobie z problemami w jednym z oddziałów.

— Tam roboty na trzy dni, nie więcej. Pakuj się, Jagoda, i choćby nie próbuj wymyślać wymówek. Wyjeżdżasz jutro — powiedział lekko podirytowanej kobiecie.

Jagoda miała swoje plany na najbliższe dni, a służbowa wycieczka do innego miasta w nie nie pasowała. Ale z szefem się nie dyskutuje. choćby gdyby przypomniała mu, iż w firmie na delegacje jeździ tylko młodzież, a on sam kiedyś wprowadził tę zasadę. Ona już swoje odjeździła i teraz, po trzydziestce, liczyła na spokojniejszy grafik.

— Bartek, wyjeżdżam służbowo. Myślę, iż na trzy dni. Dopilnuj, żeby Kuba odrabiał lekcje z korepetytorką, bo ostatnio się wymiguje. A ja płacę za to niemałe pieniądze. I niech je normalne obiady, nie chipsy i sucharki, tylko zupę i kotlet, które zostawię w lodówce.

— Dobrze, dopilnuję, nie martw się — burknął obojętnie mąż, nie odrywając wzroku od ekranu telefona.

— I to wszystko? — zdziwiła się Jagoda. — Czyli fakt, iż wyjeżdżam, cię w ogóle nie rusza? Słuchaj, oderwij się w końcu od tego telefonu!

— No przecież nie wyjeżdżasz na miesiąc. Wrócisz za trzy dni. Sama mówiłaś. A my z Kubą jakoś przeżyjemy te dni bez ciebie.

Przy tych słowach Bartek w końcu podniósł wzrok na żonę i choćby się uśmiechnął.

— A czemu znowu ciebie wysyłają? Przecież już swoje odjeździłaś? — zdziwił się.

— Potrzebny jest doświadczony pracownik. Tak mi sam szef powiedział. Doświadczony i stanowczy, z charakterem! — odparła Jagoda z dumą, wiedząc, iż jest ceniona w pracy.

Podczas delegacji postanowiła się pośpieszyć i wrócić do domu z obcego, nieprzyjaznego miasta choćby dzień wcześniej. Tę jedną dobę spędziłaby w domu, darując ją sobie.

Pociąg, którym jechała, zbliżał się już do przedmieść rodzinnego miasta. Była w dobrym nastroju. Z przyjemnością myślała o powrocie do pustego mieszkania. Wyczekiwała tej chwili wolności. Mąż w pracy, dziesięcioletni Kuba jeszcze w szkole. Będzie mogła zająć się tylko sobą.

Najpierw nalewka z aromatyczną pianą. Potem maseczki na twarz i dłonie. Może choćby się zdrzemnie — ten luksus Jagoda od dawna sobie odmawiała. A później Kuba wróci ze szkoły. Trzeba go nakarmić, pomóc z lekcjami. Bo z tą pracą choćby zapomniała, kiedy ostatnio poświęciła synowi czas. choćby na macierzyńskim nie wysiedziała — wróciła do roboty, zostawiając dziesięciomiesięcznego Kubę pod opieką emerytkowej ciotki.

O swoim wcześniejszym powrocie nie uprzedziła męża — może zapomniała, a może specjalnie. Teraz to już nie miało znaczenia. Niech będzie niespodzianka. Bartek wróci wieczorem do domu, a tam ukochana żona, gorąca kolacja i lekcje z synem już odrobione. Cóż za błogość!

Wzruszona wspomnieniami o ich nagłym ślubie, Jagoda w drodze do domu wstąpiła do sklepu po butelkę wytrawnego wina i ulubiony tort Bartka. Niech ten wieczór będzie romantyczny. Tego jej potrzeba. Ostatnio z mężem trochę się oddalili od siebie — ona pochłonięta pracą, on wiecznie w telefonie, choćby nie mają o czym rozmawiać. Jak obcy ludzie, doprawdy!

Otworzyła drzwi do mieszkania i nie od razu zorientowała się, iż ktoś jest w środku. Dopiero gdy zapaliła światło w przedpokoju i zobaczyła obce damskie buty, poczuła dreszcz. Potem zauważyła lekką futrzaną kurtkę wiszącą w szafie. Pachniała tak intensywnie słodkimi perfumami, iż aż zrobiło jej się niedobrze.

Może jednak nie od zapachu, ale od świadomości, iż za chwilę wydarzy się coś bardzo nieprzyjemnego. Zamiast kąpieli, maseczek i miłego wieczoru z winem i kolacją.

Nic z tego już nie będzie. A może choćby i rodziny Jagody już nie ma. Bo ona nie wybacza zdrady. Po prostu nie potrafi.

Zebrała się w sobie. Musi opanować emocje, by nie wyglądać śmiesznie i żałośnie w oczach zdradzieckiego męża i obcej kobiety, która ośmieliła się wejść do jej domu, by zabawiać się z cudzym mężem i niszczyć jej szczęście.

Słyszała śmiech i cichą rozmowę ze swojej sypialni. A sama rozglądała się, czego by się złapać, żeby przywalić tym obojgu.

— Boże, jak mogłam do tego dopuścić? Dlaczego nie widziałam, nie czułam, iż Bartek aż tak się odsunął? Że ma kochankę? A do tego jeszcze sprowadził ją do naszego łóżka!

Cicho mówiła do siebie, próbując się uspokoić. Znając swój wybuchowy charakter, bała się, iż kogoś zabije. A to oznacza więzienie. Więc musi zapanować nad emocjami.

W końcu, nie mogąc już dłużej powstrzymywać gniewu, podeszła do zamkniętych drzwi sypialni.

Po drodze zahaczyła o kabel od wysokiej lampy, która stała teraz bliżej stolika. Najwyraźniej, zanim przeszli do przyjemniejszych etapów spotkania, kochankowie pili szampana i jedli owoce.

Huk, który powstał, gdy lampa runęła na podłogę, przyciągnął uwagę osób w sypialni.

Drzwi się otwarły, i owinięta w prześcieradło, stanęła przed nią…

— Alicja? — zdziwiła się. — Ty? Mój Boże! Teraz rozumiem, dlaczego te perfumy wydały mi się takie znajome! — zaśmiała się histerycznie, rozpoznając w rywalce dawną przyjaciółkę. — Jak mogłaś? Wstrętna!

— Jagoda? — zdziwiła się tamta. — Ty co tu robisz… Przepraszam, myślałam, iż jesteś na delegacji.

— On też chyba nie spodziewał się, iż wrócę— Wróciłam wcześniej, żeby was zastać w moim własnym łóżku — odpowiedziała Jagoda, patrząc na Alicję z zimnym gniewem, ale w głębi duszy czując ulgę, iż to nie Bartek był zdrajcą, tylko jego brat, który wykorzystał ich zaufanie.

Idź do oryginalnego materiału