Oddałam cię w jej ręce, a ona chętnie cię przyjęła.

newskey24.com 14 godzin temu

**Dziennik, 10 czerwca 2023**

*„Sam ją mu oddałam, własnymi rękami. A ona nie wzgardziła, wzięła…”*

— *Hej, Weronika. Po co tak mnie nagliłaś? Nie mogłaś przez telefon powiedzieć?* — Ola zdjęła lekką marynarkę, wchodząc do mieszkania.

— *Nie do rozmowy przez telefon. Chodź do kuchni.* — Weronika zgasiła światło w przedpokoju i ruszyła za przyjaciółką.

— *Zaintrygowałaś mnie. Gadaj już.* — Ola usiadła przy stole, składając ręce jak wzorowa uczennica czekająca na wyjaśnienia.

Weronika postawiła na stół niedopitą butelkę czerwonego wina i dwa kieliszki.

— *Oho?! Tak poważna rozmowa? Słucham cię.* — Ola uniosła brwi.

Weronika nalała wina i usiadła naprzeciwko.

— *Dla rozluźnienia i zrozumienia* — powiedziała z emfazą, podnosząc kieliszek i biorąc łyk.

Ola też uniosła swój, ale nie piła, czekając, aż przyjaciółka zacznie.

— *Zginęłam. Zakochałam się tak, iż rozum tracę. Żyję jak we śnie, myślami tylko przy nim. Kładę się spać i liczę godziny do rana. Nie sądziłam, iż tak można. Tomka też kochałam, ale nie tak. A teraz…* — Weronika dokończyła wino jednym haustem.

— *Współczuję. I po to wezwałaś mnie? Żeby się pochwalić?* — Ola odstawiła kieliszek, wstając.

— *Usiądź.* — Weronika pociągnęła ją za rękę, zmuszając, by wróciła na krzesło.

— *A co z Tomkiem?* — spytała Ola, opadając na siedzenie.

— *Co z Tomkiem? Siedem lat razem. Wszystko gra. A potem poznałam Marka i przepadłam.* — Weronika westchnęła. — *Potępiasz? Kochałaś kiedyś tak? Nie? Więc nie osądzaj.* — Głos jej zgrubiał. — *Wezwałam cię właśnie przez Tomka.*

— *Chyba się napiję.* — Ola przełknęła kilka łyków, skinęła z uznaniem.

— *Podkochiwałaś się w moim mężu. Myślisz, nie widziałam, jak na niego patrzysz?* — Weronika stuknuta paznokciem w blat.

Krążyła wokół sedna, nie wiedząc, jak je ugryźć.

— *Nie pleć głupot.* — Ola prychnęła.

— *Nie jestem zazdrosna. To choćby lepiej. Chcę odejść od Tomka, ale nie umiem mu powiedzieć prawdy. Szkoda mi go.*

— *Zdradzać nie szkoda, a mówić szkoda? Trochę to nielogiczne.* — Ola znów sięgnęła po kieliszek.

— *Czego ty się znasz? On jest dobry. Krzyczę na niego, wyżywam się, a on milczy. Dom— *No i co z tego, iż szkoda?* — Weronika rozłożyła ręce, patrząc na Olę wyczekująco, aż w końcu ta westchnęła ciężko i powiedziała: *„Dobrze, zajmę się nim, ale tylko dlatego, iż wiem, iż bez ciebie będzie cierpiał”*, a gdy później tej samej nocy Tomek pocałował ją przy zepsutym kranie, Ola zrozumiała, iż Weronika miała rację — czasem miłość przychodzi nie tam, gdzie się jej szuka, ale tam, gdzie jest naprawdę potrzebna.

Idź do oryginalnego materiału