„W końcu sama oddałam ci go, własnymi rękami. A ona nie pogardziła, wzięła.”
„Lilka, cześć. Po co tak pilnie mnie wezwałaś? Nie mogłaś powiedzieć przez telefon?” – zapytała Ola, wchodząc do mieszkania i zdejmując lekką marynarkę.
„Nie rozmowa na telefon. Chodź do kuchni.” – Lilka zgasiła światło w przedpokoju i ruszyła za przyjaciółką.
„Zaintrygowałaś mnie. Mów już.” – Ola usiadła przy stole i złożyła ręce jak wzorowa uczennica, czekając na wyjaśnienia.
Lilka postawiła na stole niedomkniętą butelkę czerwonego wina i dwie szklanki.
„Oho?! To aż tak poważna rozmowa? Jestem cała uwaga.” – Ola uniosła brwi.
Lilka nalała wina i usiadła naprzeciwko.
„Dla rozluźnienia i zrozumienia.” – powiedziała patetycznie, podnosząc szklankę i biorąc łyk.
Ola też uniosła swoją, ale nie piła, czekając, aż przyjaciółka zacznie.
„Zginęłam. Zakochałam się tak, iż straciłam rozum. Żyję jak we śnie, mam go w głowie non-stop. Idę spać i liczę godziny do rana. Nie myślałam, iż tak się da. Tomka też kochałam, ale nie tak. A teraz…” – Lilka wypiła duszkiem.
„Współczuję. I po to mnie wezwałaś? Żeby się pochwalić?” – Ola odstawiła szklankę i wstała.
„Usiądź.” – Lilka pociągnęła ją za rękę, sadzając z powrotem.
„A co z Tomkiem?” – spytała Ola, opadając na krzesło.
„Co z Tomkiem? Jesteśmy razem siedem lat. Wszystko gra. A potem poznałam Darka i przepadłam.” – Lilka westchnęła. „Potępiasz? Ty kiedykolwiek tak kochałaś? Nie? Więc nie osądzaj.” – dodała ostro. „Wezwałam cię właśnie po to, żeby pogadać o Tomku.”
„Chyba się napiję.” – Ola przełknęła kilka łyków, skinęła z uznaniem.
„Przecież podkochiwałaś się w moim mężu. Myślisz, nie widziałam, jak na niego patrzysz?” – Lilka stuknęła paznokciem w blat.
Krążyła wokół tematu, nie wiedząc, jak zacząć.
„Nie mów głupot.” – prychnęła Ola.
Lilka wzruszyła ramionami.
„Nie jestem zazdrosna. To choćby lepiej. Postanowiłam odejść od Tomka, ale boję się mu powiedzieć. Szkoda mi go.”
„Gdy zdradzałaś, nie było szkody, a teraz żal? To trochę nielogiczne.” – Ola wypiła kolejny łyk.
„Czego ty się znasz? On jest dobry. Krzyczę na niego, wściekam się, a on milczy. DomOla nagle wybuchnęła płaczem, a Lilka po raz pierwszy od miesięcy poczuła, iż może wreszcie uwolnić się od ciężaru własnych wyborów.