Od czego zacząć przygodę z weganizmem – fragment książki "Weganizm? To proste!"

paniswojegoczasu.pl 2 lat temu

Chciałabyś ograniczyć produkty odzwierzęce, urozmaicić swoją kuchnię, wprowadzić zdrowe nawyki żywieniowe albo całkowicie przejść na weganizm? Dobrze się składa! Już 20 czerwca do sprzedaży trafi książka Aśki Rzeźnik – „Weganizm? To proste!”, która krok po kroku przeprowadzi Cię przez ten proces.

Ciekawa, co znajduje się w środku? Przeczytaj fragment książki już teraz!

Czego dowiesz się z książki i jak z nią pracować?

To nie jest książka kucharska, jakich pełno na polskim rynku. Mam wielką nadzieję, iż zamiast stać się ozdobą na półce, będzie w regularnym użytku w Twojej kuchni. o ile kupiłaś ją z myślą o przejściu na weganizm/dietę roślinną (o tym, czym się różnią, jeszcze sobie pogadamy), to przybij piątkę!

Z części poradnikowej dowiesz się między innymi:

  • jak ułożyć plan przejścia na weganizm skrojony pod Twoje potrzeby (nie ma jednej złotej recepty dla wszystkich);
  • co już dziś warto kupić i co koniecznie trzeba mieć w swojej wegespiżarce;
  • po które roślinne zamienniki produktów mięsnych i nabiałowych sięgnąć najpierw (i na co zwrócić uwagę), a które na razie można sobie odpuścić;
  • jak gotować sprytnie, a jednocześnie prosto i nie marnować jedzenia;
  • jak podejść do kwestii świąt, gdy członkowie rodziny to tradycjonaliści i nie są zachwyceni wegańskimi pomysłami.

W książce opowiadam też swoją historię przejścia na weganizm. Na samym końcu znajdziesz tygodniowy jadłospis bazujący na tym, co jadam (a nie mam za wiele czasu, żeby stać przy garach i gotować fancy potrawy, bo samodzielnie wychowuję dziecko; jedzenie musi być przygotowane gwałtownie i bez szkody dla smaku, choćby jeżeli w środku kucharzenia będę musiała zrobić godzinną czy ośmiogodzinną przerwę), oraz pomysły na potrawy świąteczne (bożonarodzeniowe i wielkanocne), przekąski imprezowe i lunchboxy.

Uprzedzam, iż jest to książka, z którą się pracuje. To zbiór moich doświadczeń oraz naukowej wiedzy na temat zmiany nawyków, który poprowadzi Cię za rękę tam, dokąd chcesz dojść, o ile będziesz działać (bo nie spodziewaj się magicznych efektów po samym przeczytaniu jej od deski do deski, nic z tego!).
Zachęcam Cię, aby smakować tę książkę powoli, małymi kęsami. Czytaj, wykonuj ćwiczenia, rób sobie przerwy, zastanawiaj się nad opisywanymi kwestiami, zapisuj pomysły i – oczywiście – gotuj! Gotuj, gotuj – i jeszcze raz: gotuj!

Weganizm – od czego zacząć?

Weganizm jest trochę jak nauka jazdy samochodem: raczej nie wsiądziesz i nie pojedziesz od razu, skoro dotąd nie siedziałaś za kółkiem, prawda? Musisz nauczyć się wielu rzeczy. Część spontanicznie sprawdzisz w internecie, ale naukę musisz zaplanować: umówić się z instruktorem, ustalić godziny jazdy… Wszystkiego uczysz się stopniowo, małymi krokami.

Najpierw samochód będzie ci gasł na środku skrzyżowania, ale w końcu nadejdzie moment, iż będziesz się śmiała ze swoich początków i z tego, iż zamiast na skrzyżowanie wjechałaś na tory tramwajowe (mnie taka wpadka się zdarzyła!).

Jedni od razu załapią, jak się jeździ, innym zajmie to więcej czasu. Gdy masz odpowiednie podejście – czyli jesteś cierpliwa, zmotywowana i wyrozumiała wobec siebie – w końcu się nauczysz.

Co robisz, gdy Ci nie wychodzi? Walisz rękami w kierownicę i trzaskasz wściekle drzwiami czy próbujesz jeszcze raz? Od wściekania się nie zaczniesz nagle umieć. Tak samo z weganizmem – denerwowanie się, iż nie wychodzi od razu, nic nie da, w niczym nie pomoże.

CHCIEĆ TO MÓC? BZDURA!

Wieloletni weganie i weganki lubią zapewniać, iż to takie proste, kiedy masz odpowiednią motywację, kiedy jesteś empatyczną osobą… Nie do końca.

Po pierwsze musisz sobie uświadomić, iż silna wola to nie jest zasób niewyczerpany. Wręcz przeciwnie – mamy pewne rezerwy, które musimy rozdysponować na ogrom rzeczy w ciągu dnia. Działamy jak baterie – kiedyś się wyczerpujemy. Im więcej decyzji w ciągu dnia podejmujemy, im więcej rzeczy robimy lub powstrzymujemy się od robienia jakichś innych rzeczy (bo ignorowanie czegoś też wymaga uwagi i zużywa naszą energię – również energię silnej woli), tym bardziej nasza bateria się wyczerpuje. Dlatego najtrudniejsze rzeczy ludzie najczęściej wykonują rano. Warto mieć to na uwadze i przygotować swój plan przejścia na weganizm (zwyczajnie odebrać sobie wybór, aby nie zużywać swojej baterii silnej woli – czyli na przykład pozbyć się czekolady, żeby wieczorem się na nią nie skusić). Za chwilę zresztą poruszymy temat tego, jak działa nasz mózg w obliczu dużych życiowych zmian. Przekonasz się, iż to pseudomotywacyjne hasełko „chcieć to móc” należy włożyć między bajki.

Chciałabym jeszcze zwrócić uwagę na inną kwestię: chcieć nie zawsze znaczy móc, ponieważ na każdego z nas co innego zadziała. Nie ma uniwersalnego sposobu przejścia na weganizm (ale spokojnie, powiem Ci, jak opracować spersonalizowany plan!). Każda z nas jest inna, ma inne doświadczenia, inne zasoby, inne możliwości. Być może mieszkasz w dużym mieście, zarabiasz miliony monet, nie masz wielodzietnej rodziny na utrzymaniu i na dobry początek zamówisz sobie wegański catering pudełkowy, aby przejście na weganizm było bezbolesne. A może masz sporo wolnego czasu i możesz codziennie próbować nowych wegańskich przepisów. Albo mieszkasz na wsi, w której nie ma sklepu, zakupy robisz raz na tydzień w większej miejscowości, a do tego masz trójkę małych niejadków i męża, który pracuje po 12 godzin i po powrocie z pracy domaga się mięsa, bo obiad bez mięsa to nie obiad. Jak widzisz, dla jednych „chcieć to móc”, ale dla innych – niekoniecznie. I wcale nie wynika to z lenistwa, braku motywacji czy złej woli; po prostu każda z nas ma inny kontekst – i to jest OK.

Skoro już sobie to wyjaśniłyśmy, to teraz opowiem Ci, jak…

TWÓJ MÓZG CIĘ SABOTUJE

Z pewnością nieraz bardzo chciałaś zmienić coś w swoim życiu, ale uporczywie Ci nie wychodziło. U mnie było to rzucanie palenia. Rzucałam, wracałam, potem znowu rzucałam… Karuzela porażek. Inni mają podobne przeboje z aktywnością fizyczną, bo dotąd tylko Netflix, siedzenie na kanapie i sięganie do miski z chipsami. Jeszcze inni próbowali przerzucić się na zdrowe odżywianie, bo kupowali śmieciowe żarcie…

Wiesz, o co chodzi. Kiedy nagle postanawiamy diametralnie zmienić coś w swoim życiu, natrafiamy na opór. Zupełnie jakby w naszej głowie siedział chochlik i robił nam psikusy. My tu o wielkich zmianach, a chochlik: „Ale kochana, a może by tak…?”.

Gdy rzucałam palenie, zawsze pojawiały się we mnie myśli w rodzaju: „Ale jeszcze ostatni papieros…”. Gdy zapaliłam ten niby ostatni papieros, chochlik nagle rzucał: „Hmm, kochanie, nie dasz rady od razu rzucić. Zacznij lepiej stopniowo ograniczać palenie”. W efekcie oczywiście nie rzucałam.

Kiedy człowiek rozważa przejście na weganizm, chochlik często podszeptuje: „No hola, hola! A ser? Przecież kochasz ser!”. Ten skurczybyk nas sabotuje, bo nie chce żadnych zmian. Nieważne, iż zmiana okaże się na lepsze, iż staniesz się zdrowsza, iż świat będzie lepszym miejscem… To nie ma żadnego znaczenia! Dla mózgu obecny stan, jest sytuacją znaną, bezpieczną, komfortową, pozwala
działać na autopilocie.

Ile decyzji codziennie podejmujemy? Dziesiątki? Setki? Wiele z nich jest automatycznych, nie zastanawiamy się nad nimi. Dlatego tak spore zmiany jak przejście na weganizm, rzucenie palenia czy śmieciowego żarcia są odbierane jako zagrożenie, a my sabotujemy siebie. „Halo – powiesz – przecież ludzie przechodzą na weganizm, rzucają palenie (to ja, to ja!), zaczynają zdrowo się odżywiać i zmieniają swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni! Jak oni to w takim razie robią?”.

Tak, moja droga, jest nadzieja! To da się zrobić, tylko trzeba odpowiednio do
tego podejść!

Rozwiązanie jest proste, ale wymaga cierpliwości. Trzeba cały proces zmiany nawyku podzielić na małe kroki. Ale takie naprawdę małe. Bo jeżeli powiesz sobie: „Od jutra przechodzę na weganizm”, chociaż dotąd wyłączyłaś z diety jedynie mięso, to ciężkim młotkiem dostaniesz w głowę od swojego wewnętrznego chochlika i tyle z tego będzie. Za to gdy powiesz sobie na przykład: „Dziś spróbuję zamienić mleko w mojej śniadaniowej owsiance na roślinne”, to nic się nie stanie.
To drobnostka!

Chcesz dowiedzieć się:

  • co jeszcze może być trudne,
  • jak opracować dobry plan,
  • jak nauczyć się gotować roślinnie,
  • jak ułatwić sobie proces zmian
  • jak radzić sobie z pokusami?

Pobierz dalszą część rozdziału:

Podaj dane, aby otrzymać rozdział:

*Zgoda na otrzymywanie maili
Zapisując się na listę zainteresowanych, zapisujesz się do newslettera i wyrażasz zgodę na przesyłanie Ci informacji o nowościach, promocjach, produktach i usługach Pani Swojego Czasu. Zgodę będziesz mogła w każdej chwili wycofać, a szczegóły związan*
ZAPISZ SIĘ

Klaudyna Maciąg – klaudynamaciag.pl

Idź do oryginalnego materiału