Ochryda jest takim punktem na mapie Bałkanów i Macedonii Północnej, którego większości osób przedstawiać nie trzeba. Podobnie jak Mostar stała się swoistym miastem-symbolem, miejscem, w którym trzeba zawitać podczas eksplorowania półwyspu. Wielokrotnie ją odwiedzaliśmy i to o każdej porze roku. Jednak bez względu na termin wizyty, zachwycała nas tak samo. Aczkolwiek musimy przyznać, iż najbardziej polubiliśmy Ochrydę w jej pozasezonowym wydaniu. Dlaczego? Przekonajcie się sami.
Ochryda poza sezonem. Czyli kiedy?
Generalnie zdecydowana większość turystów odwiedza Ochrydę między majem a wrześniem. Cieplejsze miesiące przyciągają tych, którzy oprócz zwiedzania miasta, mają też w planach korzystanie z uroków Jeziora Ochrydzkiego. W końcu, nad jego brzegiem czekają przyjemne plaże, a rejsy łodziami czy pływanie na SUP-ach pozwalają spojrzeć na tę malowniczą okolicę z szerszej perspektywy. Późniejsza wiosna oraz lato sprzyjają też górskim aktywnościom czy jeździe na rowerze. Jednak późną jesienią, zimą i wiosną w Ochrydzie robi się dużo bardziej spokojnie. Oczywiście przez cały czas spotkać tam można lokalnych, jak i zagranicznych turystów. Ale jest ich tam zdecydowanie mniej. Uliczki ochrydzkiej starówki nie są aż tak zatłoczone, a na nabrzeżu co najwyżej spotyka się szajki mew, które próbują przejąć kontrolę nad okolicą.
Nasze pozasezonowe wizyty w Ochrydzie
Po analizie naszych wszystkich wizyt w Ochrydzie lub jej bliskich okolicach wychodzi, iż najczęściej pojawialiśmy się tam w chłodniejszych lub nieco bardziej jesiennych miesiącach. Oczywiście podyktowane to było wieloma czynnikami, natomiast głównym była chęć jej eksplorowania w kameralnej i spokojnej atmosferze. Nasz ostatni pobyt w Ochrydzie przypadł w marcu 2024 roku, podczas nieco spontanicznej, dwutygodniowej objazdówki Bałkanów. Generalnie nie planowaliśmy jej wtedy odwiedzić, ale pogoda i inne kwestie ponownie nas do niej przywiodły. Co tam porabialiśmy?
Ochryda nocą
Do Ochrydy dojechaliśmy po zapadnięciu zmroku, po pokonaniu trasy z Tirany. Udało nam się znaleźć bardzo przyjemny nocleg, blisko nabrzeża i jakieś 10 min spacerem od ochrydzkiej starówki. Villa Aria (link afiliacyjny) okazała się strzałem w dziesiątkę. Nowiutki apartament za 120 zł/noc + prywatny parking (fakt, oddalony o 200 m, ale przynajmniej nie trzeba było kombinować i martwić się o auto). Po zameldowaniu od razu ruszyliśmy na spacer. Pierwszy cel – nabrzeże. Idąc nim można podziwiać piękny widok na wzgórze z twierdzą Samuela, które obudowane jest tradycyjnymi domami o kamiennej podstawie i białej fasadzie. Trzymając się dalej blisko jeziora, skierowaliśmy się ku cerkwi św. Pantelejmona. W tym celu obraliśmy promenadę częściowo biegnącą po pomostach umiejscowionych nad taflą jeziora. Doprowadza ona do schodów, którymi mogliśmy się wspiąć do cerkwi. A ta w nocy jest pięknie oświetlona. W okolicy nie ma dużej ilości innych źródeł światła, więc można się skoncentrować tylko na niej. Następnie udaliśmy się na starówkę i daliśmy się ponieść wąskim uliczkom. W trakcie spaceru minęliśmy dosłownie kilka osób. Dopiero, gdy dotarliśmy do głównego deptaka, czyli. ul. św. Klemensa Ochrydzkiego, odkryliśmy, iż miasto nie jest wymarłe. Kiedy postanowiliśmy, iż pora coś zjeść, odbiliśmy się odrobinę od tego, iż pojawiliśmy się w mieście poza sezonem. W jednej restauracji serwowano tylko picie, w drugiej nie było wolnych stolików i dopiero w trzeciej mogliśmy w końcu zasiąść. Po posiłku wróciliśmy spacerem na nasz nocleg.
Ochryda za dnia
Od rana planowaliśmy ponowne eksplorowanie Ochrydy. W szczególności, iż prognozy obiecywały brak deszczu do godziny 13. Dlatego gwałtownie zwolniliśmy apartament, ale zostawiliśmy na należącym do niego parkingu auto. W pierwszej kolejności pomaszerowaliśmy w okolice głównego deptaku, by złapać jakieś smaczne wypieki na śniadanie. Wpadliśmy do piekarni Lihnida (Bulevar Makedonski Prosvetiteli), gdzie od zapachów i mnogości bułeczek i ciast zakręciło nam się w głowie. Śniadanie zjedliśmy przy deptaku, obserwując lokalnych turystów maszerujących w stronę stateczków pływających do klasztoru św. Nauma.
Posileni udaliśmy się ponownie w kierunku cerkwi św. Pantelejmona. Zajrzeliśmy po drodze do cerkwi św. Zofii, by następnie zejść do promenady biegnącej nad jeziorem. Tym razem przy cerkwi św. Pantelejmona kręci się sporo osób. Każdy chce bowiem uchwycić „pocztówkę z Ochrydy”, czyli zdjęcie ukazujące kościółek na tle jeziora.
Po zrobieniu odpowiedniej ilości zdjęć przeszliśmy przez park miejski do twierdzy Samuela. Choć byliśmy na jej murach kilka lat temu, to postanowiliśmy znów je zdobyć. W szczególności, iż pogoda dalej sprzyjała, a widoki były całkiem ładne. Za bilety wstępu zapłaciliśmy po 120 MKD od osoby i ruszyliśmy na spacer murami. Choć z samej twierdzy do naszych czasów za wiele nie zostało, to dalej stanowi doskonały punkt widokowy, z którego można podziwiać Ochrydę, jak i pasmo gór Galiczica.
Po opuszczeniu twierdzy zeszliśmy do ruin teatru oraz zajrzeliśmy w okolice Galerii Ikon. Tam spotykaliśmy wyjątkowo przymilnego kota, który gdy tylko zobaczył, iż usiedliśmy na ławce, wskoczył nam na kolana. Zabawne jest to, iż gdy wrzuciłam jego zdjęcia na insta stories, jedna z Was napisała do mnie, iż kojarzy tego gagatka, gdy ten był kocięciem. I faktycznie, po porównaniu zdjęć okazało się, iż to jeden i ten sam kocur.
Kiedy skierowaliśmy się w stronę miasta, pogoda zaczęła się stabilizować, to znaczy… pojawił się deszcz. Początkowo tylko siąpił, ale po kilku minutach doświadczaliśmy już regularnej ulewy. Dlatego musieliśmy się pożegnać z Ochrydą i wyruszyliśmy w stronę gór Szar Planina.
Największe atuty Ochrydy
Ochryda to idealny cel city break’u, w szczególności, jeżeli oprócz klasycznego zwiedzania lubicie też spacerować i podziwiać widoki. Miasto, z racji swego położenia, doskonale się do tego nadaje. Dodatkowo, stanowi świetną bazę wypadową do takich miejsc, jak:
- pasmo gór Galiczica
- Struga
- św. Naum
- Radozhda i okolice
- Vevchani
- Jezioro Prespa
- albańska część jeziora Ochrydzkiego i Pogradeca
Ochryda to też możliwość bliskiego poznania macedońskiej kultury oraz lokalnej kuchni. Jest też dobrym przystankiem w trasie podczas dłuższej bałkańskiej objazdówki, jak i może stanowić cel sam w sobie. I choćby podczas niepogody jest tam co robić!
Jeśli uważacie tworzone przez nas materiały za pomocne, to będzie nam bardzo miło, jeżeli postawicie nam wirtualną kawę. Dzięki temu wesprzecie działanie bloga oraz naszą twórczość
Post Ochryda – dlaczego powinniście ją odwiedzić? pojawił się poraz pierwszy w Bałkany według Rudej.