Albo się starzeję, albo plakat wprowadza w błąd widzów. „Obiecująca. Młoda. Kobieta” to raczej historia obyczajowa, która mówi wprost: halo, to nie do końca tak. Mamy coś ukrytego.
*
Cassandra (Carey Mulligan) spotyka się z mężczyznami i robi ich w balona. A potem wychodzi na jaw wątek zemsty. A końcówka jest bardzo interesująca – a najbardziej dopasowanie piosenki do końcowych scen.
*
Problem polega na tym, iż jeżeli cokolwiek Wam powiem, to zepsuję Wam zabawę. Ten film jest bardzo dobry i być może Oscar (oryginalny scenariusz) słusznie do niego trafił. Szczególnie, iż on wytrąca pewne rytmy gatunkowe z obiegu. Myślisz, iż thriller, slasher, film obyczajowy, dramat, happy end? No to, Drogi Widzu, ja Ci pokażę, jak można się tymi koncepcjami zabawić. Powoduje to, iż odbiorca ma chwile zaskoczenia, a jednocześnie macha ręką na trop typu „eh, nic ze slashera nie będzie”, aż tu nagle dostaje po głowie.
*
Ale dzikim filmem bym tego nie nazwała. „Obiecująca.Młoda.Kobieta” to raczej spokojna historia z pewnymi, mroczniejszymi akcentami. I tyle. A teraz sobie jeszcze raz obejrzę końcówkę…
*
Film warto obejrzeć z jednego jeszcze powodu – stawia on niewygodne pytania tak dla jednej (męskiej), jak i drugiej (żeńskiej) strony.