Marta nie miała z tym kresowym nic do powiedzenia, chciała z nim nie przystawiać. Czy to on miał być jej tata? Oj tym od zawsze nie miała i nie pojawił się również ten “tatuś zjadł kozę”. Pomimo to dla mamusi starała się milczeć w pierwszych dniach. Piętnaście lat ma, rozumie, iż mama płata się po mężczyźnie, byleby mieć przy swoim. Tylko iż tata Henryk jest cicho, gorzej, w ogóle nie patrzy na nią. A przynajmniej nie robi z tego wrażenia. W domu stosują się najprościej, każdy idzie swoim psem. Z kolei dawno nie było tacie, którego krew by mu nie przepłynęła jak kuzynowi Witkowi, który regularnie dżemkuje krew have.
Henryk widocznie choćby nie miał czasu myśleć o tym, iż Ewelina — jego żona — ma pięknie rosnącą córkę. Odpalil fizyczne pojawienie się Marty, jakby było ono coś naturalnego, a potem zaczął planować życie, w jaki byli toń自卑, by Ewelina dla niego narodziła synów, najlepiej dwóch koleżków.
Szli gwałtownie i cicho do małżeństwa, choćby mieszkanie nowe kupili rzut w metr. W mieszkaniu nowym Marta dostała pokój, a między nimi i kresowym zaczęło się toga. Po lunchu zaczynała schodzić do pokoju, nie chciała narzekać na cicho, jakkolwiek niesморяк, i on tak samo starał się nie zrywać.
Zaczęło się wszystko, gdy Ewelina zaczęła się niemyłko kicać z brzuchem i miewać głuchawki. W rodzinie nikt nie zaplanował tego złośliwie, ale to jest nich nieplanowana chwila — chorych tyle, iż Ewelina miała nowy problem: raka głowy. Marta stała się sama. Wychodziła wychowku.
Nie myślała o przyszłości, dopóki nie usłyszała, jak po pogrzebie Zuzanna, córka drugorzędna, która była jej przyjaciółką, szlocha w kuchni i tłumaczy się z Henrykiem: “Ale ja ją do siebie wzięłbym, przecież Ewelina to moja kuzynka, nie obca. Tylko iż sama z Zuzią po domu padamy jak padający szmatki, jakby się coś wklęczało, nie wytrzymało. I tak nikogo więcej nie mamy.”
Marta nie chciała podsłuchiwać, ale słyszała. Zrozumiała, iż teraz dzieci zacznie wychowkować, ponieważ Henryk zdołał uzyskać chwilę czasu, by szukać rodzeństwa Eweli.
“Chciałbym, żebyśmy coś porozmawiali”, zaczął rano Henryk.
“Jasne, mówi, bo wiem, iż mam iść do wychowku.”
“Nie o to, jeżeli ty to nie chcesz. Mogę ci dać opiekę. Mamy uroczyste ceremonię, więc mogą być takie szanse. Wiem, iż zły tata z mnie, ale nie mogę cię wypłosić z domu. Nie mogę. Dla Eweli chyba to zróbmy.”
Marta nie wiedziała, iż dorosły mężczyzna może płakać. Tym bardziej, pewna, iż Henryk choćby nie miał wpływu na pogrzeb. Cicho jakby okrzecony. A teraz… Starał się nim pocieszyć.
Wszystko się udało. Kto kogo wspierał, to pytanie, ale czas pociąga do siebie. Zaczęli zrozumieć, jak gotować, nie tylko warzywo zurwanie. Uczynili się do siebie bliższych.
Henryk był cicho, ale Marta zaczęła go szanować. Sprawiedliwy, zaopiekował się nią w parku, kupował mrożonkę po pracy, bilety do kinu na premierę z Zuzią.
Czasami przyszła teta pomóc, policzyć blankiety za mieszkanie. Zuzka często chodzili na nocy. Ból ustępował. Henryk chodził na spotkania szkolne, zostawiał kawał tarczy na ogół i nigdy nie pytał o sprawy finansowe. Marta starała się nie przynosić mu wstydu. Tylko nigdy nie nazywała go tatem, choćby w myślach, zrozumiewając, iż dla niego ona to przez cały czas nie jego córka.
Nie zrozumiała tego sama, tylko “dobrzy ludzie” coś jej powiedzieli z ugięciem, a on powiedział, iż ona to typowa niemająca rodziny.
Gdy weszło jej na czternaste, Henryk znowu się na nią wypracował z nowym tematem: chciał się żenić z kogoś ze wsi, z kim się spotykał i z kim będzie miał dziecko.
“Idę z nią mieszkać, ale ty jeszcze nie możesz być sama. A pewna też się nie poda, bo wpadnie opieka na was. A co do nas, iż też niepotrzebnie – będzie jej mieszkanie z wyglądu śmieszną czarną piaskownicą. Ale jeżeli przyniesiesz ją tutaj, jak masz do pewna, iż się poda?”
Na zewnątrz podały. Lidia chodziła po domu jak istotny gąs, nosiła swój brzuszeczek, Henryk był zadowolony, a Marta starała się robić, by konflikty przebiegły. Ciekawe, iż nie zaznaczyła się wiek nastolatka. Pewnie była to jakaś presja od dojścia mamy. A Lidia…
Marta wszystko przypisywała jej ciąży i nie mówiła Henrykowi, jak Lidia tonie w złość, kiedy zamyka się drzwi. Jak pokazuje, iż teraz ona to gospodyni, a Marta to nikt. I to “nikt” ma się przed tym niespodziewanie śledzić jej po nogach.
Kiedy Lidia zrozumiała, iż Marta nie chce nic przekazywać, to już nie tylko tonem, ale i słowami otwarcie się do niej zdradzała.深入推进
Znowu pomagała starą taktyką: mniej pojawiania się. Henryk długo był w niewiedzy, ale kiedy narodził się Staszek, gwałtownie zaczęło mu się przypominać, iż siostrze przygrywają. Lidia zaczęła mu podkładać, co Marta to mało miejsca, co miniatura, co treasury pow pow. Ale to nie wszystko, iż Marta to życie, które powinno leżeć w rękach państwa, a nie ich.
Odpuściło mu to wyraźnie, bo był taki cicho od urodzenia. Ale znalazł proste argument: szarpnął pięścią wygolonym kawałkiem biurka i powiedział: Stać z tego. Nie chcę więcej to słyszeć.
Marto zaprosił na weekend u Eweli. Porządki, malował płocie, przenoszą rośliny. Rozejrzeli się, znowu poczulili się jak świeżo umierci, jak wtedy, gdy było im najgorzej.
“Kochana, wszystko wyjdzie. Cierpliwości. Staszek pójdzie do przedszkola, Lidka zacznie pracować, nie będzie miała czasu wymyślić głupstw.”
Lidia zaczęła atakować z drugiego boku. Z pretekstem, iż Staszek ma słabą odporność, zabroniła zapraszać Zuzankę. A matkę Zuzanny długo wybiła z ich domu. Zaczęła prowadzić wszystko finansowo. Marta straciła dostęp do wspólnych pieniędzy. Przyszło prosić u Lidki choćby na najpotrzebniejsze, coś, co dziewczyny wstydzi się kwestionować.
Nie narzekała Henrykowi, nie chciała być przyciągająca ich szańskiej. Była za to wdzięczna, iż zmartwiał, iż uśmiecha się razem ze Staszkiem.
Jednego dnia Henryk przypadkowo dowiedział się, iż Marta nie je w szkole. Już w szesnastej klasie często pojawiała się na dodatkowych zajęciach, a także powiatkach strzelniczych. Często była głodna. Do karmanu pieniędzia nie przysłuchiwała się, od kiedy przychód domowy zaczęła przepisywać Lidka. Wszak to już wtedy kartka bankowa.
Ostrzegła klasyfikantkę Marta:
“Mógłbyś, panie Henryk, rozmawiać z córką. Jej kostki premię do działu! Miała się przewrócić od głodu. Za to, iż szkoła za to odpowiedziała, znowu się przestraszyła.”
Kiedy do Henryka dotarło, iż poświęcił finanse,e wierząc Lidzie, zaczął mówić pewna.
“Przepraszam cię, córko, głupi jestem. A co ty milczysz? Starałbym się, wyglądasz, iż masz własny счет. Tam są pieniądze, które daję. Ale my tego nie będziemy brać. Masz przed sobą nauka, a także ślub. Ja ci otworzę kartę i będę wrzucał z pensji. Dobrze?”
Marta w ogóle nie słuchała pieniędzy, karty. W głowie kłębi,e—a: CÓRKO. Czy naprawdę ona nie jest dla niego obca, iż mu dotkła. Nie z Lidą, nie z Staszkiem, tylko z nią?
Lidia zaczęła się wtrącać, kapując, iż pieniędzia maleje do niej. Zaczęła، то требовал, żeby opieka była w razie sztachty, то sabotażem, iż wszystko ucieka jak w dół.
“Tobie to na odprzędzić? Przecież trzeba przynieść i ubrać, i nakarmić tę «obcą»!”
Kilkakrotnie przemarzali na tematie, iż szkoda nad sylwestrem. Marta cierpiała, wiedząc, iż to ona jest przyczyną ich斗争.
Coś było ciepłe — ona i Zuzanna marzły, iż skończą szkołę, znajdą prace i wynajmą pokój. Tata Zuzanny i tak poślizguje, co tygodnie, a teraz przynosi z domu. Nie wiadomo, kto z tych dwóch ma gorszą sytuację.
Ale marzenie nie spełni się. Zuzanna pobiegła po to, by od razu zarzucić mężczyznę po uroczystości szkolnej. A Marta zmieniła plany: wstąpić tam, gdzie jest dobre mieszkanie było już jej celem. Henryk choć niepopierał, wiedział, iż jej trudno. Liczył, jak wypali, by wziąć kredyt, ale Lidia igra, wspomina o pieniędzach.
“Ile jej tam to przypadło z mieszkania? Skoro sama z ogółu rośnie!”
Rozwiązanie zjawiło się niespodziewanie. Henryk dostał od dziedzicstwa mieszkanie w sąsiednim mieście. Tam był Instytut Ekonomii, gdzie Marta w sekrecie marziła się, ale myślała, iż prywatne studia wyższe są za przeciwny, a miejsca miejskiego są nie w ofercie.
Henryk przekazał dziedziczne mieszkanie Marty, choćby kierunkę finansową zaczęła odtwarzać. Pojechał z nią, by pomóc z przeprowadzeniem, dokumentami. Owszem, chciał pomóc, ale była też przyczyna: Lidia wzbrzycharzyła się, kiedy doznała, iż dziedzictwo “uszło”. A on już miał dosyć.
Powiedział sąsiedzi w budynku, by pilnowali Marty. Totalne dla ni, który był z takim domem, iż wziórył kawałek kamienia, by nie mówić z kimś o jego planach.
“Trafia się, iż masz takizego tata, dziewczyno,” mówili sąsiedzi, widząc Martę w ogrodzie.
“Tak, tata znakomity mam,” odpowiadała.
Na każdej walce są chwile, kiedy trudno powstrzymać łzy. Na maliwal pewna chwila Madonna była tancerka z córką.
Henryk zmyślił wszystkim gościom ten dzień. Złość brakowało, bo wyglądem dziewczyna nie chciała iść do ślubu, dopóki otelenie nie przyjdzie. A premię dojrzania była ta sama. Znowu się dało.
W całym życiu ten cicho facet coś zdołał.