Dziś obcięłam włosy i zamówiłam perukę dla mojej byłej teściowej, która walczy z rakiem. Stałam przed lustrem, ostatni raz dotykając długich, kasztanowych pasm sięgających mi do pasa. Rosły latami, ale gdy tydzień temu zobaczyłam Jadwigę taką słabą po kolejnej chemii, nie miałam wątpliwości.
Jesteś pewna? zapytała moja siostra, stojąc w drzwiach łazienki. To twoje włosy… a po wszystkim, co było z Piotrem…
To tylko włosy, Kasia. A Jadzia zawsze była dla mnie ważna, choćby jeżeli nie jestem już z jej synem.
Drżącymi dłońmi odcięłam pierwszy kosmyk. Jeden po drugim, włosy opadały na podłogę jak cicha ofiara. Godzinę później miałam krótkie, pixieowe cięcie, które zmieniło mój wygląd, ale czułam się bardziej sobą niż kiedykolwiek.
Zebrałam każdy pukiel z należytą starannością i zapakowałam do przeźroczystej torby. Następnego dnia odwiedziłam pracownię peruk, poleconą przez pielęgniarkę ze szpitala.
To dla pani? spytała pani Bożena, specjalistka.
Nie. Dla byłej teściowej. Przechodzi chemię. Mimo iż już nie… no wie pani, zawsze była dla mnie dobra.
Jej oczy wypełniły się ciepłem i zrozumieniem.
Piękny gest. Z tak gęstymi i miękkimi włosami zrobię jej najnaturalniejszą perukę, jaką kiedykolwiek stworzyłam.
Dwa tygodnie później stałam pod drzwiami Jadzi z paczką owiniętą w złoty papier. Przez dni zbierałam się na odwagę. A jeżeli nie chce mnie widzieć? jeżeli uzna to za nietakt po rozwodzie?
O mój Boże! Co za niespodzianka! zawołała, otwierając drzwi. Jej twarz wyrażała najpierw zaskoczenie, potem szczerą radość. Wchodź, kochanie.
Wiem, iż może nie powinnam tu być zaczęłam, głos mi drżał ale gdy dowiedziałam się o twojej chorobie… Przyniosłam coś.
Jadzia ujęła moje dłonie.
Zawsze będziesz tu mile widziana. Piotr stracił wspaniałą kobietę, ale ja nie zamierzam stracić ciebie.
Otworzyła prezent powoli. Gdy zobaczyła perukę, przyłożyła dłonie do ust, a oczy zaszły jej łzami.
Nie może być… Te włosy… to twoje?
Skinęłam głową, niezdolna do słów.
Oj, córeczko szepnęła, gładząc perukę jak najcenniejszy skarb. Nie musiałaś…
Musiałam. Byłaś dla mnie jak matka przez osiem lat, Jadziu. Żaden rozwód tego nie zmieni. A włosy odrosną.
Drżącymi palcami zdjęła chustkę i nałożyła perukę. Podobieństwo było niesamowite pani Bożena wykonała mistrzowską pracę. Jadzia wyglądała dokładnie jak przed chorobą.
Jak wyglądam? spytała, obracając się przed lustrem w przedpokoju.
Pięknie. Jak ty.
Przytuliłyśmy się i płakałyśmy razem. Wiedziałam, iż podjęłam adekwatną decyzję. Moje włosy odrosną, ale ten gest miłości zostanie w naszych sercach na zawsze.
Dziękuję szepnęła mi do ucha. Dziękuję, iż oddałaś mi kawałek mnie samej.
Wieczorem, wróciwszy do mieszkania, usiadłam przed lustrem mojego nowego życia. Zadzwoniła Kasia.
Jak poszło? spytała.
Dobrze. Bardzo dobrze. Zrobiłam, co trzeba.
Jesteś niesamowita. kilka osób zrobiłoby coś takiego po tak trudnym rozwodzie.
Jadzia nie była winna temu, co stało się z Piotrem. Kochała mnie, gdy byłam częścią jej rodziny, a ta miłość nie znika przez papiery.
Miesiące później, gdy terapia Jadzi się zakończyła i jej własne włosy zaczęły odrastać, zaprosiła mnie na obiad. Poka









