O mężczyznach po pięćdziesiątce mogę powiedzieć, iż dzielą się na dwie kategorie: „mężczyzn w eleganckim wieku” i „dziadów”. Pierwsi mają w sobie urok, wyrafinowanie i szlachetność, podczas gdy od drugich są tylko kłopoty. To idealny przykład na to, iż mądrość nie zawsze przychodzi z wiekiem. Zamiast niej pojawia się jakaś okropna, desperacka bezczelność, która uprzykrza życie wszystkim dookoła.
Dojrzały mężczyzna zwykle jest wyrozumiały, spokojny i uprzejmy. Ma w sobie coś z dumnego, zmęczonego lwa – brak drobiazgowości, nerwowości i pośpiechu. Dba o swoją reputację i zachowuje twarz w każdej sytuacji. Jest wstrzemięźliwy wobec alkoholu, troszczy się o zdrowie i z szacunkiem podchodzi do kobiet, rozumiejąc ich potrzeby i fantazje.
Dziad natomiast nie uznaje żadnych zasad. Pije bez umiaru, obraża kobiety, wyniszcza się niewłaściwym stylem życia i wygląda tak, jakby się poddał.
Jeśli ktoś przepycha się w zatłoczonym autobusie, trącając cię łokciem prosto w pierś – to najpewniej dziad. jeżeli ktoś nadepnie ci na stopę w kolejce i choćby nie przeprosi – to na pewno dziad. jeżeli jakiś starszy mężczyzna, który mógłby być twoim ojcem, wytyka ci „starość” i „zużycie” – to dziad na 100%.
Dojrzali mężczyźni potrafią pięknie okazywać uczucia, organizując swojej wybrance prawdziwy „aksamitny sezon”. Dziady zaś flirtują z bezczelnością godną nastoletniego piłkarza. Dziad, który w 80% składa się z brzucha, w 1% z łysiny, a w pozostałych 19% z przekonania o własnej wyjątkowości, bez skrupułów zaryzykuje obmacywanie cię w saunie, opowie wulgarny żart albo wprost zaproponuje intymną relację.
Kiedy dziad zostaje odrzucony, natychmiast zaczyna obrażać. Nie przejmuje się utratą twarzy, bo nigdy jej nie miał. Uwielbia szaleć w internecie – tam może łączyć trzy ulubione zajęcia: obrażanie i wypisywanie wulgaryzmów do kobiet, picie alkoholu i ostateczne niszczenie swojego zdrowia. Słowem – robi wszystko, żeby jego portret był jak najbardziej odpychający.
Mężczyźni, postarajcie się starzeć z klasą, proszę. Tak, żeby kobiety traciły dla was głowę, a nie dobry humor. Czy to naprawdę aż takie trudne?
