– Wyobrażacie sobie? Na dworze leje jak z cebra! – powiedziała Ola, stojąc przy oknie w biurze.
– No wiosna, czemu się dziwisz? – odparła praktyczna Kasia.
– Faktycznie, dzisiaj pierwszy marca. Zima już mnie zmęczyła. Jedyna euforia to Nowy Rok.
– Marzec potrafi jeszcze zasypać śniegiem albo mróz ściśnie – wtrąciła najstarsza z kobiet, czterdziestopięcioletnia Agnieszka.
– Rano, zanim doszłam do samochodu, przewróciłam się. Mam takiego siniaka na udzie, iż koszmar. Do dziś boli. Chcecie zobaczyć? – Ola odwróciła się od okna.
– Nie trzeba! – krzyknęły chórem.
– A nasza Magda jakoś się wiosną nie cieszy. Patrzcie, jak pracuje. Jak robot.
– Ola, daj jej spokój – wstawiła się Agnieszka.
– No dobra, dobra. Co za dramat. Mnie też trzech facetów rzuciło, a żyję.
Ola złapała karcące spojrzenie Agnieszki i odeszła od okna.
– No serio. Chłopak zostawił. Nie umarł, nie zginął, żyje i ma się dobrze, można się cieszyć zamiast płakać – ciągnęła Ola.
Magda wstała od biurka i wyszła. Minęło tyle czasu, a wciąż nie potrafiła o nim zapomnieć, pogodzić się.
Najpierw studiowała, nie miała czasu w chłopaków. Myślała, iż zdąży się nacieszyć, iż życie przed nią. Ale czas leciał, koleżanki wychodziły za mąż, rozwodziły się, znów wychodziły, a Magda nie miała poważnego związku.
Gdy poznała Kamila, sądziła, iż to TO – prawdziwe uczucie, ideał, o którym marzyła. Zakochała się tak, iż nie wyobrażała sobie bez niego życia. Jakże była szczęśliwa, gdy się oświadczył, promieniała cała. Poszli do USC tak, aby wesele wypadło przed Nowym Rokiem, żeby choinka błyszczała na wszystkich zdjęciach. Obiecała zaprosić wszystkie dziewczyny. Już choćby suknię ślubną wybrała.
Na początku grudnia Kamil nagle wyjechał. Nie było go tydzień, nie odbierał telefonów. Gdy wrócił, wyglądał na zagubionego i winnego. Magda od razu wiedziała, iż coś się stało. Kamil zebrał się w sobie i wyznał całą prawdę.
Dwa i pół roku temu, zanim poznał Magdę, był w delegacji. Zaczepił się z jakąś dziewczyną. Może coś jej obiecał, już nie pamięta. Potem spotkał Magdę i o tamtej zapomniał. A niedawno tamta zadzwoniła i powiedziała, iż ma z nim syna, półtorarocznego.
– Wygląda jak dwie krople wody – Kamil wpił palce we włosy. – Jak go zobaczyłem, wszystko we mnie się przewróciło. Nie żebym ją kochał. Ale dziecko zmienia wszystko. Wybacz, jestem winny. Nie wiedziałem…
Najpierw Magda nie próbowała go zatrzymywać. Chciała wmówić sobie, iż miłość pokona wszystko. Ale potem zrozumiała, iż to nie tylko chodzi o syna. Faceta nie przywiążesz dzieckiem. Więc pewnie uczucia do matki jego dziecka nie wygasły.
Dwa szczęśliwe lata byli razem, kochali się, planowali przyszłość, marzyli o dzieciach. Ale przeszłość upomniała się o niego. Magda zrozumiała, iż nie da rady z tym żyć, choćby jeżeli Kamil wybierze ją. Na jak długo? Raz obudzone, przeszłość będzie się odzywać, wymagać uwagi, prezentów, pieniędzy na dziecko…
I Magda go puściła. Ale co z nią? Jak żyć dalej? Marzenia runęły, a na ruinach szczęścia nie zbudujesz. Jak teraz wierzyć mężczyznom? W każdym widzi zdrajcę i kłamcę.
W pracy zagłuszała myśli, ale nocą wspomnienia dręczyły zranione serce.
Mimo walki o równouprawnienie, bez miłości i dzieci kobiety są nieszczęśliwe. Praca i kariera nie zastąpią rodziny. Sens życia to zostawić po sobie coś na ziemi. Nie tylko zostawić, ale wychować z mężem i ojcem. A Kamil już ma to „coś” – półtorarocznego chłopca. A Magda jest zbędna…
I czemu ona nie ma szczęścia? Trzydzieści dwa lata, a nie zamężna, choćby nie mieszkała z facetem jak prawdziwa para.
Ola już drugi raz zamąż poszła. Agnieszka od lat w związku, starszy syn na studiach. choćby pulchna Kasia rok temu wyszła za mąż. Tylko Magda wciąż sama.
Dziewczyny próbowały ją swatać ze znajomymi ich mężów. Ale żaden nie wzbudził iskry. Jeden za poważny, drugi szukał przelotnego romansu, a trzeci wciąż nie rozwiedziony…
A przed nią jeszcze ta wiosenna okazja. I czemu wszyscy robią takie zamieszanie wokół kwiatów i prezentów? Kwiaty można dawać zawsze, gdy serce podpowiada, a nie z kalendarza. Dobrze, iż to wolny dzień, nie trzeba iść do pracy, wychodzić na ulicę, widzieć dumnych mężczyzn z bukietami mimoz i tulipanów z gumkami na pąkach, żeby się za wcześnie nie rozwinęły.
A żona w domu czeka na męża z bukiecikiem, męczy się w kuchni, gotuje od rana. Potem się wystroi, usiądzie przy stole i zmęczonym wzrokiem spojrzy na skromne tulipany, które w cieple natychmiast się otworzą i zwiędną, tak jak jej loki ufryzowane o świcie. Na męża, który zajada się mięsem pod wódeczkę, zerkaA gdy Kamil odwrócił się, by wyjść, Magda zauważyła, iż w jego oczach zostało jeszcze coś, coś więcej niż tylko wdzięczność za odnalezionego kota – może nowy początek.