„De gustibus non est disputandum” zdaje się łacińskim powiedzeniem z czasów rzymskich, tymczasem powstało prawdopodobnie na początku XVII wieku i gwałtownie zadomowiło się w sarmackiej Polsce w postaci równie zwięzłej i kategorycznej: „O gustach się nie dyskutuje”.
Pierwszy felieton o gustach napisałem dla SNG Kultura w 2018 roku i miał krotochwilno – erudycyjny wydźwięk z licznymi grami słownymi. Pisałem o „budyzmie”, „termomoderniźmie” i stylu „barakowym”, usiłując złośliwie przemycić uderzające w zły gust wartościowanie nowych obiektów architektury. Nie pamiętam, jaki był oddźwięk tamtego tekstu, w necie po usunięciu z serwera już jest niewidoczny. Teraz zaś wpisałem w wyszukiwarce „o gustach się dyskutuje” i na szczęście okazuje się, iż z tym szkodliwym powiedzeniem próbuje dyskutować i walczyć coraz więcej osób.
Chyba ludzie dojrzewają powoli już do tego, by swobodnie dyskutować o gustach, by zacząć na nowo wartościować, co jest piękne, a co brzydkie, co dobre, a co złe.
Po kilkudziesięciu już latach istnienia Polski z wolnymi wyborami i swobodą wypowiedzi, wolnej od komunizmu i tematów tabu, po kilkunastu latach rozmawiania przy wszelkich spotkaniach głównie o jedzeniu i sporcie, warto urozmaicić swobodne Polaków rozmowy o gustowne dyskusje o modzie, architekturze, przyrodzie i sprawach wagi państwowej. Czasem warto dobitnie powiedzieć, iż „król jest nagi” i ładne jest to, co ładne a nie „co się komu podoba”.
Żeby zmieniać rzeczywistość wokół siebie na lepszą trzeba nauczyć się nazywać, analizować, kategoryzować i wskazywać kierunek zmian.
Najczęściej przez cały czas jest tak, iż wszyscy zgadzają się, iż jest źle i nie zgadzają się kompletnie co robić, by było lepiej.
Próba choćby łagodnego wartościowania nierzadko ucinana jest właśnie powiedzeniem „o gustach się nie dyskutuje”, co w zamierzeniu danej osoby ma przerwać dyskusję zmierzającą w jakiś niewygodny rejon.
Uważam, iż zła książka będzie źle napisana niezależnie od wypieków na twarzy danego czytelnika, zły dom źle zaprojektowany niezależnie od sentymentalnego odbioru jego przestrzeni przez zasiedziałego użytkownika, a paskudny krajobraz zdewastowany bez względu na klapki na oczach okolicznych mieszkańców. Błoto jest błotem, bohomaz bohomazem, a brak w uzębieniu brakiem zęba. Nie są to granity, arcydzieła, ani ideały piękna.
Na koniec zamieszczam krótki (bo zbytnie rozpisywanie się i ględzenie jest w złym guście), oparty tylko na negatywnych przykładach poradnik dla początkujących, jak rozpoznać zły gust w różnych przejawach. W prostych 17 punktach można się dowiedzieć z lekkim przymrużeniem oka, jak złego gustu unikać przez proste zaniechanie wymienionych niegustownych działań.