Nowy początek jest zawsze w zasięgu ręki

twojacena.pl 3 tygodni temu

Mamo, zupełnie ci odbiło?

Słowa córki przeszyły Lidię jak nóż pod żebro. Ból. W milczeniu kontynuowała obieranie ziemniaków, zaciskając mocniej dłoń na nożu.

Ludzie już palcami wytykają! No ojciec, jeszcze pół biedy, ale matka?! Kobieta! Strażniczka domowego ogniska! Nie wstyd ci?

Łza stoczyła się po policzku Lidii, potem druga niedługo potok łez płynął niepowstrzymanie, ale córka nie ustępowała.

Konrad, jej mąż, siedział na krześle z opuszczonymi ramionami, dolną wargą wysuniętą do przodu.

Ojciec ledwo zipie, a ty co?! On potrzebuje opieki! Konrad aż się zakrztusił. Tak się nie postępuje, mamo? Oddał ci całe życie, razem wychowaliście dziecko, a teraz co? Zachorował i już szukasz sobie kogoś nowego? Nie, kochanie, tak się nie robi

A jak się robi? cicho zapytała Lidia.

Co?! Ty sobie żarty stroisz?! Tato, słyszysz, ona się z nas nabija!

Kasiu, jakbym nie była twoją matką, tylko najgorszym wrogiem Ach, jakże ty dbasz o ojca

Mamo! Co ty wygadujesz?! Dość tego! Dzwonię do babć, niech się z tobą rozprawią! Hańba!

Wyobrażasz sobie prychnęła Kasia, odwracając się do ojca idę z uczelni, a oni spacerują alejką, pod rękę! On jej pewnie wiersze czyta, sam je układa, co, mamo? O miłości, prawda?

Złośliwa jesteś, Kasia. Złośliwa i głupia. Za młoda jeszcze

Zero skruchy! Już dzwonię, niech babcie przyjdą!

Lidia wyprostowała się w milczeniu, wygładziła fałdy na sukience, strzepnęła niewidzialny pył. Wstała.

Dobrze, moi kochani. Idę.

Gdzie, Lidka?

Odchodzę od ciebie, Konrad.

Jak odchodzisz?! Dokąd?! A ja?!

Córka w tym czasie wrzeszczała coś wściekłym tonem do telefonu.

Ka-a-aś! zawył Konrad, jakby nad trumną. Kasia-a!

Co, tato?! Plecy bolą?! Gdzie?!

Oj, oj Kasieńko ona matka odchodzi

Jak odchodzi?! Dokąd?! Mamo, co ty sobie wymyśliłaś na stare lata?!

Lidia uśmiechnęła się gorzko. Spokojnie układała rzeczy w walizkę.

Już wcześniej chciała odejść, ale Konrad zachorował wypadł mu dysk. Jak jęczał, jak marudził

Lid chyba mam przepuklinę

Na rezonansie nic nie wyszło.

A co oni tam widzą, ci lekarze?! Najpierw specjalnie nie mówią!

Tak? A po co?

Żeby kasę wyciągać! U Kowalskiego w pracy tak samo było maści, tabletki, a potem bum! Przepuklina! I to jakaś rzadka, choćby nazwy nie ma

Wtedy nie odeszła. Nie potrafiła zostawić biedaczyny.

A teraz

Ile ty jeszcze masz żyć, Lidka? mówiła przyjaciółka Elżbieta. Ty jak niewolnica na nich harujesz. Co dobrego Konrad ci dał? Ni-cze-go! uderzyła dłonią w stół.

Całą młodość się włóczył! Jak pies! Tę fryzjerkę jak ona

Milena.

Właśnie! Wiódł ją jak krowę na reklamie czekolady! A ty na dwóch etatach, jeszcze dorabiasz, a on na kanapie!

Ela, jakbyś go nienawidziła Lidia nieśmiało spojrzała przyjaciółce w oczy.

Powiem.

Lidka zesztywniała.

Nie mam powodu, żeby lubić twojego kochanego. Pamiętam, jak się do mnie dobierał. Obchodziliśmy jego urodziny na działce, przesadziłam z drinkami, zasnęłam Budzę się on mi ręką usta zatkał, drugą pod bluzkę lazł.

Najgorsze? Jego matula leżała na sąsiednim łóżku i patrzyła. Potem mi powiedziała: Samaś winna, kusiłaś Konradeczka. Zagroziła, iż jak tobie powiem, to ogłosi, iż to ja się do niego rzucałam.

Ot, tak.

Lidka milczała.

Jak mogła tego nie widzieć?

Przypomniała sobie, jak inne żony chwaliły się prezentami, wspólnymi wyjazdami A u niej? Odkurzacz. Parowar, bo Konrad lubił pierogi. Perfumy które teściowa trzymała w witrynie.

Ela miała rację. Przespała całe życie.

Dlaczego za niego wyszłaś?

Żal mi go było Taki nieporadny. Okulary wielkie, nic nie umiał A matka powiedziała: Skoro chodzi, to wyjdź, nie kompromituj się.

Przyjaciółki płakały, śmiały się, wspominały.

Gdybym wtedy się od ciebie nie odcięła

Wmówili mi, iż zamężnej przyjaciółki nie potrzeba.

Lidia rozejrzała się po pokoju.

Strasznie jest odejść, ale można. Wynajmie mieszkanie. Rozwód. Podział majątku Wszystko zdobyła własnymi rękami.

Córka stanie po stronie ojca? No i trudno.

Nie odchodzi do innego mężczyzny. Z Piotrem to tylko przyjaźń.

Pragnie ciszy.

***

Och, jak ją przyjęli krewni!

Wracaj do męża! Padnij mu do nóg! wrzeszczała matka.

Teściowa odegrała atak serca, ale Lidia przeszła obok.

A potem

Kasia przyszła z przeprosinami.

Uczą się na nowo budować relację.

A Konrad? Miesiąc po rozwodzie już spacerował z Mileną pod rękę. Plecy przestały boleć.

Mówią, iż z Mileną nie ma żartów

Ale Lidii już to nie obchodzi.

Uczy się żyć.

Kasia zapisała ją do salonu piękności.

Piotr zaprosił w góry jak za młodych lat.

Nigdy nie jest za późno, by zacząć od nowa.

Na początku trudno, a potem jak z płatka.

Idź do oryginalnego materiału