Etykiety zdrowotne zaprojektowane przez Ministerstwo Zdrowia Kanady, które mają znaleźć się z przodu opakowań, zaczynają trafiać do sprzedaży pół roku przed oficjalnym terminem wdrożenia wyznaczonym przez sektor spożywczy.
Po raz pierwszy zapowiedziane w 2022 roku, czarno-białe etykiety mają na celu ostrzeganie klientów, gdy produkty zawierają dużą ilość cukru, sodu lub tłuszczów nasyconych. Zgodnie z informacjami od resortu zdrowia, składniki te mogą przyczyniać się do wielu poważnych chorób, takich jak udary, nadciśnienie, choroby serca, otyłość, cukrzyca typu 2 i niektóre nowotwory.
Dietetyczka Brittany Brown z Dartmouth w Nowej Szkocji uważa, iż nowe oznaczenia mogą być pomocne jako narzędzie informacyjne dla osób śledzących skład żywności, ale nie są pozbawione wad. Jak tłumaczy, etykiety wskazują jedynie, kiedy dany produkt przekracza określony próg składników — 15% dziennej wartości cukru, sodu lub tłuszczów nasyconych — bez podawania dokładniejszych danych. Przykładowo, jeżeli produkt zawiera 14% dziennej wartości sodu, etykieta się nie pojawi.
Zgodnie z danymi Health Canada, głównym celem nowego systemu etykietowania jest ułatwienie konsumentom podejmowania szybkich, świadomych decyzji podczas zakupów, a także wspieranie działań edukacyjnych prowadzonych przez specjalistów ds. zdrowia.
Brown zaznacza, iż w wielu innych krajach stosuje się podobne systemy, np. europejski Nutri-Score, który klasyfikuje żywność od litery A (najlepsza jakość odżywcza) do E (najgorsza). Jednocześnie zauważa, iż kanadyjski system nie uwzględnia takich czynników jak dostępność finansowa. choćby jeżeli produkt zostanie oznaczony jako niezdrowy, dla wielu osób może być jedyną opcją ze względu na ograniczony budżet.
Zwraca uwagę, iż oznaczenia mogą pojawiać się na tanich, gotowych daniach — jak mrożone obiady — które mimo złego profilu żywieniowego, pozostają przystępne cenowo i często są jedynym wyborem dla wielu rodzin. Z tego powodu Brown ostrzega przed ocenianiem ludzi po tym, co kupują, i apeluje o empatię.
Liesel Carlsson, profesor dietetyki z Uniwersytetu Acadia, zauważa, iż konsumenci mogą być zaskoczeni, gdy zobaczą ostrzeżenia na codziennych produktach jak chleb, płatki śniadaniowe czy nabiał. Spodziewa się jednak, iż część producentów zmodyfikuje skład swoich wyrobów, by uniknąć konieczności stosowania etykiet.
Jej zdaniem, choć te oznaczenia mogą wpłynąć na poprawę składu produktów, ich forma graficzna — w porównaniu np. do wyraźnych znaków STOP stosowanych w Ameryce Południowej — jest dość zachowawcza i mniej zauważalna. Mimo to badania potwierdzają skuteczność umieszczania ostrzeżeń z przodu opakowania, choćby jeżeli klienci nie szukają aktywnie informacji o wartościach odżywczych.
Choć obowiązek stosowania etykiet wejdzie w życie dopiero 1 stycznia 2026 r., niektóre sklepy już wprowadzają je do sprzedaży. Przykładem jest sieć Sobeys w Nowej Szkocji, która umieszcza oznaczenia na produktach marek własnych, takich jak Compliments czy Big 8 — m.in. na mrożonych przekąskach, popcornie, burgerach czy napojach gazowanych.
Firma podkreśliła, iż dokłada starań, by sprostać wymogom Health Canada przed terminem, współpracując przy tym z dostawcami i dostosowując etykiety swoich produktów.
Etykiety będą obowiązkowe dla większości pakowanej żywności, ale resort zdrowia przewidział wyjątki. Zwykłe mleko, jogurt naturalny i sery są z tego wymogu zwolnione ze względu na wysoką zawartość wapnia ważnego dla zdrowia kości. Podobnie nie trzeba oznaczać mielonego mięsa czy drobiu w najprostszej postaci — by nie tworzyć wrażenia, iż są one mniej wartościowe od całych kawałków. Wyjątek dotyczy też masła, soli, cukru i produktów sprzedawanych w bardzo małych opakowaniach.