Nigdy mi tego nie wybaczysz!” — krzyknęła siostra, gdy Ignacy postanowił odejść z rodziny, nie ulegając manipulacjom dla dobra bratanicy

polregion.pl 3 tygodni temu

Nigdy mi tego nie wybaczysz! krzyknęła siostra, gdy Ignacy postanowił odejść, nie dając się wmanipulować w ich grę dla dobra siostrzenicy.
Pod niedzielnym obiadem u matki Ignacy zauważył, iż kobieta i jego siostra wymieniają się znaczącymi spojrzeniami i chichoczą cicho, co zupełnie do nich nie pasowało.
*Znów coś knują* przemknęło mu nerwowo przez myśl. *Tylko nie jakieś oszustwo. Te kobiety są zbyt ufne, każdy szarlatan może je omotać. I nigdy nie przyznają się do błędów, dopiero gdy będzie za późno. Matka to jeszcze pół biedy, starsza kobieta, ale Bożena? Dlaczego ciągle daje się wciągać w takie bzdury? Przecież nie jest głupia!*
Rzucił kolejne badawcze spojrzenie najpierw na matkę, potem na siostrę, w końcu na siostrzenicę, która siedziała cicho, pogrążona w myślach, jakby nikogo wokół nie widziała.
Aby przerwać niezręczną ciszę, odezwał się pierwszy:
No, Weroniko, jak ci idzie na uniwersytecie? Podoba się?
Nigdy mi tego nie wybaczysz! wrzasnęła Bożena, gdy Ignacy porzucił rodzinę, nie ulegając manipulacjom.
Tak, wujku, bardzo! Wszystko super. Tylko zawiesiła głos, nieśmiało podnosząc na niego oczy.
Coś nie tak? zdziwił się. Sam skończyłem ten sam wydział, dyplom otwierał mi drzwi. Z miejsca mnie przyjęli, wręcz wyrywali sobie. Później sam budowałem karierę, właśnie dzięki tej uczelni.
Tak, Weronika wtrąciła gwałtownie matka. Twój wujek dostał się sam, bez żadnych pleców, na państwowe, skończył z wyróżnieniem. Zawsze radził sobie sam. Nigdy mi kłopotu nie sprawił, a twojej mamie tyle pomagał!
Ignacy to wspaniały brat dodała Bożena, patrząc na niego z czułością. Zawsze stał za mną murem. Pomógł wychować Weronikę po rozwodzie z Wojtkiem. I matce zastąpił ojca po jego śmierci. Prawdziwy mężczyzna.
*Coś tu jest nie tak* pomyślał Ignacy. *Czegoś ode mnie chcą, dlatego taka słodycz. Zwykle Bożka oskarża mnie o rozpad jej małżeństwa, iż nie dogadałem się z jej Wojtkiem. Jak tu się dogadać, gdy facet myślał tylko o piciu? Pracy nie trzymał, kilka razy go zatrudniałem, a on ledwie tydzień wytrzymywał. Narzekał, iż mało płacą, iż specjalnie daję mu gorsze stanowiska, bo on to artystyczna dusza. A teraz nagle jestem najlepszym bratem? Świetnie!*
Po herbacie przeszli do salonu, ale po napiętych minach kobiet Ignacy wiedział, iż najważniejsza rozmowa dopiero przed nim.
Słuchaj, Ignasiu zaczęła w końcu matka. Chodzi o pewną sprawę zawiesiła głos.
Bracie podjęła Bożena łagodnie. Weronika jest już dorosła. Nie chce ze mną mieszkać.
Nic dziwnego zaśmiał się krótko Ignacy. Ma pewnie chłopaka, co?
Dziewczyna spuściła wzrok, lekko się rumieniąc.
To normalne ciągnął. Młodzi powinni być samodzielni. A ty, Bożka, pewnie wciąż jej usługujesz, kontrolujesz. jeżeli nie chce z tobą mieszkać, może starać się o akademik.
Jaki akademik! oburzyła się matka, Irena. Tam się dzieją rzeczy! Sam pamiętasz!
Nic się nie dzieje! odparł stanowczo. Wszystko pod kontrolą. Nie mam nic przeciwko. Odłączy się od spódnicy i nauczy życia. Najwyższy czas!
Nie o to chodzi, Ignacy Bożena próbowała złagodzić sytuację. Weronika ma dziewiętnaście lat. I faktycznie, jest chłopak, Kamil, inteligentny, sympatyczny. Może z tego coś będzie. Ale o przyszłość też trzeba pomyśleć. Akademik to tylko na studia, a potem?
Potem znajdzie pracę i wynajmie mieszkanie. Albo weźmie kredyt, jak wszyscy. Może skorzystać z programu Mieszkanie dla Młodych, dostanie dopłatę.
Nie, wujku! Weronika skrzywiła się. Ja chcę do Warszawy! Tam mieszkania drogie, wynajem też.
Właśnie dlatego trzeba jej pomóc wtrąciła babcia. Nie owijajmy w bawełnę. Jesteśmy bliską rodziną, Ignasiu, i liczymy na twoją pomoc.
W jaki sposób?
Masz możliwość wzięcia kredytu na preferencyjnych warunkach. My z Bożeną odłożyłyśmy trochę grosza, a ty masz już swoje mieszkanie i znajomości. Twój kolega, Marek Nowak, opowiedział nam o tej opcji. Z chęcią cię zatrudni.
Mamo, ile razy mam powtarzać? Nie będę uczestniczył w podejrzanych układach. Nie kwalifikuję się do żadnych dopłat!
Wiem, Ignasiu, ale Marek mówił, iż da się
Nie chcę wiedzieć, co mówił Marek. To oszustwo! Nie ryzykuję reputacji dla mieszkania, które Weronika i tak dostanie, gdy skończy studia. Sam zapracowałem na swoje, bez kombinowania.
Wujku, już jestem dorosła! Weronika podniosła głos. Mogę dorabiać, pomagać spłacać
Bożena rzuciła jej ostrzegawcze spojrzenie, ale dziewczyna ciągnęła:
Babcia i mama będą płacić połowę! Ty tylko formalnie weźmiesz kredyt. Procenty śmiesznie niskie!
Aha, więc już podzieliłyście moje pieniądze, choćby mnie nie pytając? warknął. Więc nie tylko maczają mnie w oszustwie, ale jeszcze mam płacić? Może od razu powiecie: Ignacy, kup Weronice mieszkanie, bo jest dorosła, ale utrzymywać się nie potrafi?
Dlaczego jesteś taki uparty? Bożena miała łzy w oczach. Ona ci ufała! Dla niej jesteś jak ojciec, a ty
Weronika już płakała:
Wujku, ta okazja może się nie powtórzyć! Marek wszystko załatwił. Ty tylko podpiszesz papiery
Koniec dyskusji! Ignacy zerwał się. Nie będę uczestniczył w przekrętach. A Markowi dziś zadzwonię i przypomnę, co grozi za takie pomysły. Zapłaciłaś mu już, czy tylko obiecałaś?
Bożena zbladła:
Nic mu nie dałam! Nie waż się go nękać! Chciał pomóc!
Ignacy! Matka patrzyła na niego z niedowierzaniem. Jesteś rodziną! Kto im pomoże, jeżeli nie ty?
Widzisz, mamo? syknęła Bożena. Gdy chodzi o pieniądze, od razu się wy

Idź do oryginalnego materiału