Niezwykłe Piękno: Odkrywanie Uroków w Nieprzewidywalnym Świecie

newsempire24.com 1 tydzień temu

Krwawa plama głośny huk ciemność ciemność W końcu ciemność rozprasza się. Słychać głos: Pani Wiktorio, tu ratownik, coś u nich eksplodowało. Przez ból czuję, jak ręka dotyka mojego karku. Próbuje otworzyć powieki udaje się z trudem. Przed oczami migocze wisiorek w kształcie prostokąta z wyrytymi znakami zodiaku Kobieta w białym fartuchu patrzy na mnie. Do operacji! rozbrzmiewa głos tuż obok.

Rodzice wracają z pracy. Matka od razu pędzi do kuchni, zaglądając do pokoju, w którym syn odrabia lekcje. Dariusz wchodzi i od razu zauważa, iż syn nie ma dobrego humoru. Tomku, co się stało? dotyka go po głowie. Nic, mruczy chłopiec z klasy czwartej. No dobra, mów!

Już niedługo 8 marca. Nauczycielka dziś nas zatrzymała i kazała przygotować prezenty dla dziewczyn. A w czym problem? uśmiecha się ojciec. Mamy chłopców i dziewczęta po równo. Rozdzieliła, kto komu ma dawać, wzdycha syn. Dostałem niewdzięczną, Jadwigę Erofejską.

Każda dziewczyna chce dostać prezent na Dzień Kobiet, choćby te niewyglądające, mówi ojciec, traktując syna jak dorosłego. A jak ona przydzielała? Alfabetycznie? Nie, według znaków zodiaku?

Co to znaczy? nie wytrzymuje Dariusz i znów się uśmiecha. Według zgodności. Jadwiga jest Panną, a Panny najchętniej pasują do Byka. A ja właśnie jestem Bykiem.

To dopiero szczęście, jeżeli do siebie pasujecie! Może jeszcze w niej się zakochasz.

Ja?! W Jadwigę Erofejską?! ojciec wybucha śmiechem. Do pokoju wbiega matka: Co tu się dzieje? Dziecko, idź do kuchni, mówi surowo ojciec. Musimy poważnie pogadać.

Kiedy matka wychodzi, Tomek pyta smutnym głosem: Tato, co teraz mam zrobić? Przygotować prezent! Jaki? Jutro w pracy zrobię prezent swojej wybrance. Tato, co Ty możesz zrobić? Pracujesz w fabryce galwanicznej. Tak! Produkujemy wszystkie rodzaje powłok metalowych. Tato, nie rozumiem. Jutro zobaczysz!

***

Następnego dnia ojciec przynosi wisiorek na łańcuszku, który wygląda jak złoty prostokąt. Po jednej stronie wygrawerowane są dwa znaki zodiaku: Byk i Panna, po drugiej małe, ale eleganckie napisy: Mojej koleżance Jadwidze z okazji 8 marca! Antoni. Wisiorek lśni pięknie, a gdy matka wkłada go do foliowego woreczka, wygląda jeszcze bardziej niesamowicie.

***

Nadszedł 8 marca. Nauczycielka nie ma zamiaru odrabiać lekcji. Najpierw uczniowie wręczają jej podziękowania. Potem ogłasza, iż chłopcy mają dawać prezenty dziewczynom. Chłopcy rzucają się do swoich wybranek. Tomek podchodzi do Jadwigi Erofejskiej i mówi, jak nauczył go ojciec: Jadwigo, życzę Ci wspaniałego Dnia Kobiet! Może kiedyś Byk i Panna połączą się przeznaczeniem. Po wypowiedzeniu wyuczonych słów wraca na miejsce i nie zauważa, jak jego serce zaczyna bić szybciej przy tej niewdzięcznej dziewczynie.

Wkrótce rodzice Jadwigi przeprowadzają się do innej dzielnicy, a sama Jadwiga od piątej klasy uczęszcza do innej szkoły.

***

Antoni otwiera oczy. Biały sufit szpitalnego pokoju. Próbuję ruszyć rękami i nogami działa tylko lewa ręka. Gdzie ja jestem? wołam niepewnie. Słychać stukanie i podchodzi pielęgniarka w wózku, przygląda się i pyta: Co się stało? Jesteś w oddziale chirurgii ratunkowej.

Czy mam wszystkie kończyny? pytam cicho. Wszystko na miejscu, ale jesteś przewiązany od głowy do stóp. Odpowiada z uśmiechem. To dobrze, iż nic nie jest połamane.

Podchodzi lekarz i delikatnie pyta: Jak się czujesz? Co ze mną? odpowiada Antoni. Życia Ci nie zagraża. Ręce i nogi będą działać. Będzie tylko kilka małych blizn, mówi, podając włączony telefon. Twoja mama chciała zadzwonić, gdy się obudzisz.

Słuchaj, synu, głos matki rozbrzmiewa przez łzy. Wszystko w porządku, mów, iż czujesz się dobrze. Mówią, iż tylko małe blizny zostaną, niedługo wypiszą.

Nie mogę z Tobą nocą zostać. Zaraz przyjdę. dodaje. Nie martw się! stara się uśmiechnąć pielęgniarka.

Sąsiad z łóżka pyta: Co się stało? Antoni wyjaśnia: Byłem ratownikiem. Na naszej fabryce w Łodzi wybuchły balony ciśnieniowe. Zostaliśmy wezwani, ruszyliśmy na miejsce, trójka poszkodowanych, wpadliśmy do hali, balony rozbite, ogień. Wydostałem kilku, kiedy przy drzwiach wybuchł kolejny balon Nie pamiętam dalszych szczegółów. Tak, to twoja wina. woła pielęgniarka. Przychodzi kolega: Cześć, Tomku! Jak się masz? Ręce i nogi całe! odpowiada Antoni, machając lewą ręką. Mogę pozdrawiać tylko lewą! kolega się śmieje. Co dalej? pytamy. Wyszliśmy, kiedy wybuchło, wyciągnęli nas, był cały w krwi lekarze już byli. Dzięki!

Kolega pyta: O czym mówisz? nagle uśmiecha się. Chcą nas nominować do medali.

Wypiszą mnie wkrótce, mówi Antoni. Idę.

Wchodzi lekarz, mężczyzna w czterdziestce: Jak leci, bohaterze? podchodzi do łóżka. Dobrze. Skoro rozmawiasz, będziesz żyć. Pozwól, iż Cię obejrzę! Antoni pyta: Czy mnie zaczepiliście? Nie, Pani Wiktoria, ona przyjdzie pojutrze.

***

Dwa dni później Antoni próbuje wstać. Ból w nogach wciąż jest silny, prawa ręka jest uszkodzona, a po całym ciele widać dziesiątki siniaków. Dwie pięści na twarzy od wybuchu, prawą rękę udało się wystawić przedtem. Patrzy w lustro twarz wciąż spuchnięta. Dziś ma przyjść lekarz, który dwa dni wcześniej operował go w sali operacyjnej. Antoni jest trochę zdenerwowany.

Wchodzi młoda, szczupła lekarz w okularach, białe fartuchy idealnie jej pasują. Antoni ma już 27 lat i jest żonaty, ale po pół roku rozwiedli się charakterów nie połączyło się, a żonie nie podobała się pensja ratownika. Dzień dobry! mówi lekarz, podchodząc do łóżka. Dzień dobry! Czy to ja byłem operowany? zapytała. Coś nie tak? odpowiada. Wprost przeciwnie, wszystko w porządku! Dziękuję bardzo! Antoni dziękuje. Pozwól, iż Cię obejrzę!

Nagle wisiorek z znakami zodiaku spływa z jej szyi: Jadwiga Erofejska!!! wykrzykuje Antoni. Lekarz patrzy na jego spuchniętą twarz. Przepraszam! mówi, nie rozpoznając go. Jestem Bykiem wskazuje wisiorek. Tomasz Goncarski? drży jej usta. Pamiętasz mnie? Antoni podaje jej łyżeczkę na rękę. Przepraszam! wyciąga chusteczkę i ociera łzy. Nigdy nie myślałam, iż spotkamy się tak.

***

Po tym dniu Jadwiga już nie wchodzi do jego pokoju, ale Antoni wie, iż ich grafiki się pokrywają dzień, noc i dwa wolne. Nie chce wyglądać przed nią bezsilny. Cały kolejny dzień próbuje przechodzić po korytarzu, opierając się o łóżka, kilka razy trzymając się za ścianę, wychodzi na korytarz. Wieczorem zmienia się zmiana, słychać w korytarzu krzyki i pośpiech przywożą kolejnych poszkodowanych. Około dziesiątej godziny przychodzi pielęgniarka, wyłącza światło w pokoju, ale coś nie daje mu spać. Po północy w korytarzu słychać kroki, milkną, a w ciszy Antoni czuje, iż ktoś płacze. Ostrożnie wychodzi i widzi przy biurku swoją byłą koleżankę z klasy, płaczącą. Kładzie zdrową rękę na jej ramię: Ty, co, Jadwigo! ona wpatruje się w niego: Operowałam kobietę, spadła pod maszynę, robiłam wszystko, co mogłam teraz leży w reanimacji, nie przeżyje. Ma dwoje dzieci, mąż siedzi przy niej w sali. Spokojnie, Jadwigo! odpowiada Antoni. Trzy lata robię chirurgię i wciąż nie mogę przyzwyczaić się do śmierci. Spokojnie, spokojnie! To nasz zawód. Za pięć lat widziałem tyle zgonów, ale uratowaliśmy też wiele żyć wzdycha Antoni. Żona odszedła, bo zarabiam mało i rzadko wracam do domu przyznaje. Ja też tak mam, mówi Jadwiga, patrząc w oczy. Żyję w rodzicach, nie mając stałego małżonka. Nie martw się, dopiero mamy 27 lat, przed nami całe życie. Nie, Tomku, już po 27. Pani Erofejska, puls jej spada, krzyczy nerwowa pielęgniarka. Przepraszam! Jadwiga pędzi do reanimacji.

Antoni nie może zasnąć tej nocy. Rano przychodzi pielęgniarka, jak zwykle podaje mu leki. Czy kobieta, którą operowaliśmy w nocy, żyje? pyta z niedowierzaniem. Żyje, ale stan jest bardzo ciężki.

***

Trzy tygodnie mijają, rany na ciele Antoniego się goją. Z Jadwigą spotykają się, kiedy ona ma dyżur, i coraz mocniej przyciąga go do niej. Oddział chirurgii ratunkowej nie jest miejscem na prywatne rozmowy. Podczas jednego z porannych obchodu lekarzchirurg informuje: Dziś wypisuję Pana, czyli z oddziału. Zaraz trafi Pan do przychodni, a tam ustalą, czy zostanie Pan dalej obserwowany. Czy mogę już iść? pyta. Nie spiesz się, przygotują wypis.

Antoni goli się, patrząc w lustro, zadowolony, iż dwa małe blizny nie psują twarzy, a wręcz dodają męskości. Wychodzi na korytarz, spotyka idącą kobietę: Ona w końcu się wywalczyła! pomyślał. Pielęgniarka podaje wypis: Do widzenia, Antoni! Nie wracaj więcej!

Ma własne jednopokojowe mieszkanie, ale jedzie do rodziców, bo mama go nieustannie czeka i martwi się. Bierze urlop. Synu! rzuca matka w objęcia. Wszystko w porządku, widzisz, żyję i zdrowy. Chodź, przygotowałam ci obiad, aleś taki chudy. Och, jak tęsknię za domową kuchnią! mówi. Dopóki nie wyzdrowiejesz i nie wyjdziesz za mąż, zostaniesz u nas. Twój pokój wciąż pusty woła jak dziecko. Idź, umyj ręce!

Do wieczora Antoni wchodzi do fryzjera, wraca do mieszkania, zabiera kilka ubrań, a matka od razu je porządkuje. Wieczorem przychodzi ojciec z pracy. Siadają razem, jak przed laty, i rozmawiają do późna. Antoni zasypia w swoim pokoju, w którym spędził dzieciństwo, ale nie od razu: Jutro muszę iść do przychodni, potem do pracy, a wieczorem. Myśl o kolejnym dniu zapada go w sen po północy.

Następnego ranka Antoni idzie do przychodni. Do południa krąży po gabinetach, po południu wraca do swojej zmiany w fabryce. Wieczorem szykuje się do wyjścia. Dokąd idziesz? pyta ojciec. Tato, pamiętasz, jak w czwartej klasie prosiłeś mnie o wisiorek dla koleżanki? Wiesz, o niewdzięcznej Jadwidze Erofejskiej? Pamiętam. Mówiłeś, iż mogę się w niej zakochać. Tak, tato! odpowiada. Jadwiga teraz jest chirurgiem. To ona przeprowadziła mi operację i nosi wisiorek na szyi. To prawda! woła tata. Tato, twoje słowa się spełniły. Idę do niej!

Dwadzieścia siedem lat nie jest dużo, by zacząć życie z ukochaną osobą.

Idź do oryginalnego materiału