Grażyna Nowak po raz pierwszy zobaczyła Andrzeja Kowalskiego w biurze. On przyszedł na rozmowę kwalifikacyjną do działu zaopatrzenia, a ona właśnie wbiegła do działu kadr, żeby podpisać dyrektywę.
Wbiegła, by złożyć podpis, ale zatrzymała się, gdy ujrzała przystojnego gościa. Chłopak, ale wygląda i jeszcze samodzielny. Od razu widać… Tacy już nie ma pomyślała, nasłuchując rozmowy. Do działu zaopatrzenia Zaraz się spotkamy.
Następnego poranka nieznajomy stanął w recepcji księgowości. Uśmiechnął się uprzejmie, spojrzał z zainteresowaniem na zgromadzonych. Jego wzrok zatrzymał się na Grażynie
Zauważyła to, a w całym ciele przeszła dziwna drżliwość. Patrzy chyba jeszcze takich nie widzieliśmy pomyślała, czerwieniąc się.
Czy widzieli, czy nie historia tego nie rozstrzyga, ale Grażyna gwałtownie pojęła, iż Andrzej nie jest taki jak jej dawni adoratorzy. Patrzył jej w oczy otwarcie, czuło, nie śpiesząc się, rozwiązywał problemy sam, nie czekając na prośbę, jednocześnie nie narzucał się. Potrafił być niewidzialny, a kiedy był potrzebny, pojawiał się jakby na znak.
To wszystko wywarło na Grażynie niezatarty ślad. Zakochała się bez reszty i nieodwracalnie. O takim mężczyźnie można było tylko marzyć!
Po kilku miesiącach mieszkali razem, po pół roku wzięli ślub. Gdy urodził się ich syn dokładna kopia Andrzeja Grażyna wreszcie pojąła, co to szczęście. Nocą przytulała się do męża i szeptała:
Nie znikniesz, prawda? Teraz przywiązałam cię na dobre.
I tak i tak nie planowałem wyjść, odpowiedział, całując ją w czoło.
***
O córce Andrzeja, Darii, z pierwszego małżeństwa wiedziała od początku. Pytała o nią, ale mąż nie spieszył się z detalami. Pewnego wieczoru jednak wyznał:
Nie miałem kontaktu z jej matką, Heleną, od lat. Kiedy Daria miała trzy lata, moja była żona nie chciała, żebyśmy się widywali. Teraz Daria ma już nastolatkowy wiek Lepiej nie roztrząsamy przeszłość.
Grażyna wzruszyła ramionami:
Jak chcesz. Ale jeżeli kiedykolwiek zechcesz ją odnaleźć powiedz, wesprę cię.
On skinął głową. Więcej pytań nie zadawała. Andrzej miał rację: każdy ma swoją przeszłość.
***
Pewnego dnia mąż wrócił do domu nieobecny duchem. Powoli zdjął kurtkę, nie patrząc na Grażynę, i podszedł do kuchni. Nalał sobie wody i stał, trzymając szklankę.
Andrzeju, co się stało? zapytała z niepokojem.
Spojrzał wstydliwie, po czym powiedział, jakby w końcu podjął decyzję:
Znalazłem Helenę w sieci. Napisałem, chciałem dowiedzieć się, co u nich, jak córka. Okazało się, iż Daria chce ze mną rozmawiać. Trochę pogadaliśmy po telefonie
Grażyna zamarła. Przypominała mu o córce setki razy, a teraz, słysząc tę nowinę, poczuła, iż coś w środku pęka.
No więc wspaniale! wymamrotała, ukrywając zakłopotanie, cieszę się dla was!
Andrzej rozpromienił się. Potrzebował tego usłyszeć. Grażyna natychmiast poczuła, iż jej życie nabiera nowego ciężaru.
***
Najpierw były krótkie telefony. Zamykał drzwi, mówiąc: Daria się wstydzi. Grażyna zostawała sama w kuchni, słysząc jego miękki, czuły głos, barwny ton, który jeszcze niedawno należał wyłącznie do niej
Potem pojawiła się Helena. Najpierw krótkie wiadomości, potem coraz dłuższe. Palce Grażyny same sięgały po telefon Andrzeja, gdy zostawiał go bez nadzoru. Czytała wiadomości, przeglądała zdjęcia nieznanej dziewczynki
Między wierszami wyczuwała słodki, trujący nektar: Jesteśmy tu, czekamy na ciebie. Za każdym razem, gdy Andrzej zniknął z telefonem do innego pokoju, przekonywała siebie: Rozmawia z córką, nie wyolbrzymiaj.
Pewnego razu, przechodząc obok, usłyszała imię.
Helena
Od tej chwili jej piekło przybrało wyraźne kontury. Grażyna nienawidziła siebie za to, co robiła, ale nie mogła przestać. Śledziła, jak uśmiecha się do ekranu, wstrzymuje oddech, rozmyślając, co napisać w odpowiedzi.
Zdrada zdawała się przybrać w każdym jego spojrzeniu, geście, słowie. Była prawie pewna, iż żyje podwójnym życiem.
Każdego dnia Grażyna rozbudzała w sobie ogień zazdrości. Wszystko ją denerwowało.
Nie liczy się mnie w grosz! wybuchła pewnego wieczoru, kiedy Andrzej przeglądał telefon.
Grażyno, co się dzieje? zapytał, patrząc z autentycznym zdumieniem.
Nie udawaj! syknęła. Widzę wszystko! Znowu z nią rozmawiasz!
Z kim? Z nią? wydawało się, iż naprawdę nie rozumie, o co chodzi.
To denerwowało ją jeszcze bardziej. Każdy dzwonek telefonu był jak strzał elektryczności. Każde opóźnienie w pracy dowód zdrady. Stała się szpiegiem własnego domu, bo kochała go na zabój, aż do samozniszczenia. On milczał, nie wyjaśniał, jakby nie widział jej cierpienia. To nie było w jego naturze
***
Wkrótce kłócili się coraz częściej, najczęściej bez powodu, o błahostki, które z czasem zamieniły się w globalny problem. Grażyna krzyczała, iż Andrzej już jej nie słyszy, iż patrzy na nią inaczej, iż jej obecność go przytłacza. W jej głowie narastała myśl, która dusiła i przerażała:
Gdyby coś ma gdzie uciec. Tam go kochają, czekają.
Jeszcze kiedyś była pewna małżeństwa. Teraz dom, który kochała, przestał być bezpieczną przystanią. Nocami leżała z otwartymi oczami, myśląc:
Co, jeżeli pewnego dnia zdecyduje, iż tam jest najważniejsze? Że przeszłość ważniejsza od teraźniejszości?
Rankiem Grażyna tłumiła te myśli, ganiła się. Jesteśmy rodziną. Nie, on nie jest taki. Im więcej się przekonywała, tym mocniej bała się jego wyboru.
***
Pewnego dnia Andrzej zostawił telefon na kuchni i poszedł kąpać syna. Ekran rozświetlił się powiadomieniem: Helena
Grażyna nie ruszyła dłonią po telefonie. Palce drżały, serce ściskało się w przewidywaniu. Nie otworzyła wiadomości, obawiając się, co może przeczytać. Strach stał się codziennym towarzyszem.
Coś cię trapi? zapytał później, kładąc dziecko spać.
Wszystko w porządku odpowiedziała zbyt szybko.
On przyjrzał się jej długo, jakby coś zrozumiał, ale nie wypowiedział. Nocą, gdy zasnął, Grażyna słuchała jego równomiernego oddechu, ciepłego, znajomego. Nagle pomyślała, iż to oddech może niedługo usłyszeć inna
Myśl spłynęła tak silnie, iż wstała i poszła do kuchni, usiadła na stołku, zaciśnęła pięści. Po raz pierwszy poczuła się wymienialna.
Wtedy Andrzej wkroczył do kuchni. Spojrzała na niego łzami w oczach:
Boję się, iż odejdziesz
Usiadł na kolanach, wziął ją za ręce i zapytał wolno:
Gdzie mam iść?
Do nich odwróciła wzrok, do tej rodziny.
On milczał. W tej ciszy usłyszała najstraszniejszy dźwięk ciszę. Nie protest, nie śmiech, nie żart. Ta krótka przerwa była głośniejsza niż jakakolwiek odpowiedź.
***
Następnej nocy Andrzej nie pojawił się do spania, nie zadzwonił, nie napisał. Telefon znajdował się poza zasięgiem. Grażyna siedziała w ciemności kuchni, wyobrażając sobie ich razem, przeglądając w głowie tysiące scen szczęśliwego życia bez niej.
Do rana jej serce zamieniło się w lód. Sięgnęła po laptopa, palce same pisały: do Heleny
Pisała i płakała, nie zauważając łez, pisała desperacko, jak człowiek tonący, łapiący się ostatniej gałązki. Pisała o miłości, zazdrości, upokorzeniu, błagając: Powiedz prawdę!.
Naciśnięcie Wyślij przyniosło dziwne ulgi i pustkę. Zrobiła swój ruch. Teraz czekała na odpowiedź.
***
Cały dzień nie mogła usiedzieć. Czekała, wyobrażając sobie rozmowę, gdy wróci, jak mu wyzna, iż wszystko wie. Repetowała scenę w głowie, przechadzała się po mieszkaniu, dotykała rzeczy, mechanicznie karmiła syna, ale w środku była tylko niepokój oczekiwanie na werdykt.
***
W końcu zjawił się, późno, prawie nocą, blady, wyczerpany. Usiedział milcząco naprzeciw.
Dlaczego to zrobiłaś? odezwał się, zmęczonym głosem.
Grażyna drgnęła.
Co zrobiłam?
Przeczytałem twój list. Całe źle zinterpretowałeś.
Naprawdę?! wykrzyknęła, tracąc resztki spokoju, wyjaśnij mi! Chcesz wrócić do nich? Stara miłość nie rdzewieje? Dlaczego milczysz? Nie kłam! Nie chowaj się z telefonem! Nie odwracaj wzroku! I w ogóle: jak mogłeś przeczytać mój list?! Czy ona to wymyśliła?! Chciała pokazać moją słabość?! Żal było odpowiedzieć?!
Ona nie odpowie ci, Grażyno rzekł cicho Andrzej, odpowiem ja Wszystko będzie w porządku o ile nie zepsujesz tego samodzielnie.
interesujące uśmiechnęła się gorzko, i bardzo wygodne Dobra, nie mówiąc nic. Nie interesuje mnie już. Niepotrzebnie jej pisałam
Helena zmarła westchnął, dziś w nocy. Byłem przy niej do końca.
Grażynie wydało się, iż usłyszała coś niewłaściwego. Świat zamarł. Złapało ją zadyszka, w środku zrobiło się lodowato.
Wszystkie jej cierpienia, zazdrość, podejrzenia, trucizna w sercu w jednej chwili rozproszyły się w pył.
Ona umarła? wyszeptała, jakby bała się usłyszeć odpowiedź.
Andrzej skinął głową.
Okazało się, iż chorowała od dawna wyjaśnił bardzo się cieszyła, iż się pojawiłem, ale nie wyznała od razu. Chciała zobaczyć, jak będziemy się komunikować. Nie próbowała mnie odzyskać, Grażyno. Chciała tylko, by Daria nie została sama.
Westchnął ciężko.
Teraz rozumiesz, dlaczego wszystko zależy od ciebie? spojrzał w Grażynę jeżeli powiesz nie, znajdę miejsce dla Darii.
O dom dziecka? w jej głosie zabrzmiał przerażenie.
Nie, oczywiście nie. Ja i Helena mamy krewnych. Mam nadzieję, iż ktoś przyjmie ją pod opiekę. Nie mogę podjąć decyzji bez ciebie
Grażyna podskoczyła:
Nie mów tak! krzyknęła, tak gwałtownie, iż przestraszyła własny głos. Twoja córka będzie z nami! Zrozumiano? Z nami!
Andrzej zatrzymał się, zamknął oczy na moment. Gdy je otworzył, w nich lśniły łzy.
Wiedziałem Liczyłem, iż powiesz właśnie to szepnął.
Grażyna podeszła, przytuliła się do niego, wciśnięta w jego klatkę piersiową. Wszystkie lęki i podejrzenia przepadły. Przed nimi czekało nowe, trudne życie, ale już nie bała się już niczego. Podjęła decyzję.












