Dziś, w naszą dwudziestą rocznicę ślubu porcelanową! mój mąż, Marek, wręczył mi odkurzacz. Wyobrażacie to sobie, dziewczyny? Dwa dekady razem, całe życie, a on przynosi mi sprzęt AGD.
Przygotowywałam się do tego dnia od dawna. Marzyłam o czymś romantycznym kolacji w restauracji, małej podróży, chociażby o pięknych różach i ciepłych słowach. Cały dzień krzątałam się po domu, nakrywałam do stołu, ubrałam się w najładniejszą sukienkę. A Marek od rana chodził z tajemniczym uśmiechem, jakby knuł coś wielkiego.
I wreszcie wrócił. Uroczysty, jak generał na defiladzie. Wniósł do mieszkania dwie ogromne paczki.
Z okazji rocznicy, kochanie! powiedział.
Mniejszą, elegancko zapakowaną, podał mi z dumą. Otworzyłam ją z bijącym sercem i zobaczyłam odkurzacz. Nowoczesny, z funkcją mycia podłóg, ale, do cholery, ODKURZACZ! Stałam jak wryta, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. A Marek, zupełnie nie zważając na moje osłupienie, już rozpakowywał drugą paczkę tę większą.
A to oznajmił, zrywając folię nasz wspólny prezent!
I wyciągnął ogromny telewizor plazmowy. Taką wielką płaską ścianę, o której marzył od miesięcy. Ach, jakiż on przebiegły!
Wieczorem mieliśmy świętować. Ale przy stole siedziałam tylko ja. On zaś wpatrywał się w swój nowy telewizor, przeskakując kanały jak podekscytowane dziecko. W końcu wrócił, pałaszując moją sałatkę, i zapytał:
No i jak, gospodyni? Podobają się prezenty? Praktyczne, prawda?
To gospodyni przepełniło czarę goryczy. Nie jestem służącą, nie jestem sprzątaczką jestem jego żoną! Dwadzieścia lat u jego boku, a on mi wręcza narzędzie pracy, a sobie zabawkę.
Czułam się upokorzona, jakby moja rola sprowadzała się do sprzątania i gotowania. Ale udawałam spokój. Uśmiechnęłam się słodko i powiedziałam:
Dziękuję, kochanie. Bardzo przydatne upominki.
Był tak pochłonięty swoją plazmą, iż choćby nie wyłapał lodowatego tonu w moim głosie. Szkoda, iż tego nie zauważył
Całą noc nie spałam. W głowie rodził się plan. Sprytny, może trochę zuchwały, ale jak sądziłam sprawiedliwy.
W szafie, na najwyższej półce, stały drogie perfumy, które kupiłam dla niego na rocznicę. Ale po odkurzaczu i tym nieszczęsnym gospodyni zrozumiałam wręczyć je znaczyłoby przełknąć obrazę. A ja nie zamierzałam milczeć.
Rano wstałam przed świtem. Marek jeszcze spał, a ja cicho wyjęłam z szafki dwie eleganckie pudełka, które przygotowałam wcześniej. Do jednego włożyłam lśniące, nowe wiadro na śmieci, do drugiego gumową przepychaczkę do rur. Oba opakowałam wstążkami i kokardami, jak na prawdziwy prezent przystało.
Gdy Marek, jeszcze senny, wyszedł na kuchnię po poranną kawę, podałam mu je z najsłodszym uśmiechem.
Z okazji rocznicy, kochanie! To dla ciebie!
Zaciekawiony, zaczął rozpakowywać. Najpierw wiadro błyszczące, idealne do sprzątania. Potem przepychaczkę dumnie wyciągniętą z pudełka.
Warto było widzieć jego minę! Zastygł w bezruchu, w jednej ręce wiadro, w drugiej przepychacz, a jego wzrok błądził między prezentami a mną, szukając w tym jakiegokolwiek sensu.
To co? wyszeptał w końcu.
Prezent, mój drogi! odparłam, udając niewinność. Dla prawdziwego gospodarza domu. Bardzo praktyczne, prawda? Przecież to ty wynosisz śmieci i udrażniasz zatkane rury. Pomyślałam, iż taka ważna praca zasługuje na profesjonalne narzędzia!
Milczał. Ale po tym, jak zaczerwienił się po uszy, a szczęka mu zadrżała, wiedziałam zrozumiał. Dotarło do niego, jak bardzo był nietaktowny.
Tego samego dnia wrócił z ogromnym bukietem róż i biletami do teatru. A wiadro z przepychaczką do dziś stoją w schowku niemy wyrzut sumienia i pamiątka jego praktycznego podejścia. I wiecie, co najzabawniejsze? Od tamtej pory sam wynosi śmieci, bez przypominania. Więc choćby z takiej sytuacji można wyciągnąć korzyść.
Drogie przyjaciółki, dziękuję, iż byliście dziś ze mną! Wasze komentarze i wsparcie znaczą dla mnie więcej niż wszystkie odkurzacze świata. A teraz chętnie przeczytam wasze historie pewnie są równie zabawne!










