Dzisiaj ponownie otworzyłem pamiętnik – może pisanie ukoi moją samotność.
Po śmierci żony Tadeusz Kowalski czuł, jakby dom stał się pusty na zawsze. Córka Agnieszka mieszkała z rodziną w Lublinie, odwiedzała rzadko. Wieczorami emeryt siedział w ciszy, wpatrując się w zdjęcia z minionych, szczęśliwszych czasów. Gdy pewnego dnia Agnieszka zadzwoniła i zaczęła mówić nie tylko o zdrowiu, ale i o jego osamotnieniu, pomyślał – może przyjadą w odwiedziny. ale córka zaproponowała coś innego: wynajęcie pokoju. „Znam pewnego chłopaka, brata koleżanki, został bez domu po rozwodzie”.
Tak oto w życiu Tadeusza pojawił się lokator – Krzysztof. Pierwsze wrażenie: skromny, spokojny, uprzejmy. Płacił regularnie, jadł niewiele, czasem choćby poczęstował gospodarza. Niekiedy oglądali telewizję, rozmawiali. Ale potem wszystko się zmieniło…
Pewnego dnia Krzysztof przyprowadził dwóch podpitych kolegów. Hałasowali, palili, śmiali się do późna. Sytuacja powtarzała się. Tadeusz próbował rozmowy, ale usłyszał tylko: „Płacę. W umowie nie ma punktu o zakazie gości.” Później pojawiła się dziewczyna Krzysztofa – Zuzanna. Najpierw przychodziła w odwiedziny, potem zaczęła zostawać na noc. Krzysztof zaczął sugerować zamianę pokoi. Tadeusz się opierał, ale w końcu ustąpił.
Pewnego ranka zobaczył, jak Zuzanna smaży jajecznicę, zaprasza go do stołu. Krzysztof odezwał się łagodnie: „Zostaniemy tu na razie. Blisko do pracy, a ty jesteś dobrym człowiekiem. Nie będziemy zapraszać znajomych.” Zuzanna dodała: „A może wolałby pan mieszkać na wsi? Moja ciocia ma dom w Zakopanem. Darmowy, wystarczy dbać o niego.” Tadeusz początkowo się oburzył, ale w końcu się zgodził: „Lepiej na wsi niż w domu zamienionym w hotel.”
Dom okazał się stary, ale przytulny. Posprzątał, naprawił piec z pomocą sąsiada, Jacka. Był wesoły, pracowity, pokazywał wszystko, zapraszał na ryby. Wiosną przyjechała właścicielka – Danuta. Przywiozła jedzenie, poznali się. Tadeusz poczęstował ją zupą rybną, Jacek dołączył. I tak się zaczęło. Co weekend Danuta przyjeżdżała. Aż w końcu wszystko się zmieniło…
Gdy Tadeusz wrócił z Danutą do miasta, by porozmawiać o lokatorach, drzwi otworzyła Zuzanna – z wyraźnie zaokrąglonym brzuchem. „Wzięliśmy ślub z Krzysztofem” – oznajmiła. Danuta wymieniła z Tadeuszem spojrzenie i dodała: „Przeprowadzicie się do mojego mieszkania, a my – tutaj.” Krzysztof był zaskoczony, ale Tadeusz wyjaśnił: „Też postanowiliśmy się pobrać. I nam potrzeba ciepła.”
Niedługo potem urodził się chłopczyk. Danuta przeszła na emeryturę, pomagała z dzieckiem, a w wolnych chwilach jeździli z mężem w góry. Dom wyremontowali, czekali na wnuki. Jacek zbudował kołyskę. I tak ze zwykłego sąsiedztwa powstała prawdziwa rodzina. Życie potrafi zaskakiwać – wystarczy nie zamykać serca.