Dzisiaj znów miałam niezapowiedzianych gości – moich teściów. Zawsze czuję się nieswojo, gdy się pojawiają, a ich wizyty to dla mnie prawdziwa próba charakteru.
Gdy przychodzą bez uprzedzenia, ściskam się w środku. Próbuję znaleźć wymówkę, by ich uniknąć, ale rzadko mi się udaje. Drażnią mnie. Nie mam ani czasu, ani ochoty ich ciągle karmić, zwłaszcza gdy zjawiają się bez zaproszenia.
Moja przyjaciółka, Halina, też zauważyła dziwne zachowanie teściowej:
“Kinga zawsze stara się dla nich ugotować coś wyjątkowego. A teściowa i tak znajdzie powód, by skrytykować. To przygnębiające.”
Rodzina męża ma szczególne wymagania kulinarne. Teściowa to perfekcjonistka:
Gdy na talerzu była nieparzysta liczba kanapek, odmawiała ich zjedzenia.
Zakupy z nią to była męczarnia:
Godzinami sprawdzała skład produktów, wybierała tylko najświeższe, kłóciła się z ekspedientami o termin ważności.
Siostra męża, Kornelia, też była wybredna:
Odrzucała większość dań, tłumacząc się dietą lub “nie lubię, nie jem”.
Mam już dość dostosowywania się do ich kaprysów. Mąż nalega, bym gotowała specjalne potrawy dla jego rodziny, ale czuję, iż moje starania są niedoceniane.
Pewnego dnia teściowa zadzwoniła i powiedziała, iż za kilka godzin przyjadą. Byłam wściekła:
“Nawet nie zapytali, czy mam czas. Po prostu postawili mnie przed faktem dokonanym.”
Posłuchałam rady Haliny i postanowiłam się nie przygotowywać.
“Skoro nie uważają za stosowne uprzedzić, to dlaczego ja mam tracić na nich swój czas i pieniądze?”
Gdy przyszli, zdziwili się brakiem poczęstunku. Zaoferowałam, żeby sami coś ugotowali albo zamówili jedzenie. Zaparzyłam herbatę, ale atmosfera była ciężka.
Wyszli szybko, trzaskając drzwiami. Wiedziałam, iż są obrażeni, ale czułam ulgę:
“Nie pozwolę już, by mnie wykorzystywali. jeżeli chcą odwiedzać, niech szanują mój czas i pracę.”
Postanowiłam porozmawiać z mężem i ustalić jasne zasady dotyczące wizyt jego rodziny.