Darek wrócił z pracy w znakomitym humorze. Zamiast jak zwykle zdjąć kurtkę, od progu zawołał:
— Kochanie, jestem w domu!
Jednak cisza, która mu odpowiedziała, ostudziła jego entuzjazm. Zajrzał do kuchni — i od razu się zaniepokoił. Kinga siedziała przy oknie, podpierając broń dłońmi. Jej twarz była pełna troski, a oczy zaczerwienione.
— Kinguś… Co się stało? — podszedł i delikatnie przysiadł obok.
— Była mama… — powiedziała z goryczą. — Znowu pretensje, znowu pieniądze. Mówi, iż jestem nieporządna, iż żyjemy „jak w piwnicy”… A ty czemu taki radosny?
Darek zawahał się na chwilę, potem się uśmiechnął:
— Bo mam dla ciebie niespodziankę! Musisz to zobaczyć na własne oczy. Zaczekaj!
Wyszedł i po chwili wrócił z dużą sportową torbą.
— Co to?
— Otwórz. Zobacz sama.
Kinga niechętnie rozsunęła zamek — i aż otworzyła usta ze zdumienia. Torba była wypełniona po brzegi gotówką.
— To… Skąd to się wzięło?!
— Dziadek dziś przyjechał. Wprost do pracy. Powiedział, iż chce nam dać start — wszystkie swoje oszczędności, żebyśmy mieli własny dom. Najpierw odmawiałem, ale nalegał. Stwierdził, iż jestem jedynym wnukiem.
Kinga nagle rozpłakała się.
— Tak się zmęczyłam… A ty z tym… Dziękuję ci. Dziękuję dziadkowi.
Przytulili się. Wieczorem, leżąc na kanapie, rozmawiali o tym, jakie mieszkanie wybrać, gdzie kupić meble i jak to wszystko urządzić. Szczęście było tak blisko — na wyciągnięcie ręki.
Nowe mieszkanie urządzili skromnie, ale z sercem. Przyszli bliscy, w tym mama Kingi. Była w swoim stylu: od progu oceniła remont, stwierdziła, iż kuchnia „nie powala”, i od razu wcisnęła im „prezent” — swój stary komplet mebli.
— My wam meble darujemy. Prawie jak nowe. Do sypialni i salonu — oznajmiła z dumą.
Kinga ledwo powstrzymała westchnienie:
— Mamo… My już zamówiliśmy nowe.
— No to mogliście chociaż uprzedzić! Gdzie my teraz nasze podziejemy? Jak zawsze — tylko psujesz! A i pamiętasz o płaszczu?
— Prezent już gotowy. Ale nie płaszcz.
Urażona matka wyszła bez pożegnania.
Postanowili, iż Nowy Rok spędzą we dwoje. A adekwatnie — we troje. Kilka dni przed świętami Kinga dowiedziała się, iż jest w ciąży. Pierwszą osobą, której powiedzieli, był dziadek.
Staruszek, usłyszawszy, iż niedługo zostanie pradziadkiem, nagle się rozczulił:
— Myślałem, iż nie dożyję… Dziękuję wam, dzieci. To najlepszy prezent, jaki mogłem dostać.
I w tej chwili, wśród zimowej ciszy, z zapachem choinki i pomarańczy w powietrzu, z łzami w oczach starszego człowieka, z ciepłem i nadzieją w sercu, Darek zrozumiał, iż żadne cudze pretensje, żadne odziedziczone meble ani rodzicielskie morały nie mają znaczenia. Bo obok niego jest jego rodzina. Jego dom. Jego szczęście.
I właśnie w tym tkwi prawdziwy dar życia — nie w rzeczach, które się dostaje, ale w ludziach, którzy pozostają przy tobie.