Niedopasowana Miłość

newskey24.com 1 tydzień temu

Niespodziana miłość

Kinga zajrzała do pokoju matki, widząc, iż ta śpi, delikatnie zamknęła drzwi.

— Kinga — szepnęła nagle matka słabym głosem.

— Tak, mamo? — Kinga znów uchyliła drzwi. — Myślałam, iż śpisz. Potrzebujesz czegoś? Chciałam tylko wyjść z dziewczynami na chwilę.

— Idź, ja się prześpię — odpowiedziała Weronika, zamykając oczy. choćby uniesienie powiek wydawało się ponad jej siły.

Kinga odchuchnęła z ulgą i pobiegła się ubierać. Od początku choroby matki nauczyła się poruszać w ciszy. Schodziła po schodach, nie czyniąc hałasu. Pod blokiem czekał na nią kolega z klasy, Bartek Kowalczyk.

— Czemu tak długo? — burknął zamiast przywitania.

— Gotowałam mamie rosół. Gdzie idziemy? — Kinga uśmiechnęła się, próbując zatrzeć winę.

— Ona wciąż chora?

— Tak, dopiero co zasnęła. Tylko na krótko, dobrze? W razie gdyby coś potrzebowała… — poprosiła Kinga.

— Spokojnie, prześpi się, będzie lepiej — odparł beztrosko Bartek.

Kinga przygryzła wargę. Nikomu nie mówiła, na co choruje jej matka. Nie chciała litości ani paniki w szkole.

— No i zaczyna padać. Chodźmy do Darka, rodzice wyjechali na działkę — szepnął Bartek, obejmując ją i próbując pocałować.

Kinga gwałtownie odsunęła głowę.

— Co ty? Ktoś może zobaczyć.

— Kto? Matka śpi. No to idziemy?

Kinga zawahała się. Ostatnim razem, gdy byli u Darka, Bartek się narzucał. Lubiła go, ale za bardzo się spieszył.

— Kinga, tylko na pół godziny. Obiecuję, nie będę się przyprawdzać — błagał.

Deszcz w istocie przybierał na sile.

— Dobrze, ale tylko na chwilę — zgodziła się.

— Jasne. — Bartek starał się nie okazać radości.

Darek otworzył drzwi i uśmiechnął się szeroko na widok Kingi z Bartkiem.

— Wchodźcie.

Kinga nie ruszyła się z miejsca. Nie chciała zostać sam na sam z dwoma chłopakami.

— Wczoraj sciągnąłem zajebisty film — powiedział Darek.

Bartek zdjął adidasy i poszedł za nim do pokoju. Kinga pomyślała, iż to dobry moment, by wyjść. Ale do domu też nie miała ochoty wracać.

Zamknęła drzwi, weszła do pokoju i usiadła obok Bartka. Ten natychmiast położył rękę na oparciu szeslaga za jej plecami. Darek przyniósł każdemu puszkę piwa. Kinga odmówiła, a Bartek zabrał jej puszkę. Dziewczyna spojrzała na niego spode łba, ale nie powiedziała nic.

Film okazał się naprawdę ciekawy, wciągnął Kingę od pierwszych scen. Ocknęła się, gdy poczuła gorącą, natrętną dłoń Bartka pod bluzą. Szarpnęła się, ale Bartek przytrzymał ją za ramię, a drugą ręką boleśnie ścisnął jej pierś.

— Boli! — krzyknęła.

Bartek poluzował uśmiech, a Kinga zerwała się z szezlonga. Darka nie było w pokoju. choćby nie zauważyła, kiedy wyszedł.

— Kinga, przepraszam — zamruczał Bartek.

— Obiecałeś! — wybuchnęła gniewem.

— No co ty. Czego się tak rzucasz, jakby to był twój pierwszy raz? Kocham cię. — Wstał.

Pierwszy raz powiedział, iż ją kocha, i Kinga nie potrafiła go odtrącić. Zaczął ją całować. Z ust śmierdziało piwem. Jego dłonie nagle stały się brutalne, natarczywe.

— Nie, muszę już iść… — wyszeptała, odpychając go.

Bartek nagle chwycił ją w pół i rzucił na szeslong, przygniatając całym ciężarem. Kinga walczyła, próbując zrzucić go z siebie. Udało jej się zgiąć kolano i uderzyć go między nogi.

Zaklął i zsunął się z niej. Kinga natychmiast wstała i pobiegła do przedpokoju, chwyciła adidasy i zaczęła grzebać przy zamku.

— No to spadaj… — warknął za nią Bartek.

Kinga wypadła za drzwi i w skarpetkach zbiegła po schodach. Dopiero gdy upewniła się, iż nikt nie goni, zatrzymała się i włożyła buty.

Jak mogła mu uwierzyć? Ma w domu chorą matkę, a on… Chciał tylko jednego.

Wróciwsz do domu, długo zmywała z twarzy i szyi ślady wilgotnych pocałunków Bartka. Potem siedziała w ciemnym pokoju, myśląc, co będzie, jeżeli matka umrze? Zostanie zupełnie sama. Z czego będzie żyć? Za dwa miesiące skończy osiemnaście lat, alimenty od ojca przestaną przychodzić. Pieniędzy nie ma. choćby na suknię na studniówkę. Ale co tam, jakoś przeżyje, byleby mama wyzdrowiała.

Że matka ma raka, Kinga domyśliła się sama. Czuła, iż choroba jest poważniejsza, niż mówiła. Wpisała w wyszukiwarkę nazwy leków, które brała matka, i wszystko zrozumiała.

Na telefon przyszła wiadomość od Bartka: „Kinga, przepraszam”. Nie odpowiedziała. Wiadomości posypały się jedna za drugą. Bartek to błagał o wybaczenie, to klął i odsyłał ją. Kinga wyłączyła telefon.

Przed snem zajrzała do matki.

— Mamo, śpisz?

Weronika z trudem otworzyła oczy.

— Coś potrzebujesz? Wody? Do toalety?

Weronika ledwo zauważalnie pokręciła głową i zamknęła oczy.

Rano Kinga obudziła się od huku i wpadła do pokoju matki. Ta stała, trzymając się poręczy łóżka, nogi się pod nią trzęsły. Na podłodze leżał przewrócony stołek.

Kinga podbiegła, położyła matkę na łóżku, zaskoczona, jak lekka i wychudzona stała się jej postać.

— Po co wstawałaś? Zawołałabyś mnie — zrzędziła.

— Myślałam, iż dam radę… — wyszeptała Weronika, łapiąc powietrze jak po biegu.

— Przyniosę ci herbatę. — Kinga wybiegła do kuchni.

Matka zrobiła kilka łyków i przestała pić. Od kilku dni prawie nic nie jadła, ledwo chodziła do toalety.

Kinga czuła niepokój. Chciała zostać z matką, zwłaszcza iż po wczorajszym nie miała ochoty widzieć Bartka. Ale niedługo egzaminy. Postanowiła wyjść z ostatniej lekcji, z historii, i wrócić wcześniej do domu.

Gdy Kinga wróciła ze szkołyGdy Kinga wróciła ze szkoły, matka spokojnie spała, a w sercu córki budziło się nowe postanowienie – nie pozwolić, by przeszłość zdefiniowała jej przyszłość, i znaleźć w sobie siłę, by iść dalej.

Idź do oryginalnego materiału