Niech wszystkie drogi prowadzą do Romy!

jemywlodzi.pl 1 rok temu

Zaczynali od pizzy z kontenera na OFFie. Teraz oprócz chrupiącej romany serwują pastę z kręgu Grana Padano, rozpływającą się w ustach doradę i rozkochują w sobie kremem z karczochów. Tu jest pysznie!

Wspólna gastro-ścieżka Krystiana i Maksa (właścicieli Romy) zaczęła się w jednej z najlepszych łódzkich pizzerii. W gastronomii są już ładnych parę lat. Krystian od strony kuchni, Maks – sali, idealny duet do stworzenia czegoś razem. Swoje umiejętności szlifowali na szkoleniach i podczas włoskich podróży. Wszystko pod okiem rodowitych Włochów. Dzięki temu przy Piotrkowskiej 122 można doświadczyć prawdziwej włoskiej uczty i klimatu. Uważam, iż Roma może być jedną z najlepszych włoskich restauracji w Łodzi.
Przekraczając jej próg od razu rzucają się w oczy kolorowe plakaty z włoskimi akcentami. To właśnie one nadają wnętrzu charakteru. Dominują w nim ziemiste kolory: szarość, czerń, drewno. Restauracja jest przestronna i posiada dodatkową salę na kameralne spotkania, która schowana jest za drzwiami na kształt obrazu – z początku choćby nie mogłam jej znaleźć. W środku stary okrągły drewniany stół, przy którym zmieści się do 10 osób, a na ścianach obrazy – jeden z Ojca Chrzestnego – miejsce idealne na mafijne spotkanie. Może samo wnętrze lokalu nie przeniesie nas wprost na włoskie uliczki, ale jedzenie i atmosfera jaką stworzyli Krystian z Maksem z pewnością tak.

Bilet do Włoch

Menu Romy to dania tradycyjnej włoskiej kuchni i autorskie kompozycje. Zdecydowaną większość produktów sprowadzają z Włoch. Mają też piec opalany drewnem, w którym przygotowują nie tylko pizzę i focaccię ale też pieką warzywa użyte później do dań czy wywarów, celem uzyskania głębszego smaku. W karcie jest kilka klasycznych przystawek jak deski włoskich serów i wędlin, focaccia podawana z oliwami, burrata z pomidorami i smażone sardynki. Te ostatnie już po pierwszym kęsie wprawiły nas w wakacyjny nastrój. Sardynki obtoczone są w mące i smażone na głębokim tłuszczu, podawane klasycznie z cząstką cytryny (35 zł). Bardzo dobre, chrupiące pozbawione strzelających w zębach ości i co ważne nie są gorzkie. W menu znalazł się też krem z pomidorów, taki must have włoskiej restauracji, ale ten przygotowany jest z dodatkiem pieczonej papryki i czerstwego pieczywa. Na tę zupę jeszcze wrócimy, tym razem skusił nas krem z karczochów (33 zł). Aksamitny, przyjemnie kwaskowy krem z kawałkami serc karczochów, skropiony aromatyczną oliwą. Dobrą robotę zrobił w nim dodatek świeżego kopru włoskiego i czerwonego pieprzu. Pyszna, sycąca zupa, na którą warto się wybrać, szczególnie iż kilka miejsc ją serwuje.

Jak ryba w szalonej wodzie

W kuchni Romy nie ma kompromisów, nie dość iż gotują na włoskich produktach i według tamtejszych receptur, to jeszcze ściśle trzymają się technik przygotowania i serwowania potraw. Słyszeliście kiedyś o doradzie w szalonej wodzie? Ryba, która marynuje się nadziana świeżymi ziołami, następnie duszona jest w bulionie z dodatkiem wina. Taki wywar musi porządnie bulgotać (stąd szalona woda). Razem z rybą duszą się pomidorki, kapary i świeże zioła aż do zredukowania sosu. W efekcie na naszym talerzu pojawia się delikatna i soczysta dorada. Przygotowana idealnie z równie pysznym, łagodnie kwaskowym sosem pomidorowym, w którym można zanurzyć kawałki podanej obok bagietki (69 zł). Oprócz dorady zjecie też makrelę i okonia w ziołach z pieca. W menu aktualnie nie ma innych dań głównych, za to w jego dalszej części znajdziecie większy wybór pizz i past, do których teraz przejdziemy.

Serowa uczta dla oka

Wspomniałam, iż panowie nie tylko przygotowują potrawy według włoskich technik, ale tak samo je serwują. Idealnym przykładem jest pasta Grande cacio, czyli spaghetti przygotowane na oczach gości w kręgu sera Grana Padano. Krystian przyjeżdża do naszego stolika z wielkim serem, następnie do wydrążonej dziury wlewa podpalony koniak, po czym dokłada makaron, wszystko dokładnie miesza aż do uzyskania kremowego sosu. Taką porcję makaronu wykłada na talerz, lądują na nim plastry świeżej trufli i świeżo mielony pieprz (85 zł). Piękne widowisko, dodajmy do tego kieliszek dobrego wina i mamy przepis na randkę idealną. Danie jest lekko słone, serowe z przewijającymi się akcentami trufli i pieprzu, do tego robią tu bardzo dobry makaron. Wszystkie pasty, również gnocchi przygotowywane są od podstaw na miejscu.

Będąc w Romie nie mogłyśmy odmówić sobie pizzy. W karcie mają szesnaście pizzowych pozycji, w połowie z nich można wymienić składniki na wegańskie. My zdecydowałyśmy się na biancę z tuńczykiem (46 zł). Pizza trzyma poziom. Ciasto chrupiące i cieniutkie niczym podpłomyk, a na nim super składniki i przemyślane kompozycje. Na naszej oprócz tuńczyka był też rozmaryn, plastry cytryny i szalotka. Wszystko w zrównoważonych, nienachalnych ilościach.

La dolce vita

Słodkim zakończeniem naszych włoskich wakacji było sycylijskie cannolo z kremem z ricotty i kruszonymi pistacjami (18 zł), do tego filiżanka espresso i kiedy chciałyśmy powiedzieć „basta” pojawił się szef baru z małą degustacją likierów. Piotr zna się na rzeczy, z ogromną pasją opowiada o każdej butelce i potrafi świetnie dopasować alkohol do wybranych dań. Bar Romy jest pod dobrymi skrzydłami. Na miejscu przygotowują limoncello z cytryn z Sorrento, a na jego bazie zamówicie Limoncello Spritz. Również sami robią domowe lemoniady grejpfrutową albo z rokitnika, wykorzystując owoce w stu procentach. Karta alkoholi jest znacznie dłuższa, opiera się na typowo włoskich koktajlach, ale też autorskich kompozycjach. Mają włoskie bittery, które świetnie sprawdzą się na aperitif lub digestif – wśród nich nie zabrakło popularnego Aperola i Campari, ale możecie skusić się też na Cynar (bitter z karczochów). Z lżejszych alkoholi znajdziecie włoskie piwa i oczywiście wina, w tym trzy butelki sygnowane nazwą restauracji.

Na wakacje do Romy możecie się udać codziennie. Od niedzieli do czwartku w godzinach 12.00 – 22.00, natomiast w piątki i soboty od 12.00 do północy.

Idź do oryginalnego materiału