— Nie wtrącaj się w moje życie! — krzyczała do mnie córka

przytulnosc.pl 2 dni temu

Nigdy nie byłam szczególnie blisko z moją córką. Była córeczką tatusia. Ja byłam złą mamą, która kazała jeść zupę, słuchać się i odrabiać lekcje. Ojciec za to wychowywał ją w poczuciu pełnej swobody. Nie chodziło o to, iż bardzo ją kochał, po prostu było mu wszystko jedno. Nie uczestniczył w jej wychowaniu i po prostu na wszystko pozwalał.

Rozwiedliśmy się, gdy Zosi miała 14 lat. Mój mąż znalazł sobie inną kobietę. Córka bardzo ciężko przeżyła ten okres. Urządzała mi takie sceny, iż nie chcę choćby o tym myśleć. Ojciec się od niej odwrócił, ale Zosia postanowiła, iż to ja jestem zła i dlatego nas opuścił. Nie mogłam jej niczego udowodnić, bo odmawiała słuchania mnie. Uważała, iż to ja jestem przyczyną wszystkich nieszczęść.

Nasze relacje jeszcze bardziej się pogorszyły. Córka nie mogła pogodzić się z faktem, iż teraz będzie musiała żyć z złą mamą. Przestała się uczyć, więc ledwo ukończyła 9 klas, żebyśmy mogli zapisać ją do technikum. Tam poznała Krzysztofa. Był równie nieodpowiedzialny jak ona. Był od niej starszy i prawdziwy łobuz. Dlatego nie akceptowałam tego związku.

Kiedy córka skończyła 18 lat, przyprowadziła chłopaka do domu i oznajmiła, iż teraz będą razem mieszkać. Wyrzuciłam go, a córka poszła za nim. Próbowałam ją zatrzymać, ale usłyszałam:

— Nie wtrącaj się w moje życie! Swoją rodzinę powinnaś była ratować! Nie zamierzam powtarzać twoich błędów!

Przez tydzień córka choćby do mnie nie zadzwoniła. Od opiekuna dowiedziałam się, iż nie chodzi też na zajęcia. Dopiero po miesiącu Zosia odezwała się i poinformowała, iż żyje i ma się dobrze. Żadnych innych informacji.

Minął rok. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam tam Zosię. I nie samą, a z małym dzieckiem. Odeszła od Krzysztofa. Na początku nie opowiadała mi szczegółów, ale potem się otworzyła. Okazało się, iż zabrał ją do swojej babci na jakąś zapadłą wieś, a sam imprezował. Kiedy urodził się maluch, zaczął znikać jeszcze bardziej. Nie dawał jej żadnych pieniędzy i zaczął się na nią zamachiwać. Babcia pomagała na początku, ale potem miała dość krycia swojego wnuka.

Zosia pojechała do ojca. Pozwolił jej przenocować, ale dał do zrozumienia, iż rano ma wrócić do domu i nie przeszkadzać mu. Córce było bardzo wstyd, ale nie miała dokąd pójść.

Teraz mieszkamy we trójkę: ja, córka i wnuk. Zosia zmieniła się nie do poznania. Jest świetną mamą. Pomaga mi w domu i słucha moich rad. Często przeprasza mnie, bo rozumie, ile problemów mi sprawiała swoim nieposłuszeństwem. Krzysztof o niej nie pamięta. Może to i lepiej…

Idź do oryginalnego materiału