Nie trzeba” – powiedziała nagle Wera. „Wiesz co, weź dom po prostu za darmo. A ja zabiorę działkę. choćby jeżeli jest tańsza.

polregion.pl 3 tygodni temu

**Dziennik, 12 października**

Nie trzeba powiedziała nagle Weronika. Wiesz co, weź ten dom po prostu tak. A ja zabiorę działkę. choćby jeżeli jest tańsza.

Pani Danuto, czy na pewno uważnie czytałaś? Może między wierszami coś jest? głos Weroniki drżał z emocji.

Czytałam, czytałam! Proszę, niech państwo sami zobaczą! notariusz podsunęła dokument przez stół. Tylko standardowa formuła: «Niniejszym odwołuję wszystkie wcześniejsze testamenty». I tyle. Nic więcej.

Anna siedziała jak rażona piorunem, kręciła w rękach okulary, raz je zakładając, raz zdejmując. Weronika nerwowo bawiła się rączką torebki, a najmłodszy z rodzeństwa, Krzysztof, milczał, wpatrzony w jeden punkt.

Ale jak to możliwe? Anna w końcu wydusiła z siebie. Mama mówiła, iż wszystko załatwiła, iż dom i działkę podzieliła między nas. Pamiętasz, Weronika, jak tłumaczyła to w zeszłe lato?

Pamiętam, jakże! załamała ręce Weronika. Mówiła, iż tobie, Aniu, dom się należy, bo masz dzieci, a mnie działka, bo tam spędzam całe wakacje. A Krzysiowi zostawiła oszczędności, bo mieszka w Gdańsku nieruchomość mu niepotrzebna.

Krzysztof podniósł głowę, spojrzał na siostry.

A ja myślałem, iż mama tylko tak gadała. Wiecie przecież, jak lubiła planować. Nigdy nie sądziłem, iż spisała testament na serio.

Notariusz delikatnie odkaszlnęła.

Rozumiem, iż Katarzyna Stanisławowa rzeczywiście sporządziła testament. Ale to było dawno, jakieś dziesięć lat temu. Później najwyraźniej zmieniła zdanie i napisała nowy, który unieważnia poprzednie. Tylko zapomniała albo nie zdążyła rozporządzić majątkiem w nowym testamencie. Niestety, tak się zdarza.

Anna wstała, przeszła się po gabinecie. Miała czterdzieści trzy lata, pracowała jako nauczycielka w miejscowej szkole, sama wychowywała dwój dzieci po rozwodzie. Stary dom matki był dla niej ostatnią nadzieją na własne mieszkanie.

Więc teraz dzielimy wszystko zgodnie z prawem? Po równo między troje dzieci? spytała, ledwie powstrzymując łzy.

Właśnie tak. Dom, działka, oszczędności wszystko w równych częściach.

Weronika prychnęła.

No to świetnie! A Ania już się krzywiła, myśląc, iż jej wszystko się należy. A ja co, mam się cieszyć z sześciuset metrów działki za moją emeryturę?

Weronika! oburzyła się Anna. Co ma piernik do wiatraka? Przecież doskonale wiesz, czego chciała mama!

Wiem, wiem! Tylko chcieć to mało, trzeba było jeszcze formalnie to załatwić. A nasza mamusia, niech jej ziemia lekką będzie, zawsze wszystko zostawiała na ostatnią chwilę.

Krzysztof wstał, zapiął kurtkę.

Dość kłótni. Rozważymy to w domu spokojnie. Pani Danuto, kiedy mamy przyjść ponownie?

Za tydzień. Przygotuję dokumenty do podziału majątku. Tylko najpierw dogadajcie się między sobą, kto co bierze. jeżeli nie sąd i tak was zmusi do podziału.

Na zewnątrz mżył przykry, październikowy deszcz. Anna narzuciła kaptur, Weronika rozłożyła parasol. Krzysztof zapalił papierosa, coś mamrocząc pod nosem.

Może wstąpimy do kawiarni? Musimy porozmawiać zaproponowała Anna.

Nie chcę z tobą gadać odcięła się Weronika. Od razu widać, jak jesteś wściekła, iż nie dostaniesz wszystkiego. A mama urodziła nas troje, nie tylko ciebie.

Weronika, po co się złościsz? Nie moja wina, iż testament taki dziwny.

Nie dziwny, tylko sprawiedliwy! Weronika zatrzasnęła parasol z taką siłą, iż rozprysnęły się krople wody.

Krzysztof zgasił papierosa o mokrą ławkę.

Dziewczyny, dość już! Ludzie się gap

Idź do oryginalnego materiału