Nie serce, ale zimny głaz

newskey24.com 3 tygodni temu

Nie serce, a suchy chleb

Kiedy Kasia miała skończyć piętnaście lat, dowiedziała się od rodziców, iż niedługo w ich rodzinie pojawi się siostrzyczka lub braciszek. Tupała nogami i krzyczała.

Mamo, po co nam jeszcze jedno dziecko? Postanowiliście na starość zostać rodzicami? Ja wam nie wystarczam? złościła się, rozumiejąc, iż będzie miała konkurentkę, a rodzice nie będą już poświęcać wyłącznie jej uwagi i pieniędzy.

Dotąd ojciec i matka spełniali każdą jej zachciankę, a tu nagle zaczęli mówić o przyszłym dziecku, o konieczności kupienia łóżeczka, wózka, wanienki. Jakie wózki, skoro Kasia potrzebuje nowych butów!

Chciała się ładnie ubierać. Nie była urodziwą dziewczyną miała krępą sylwetkę i kanciaste rysy twarzy, ale wierzyła, iż modne ubrania ją uratują. Stroiła się, by ukryć niedostatki, i naciskała rodziców, a ci stale ustępowali. A teraz ta siostra zrujnuje jej życie.

Urodziła się Zosia. Kasia nie pałała radością, patrząc na nią. Dziewczynka była śliczną laleczką z błękitnymi oczami i jasnymi, kręconymi włosami. Zosia gwałtownie zaczęła chodzić i ciągnęła się do starszej siostry, ale ta tylko odpychała ją ręką.

Mamo, zabierz swoją Zosię, przeszkadza mi.

Minęły lata. Zosia wyrosła na piękną dziewczynę, a Kasia pozostała zwykłą wiejską panną, której nikt nie chciał za żonę. Po szkole nie kontynuowała nauki, pracowała jako listonoszka, roznosząc pocztę po wsi.

Tymczasem Zosia w wieku dziewiętnastu lat zakochała się w Tomku, który przyjechał do ich wsi na praktyki. Po krótkim romansie okazało się, iż jest w ciąży, a Tomek zniknął bez śladu.

Urodź mówiła matka. Co się stało, to się nie odstanie. My z ojcem pomożemy.

Zosia urodziła synka, Bartka. Ale od starszej siostry wysłuchała wiele.

Zosiu, zawsze byłaś naiwna. Zachciało ci się miłości, a przecież miłość nie istnieje. Patrz na mnie nie wierzę w te bajki, więc nie dałam się złapać. A ty masz w głowie tylko mydlane bańki. Teraz będziesz się męczyć z tym obraźliwie nazwała syna Zosi.

Kasia nie współczuła nikomu. Codziennie wyrzucała Zosi, iż urodziła dziecko bez męża. Robiła to tak, by rodzice nie słyszeli nie podobało im się to. Pewnego razu powiedziała nawet:

Po co ci ten Bartek? Lepiej byłoby zostawić go w szpitalu, skoro nie miałaś rozumu, żeby się go wcześniej pozbyć. Zosia płakała po takich słowach.

Chciała odejść z domu, byle tylko nie słuchać siostry, ale dokąd miała iść? Bez grosza przy duszy, bez męża. Nagle jednak Kasia oznajmiła, iż wyjeżdża do miasta.

Mam was wszystkich dość. Wyjeżdżam i będę żyć sama.

Postanowiła wreszcie się usamodzielnić. Choć nie miała żadnego zawodu, wkurzało ją, iż cała uwaga skupia się na Zosi i Bartku. Kasia przekroczyła trzydziestkę, a wciąż była sama. Może w mieście znajdzie mężczyznę choćby starszego.

Przyjechała do Krakowa, przeglądała ogłoszenia o pracę. Dowiedziała się, iż na budowie można dostać mieszkanie przynajmniej pokój w hotelu robotniczym. Tam też poszła. Była silna, nosiła wiadra z zaprawą bez problemu. Nauczyła się tynkować. Stała się chciwa chodziła na dodatkowe zlecenia z innymi kobietami. Zapomniała o rodzicach, miała teraz swoje życie. Gdy pytano ją o rodzinę, odpowiadała:

Zrobili mi krzywdę, więc odeszłam. Niech teraz gryzą się w łokcie. Sam

Idź do oryginalnego materiału