Nie powiedziała mężowi, iż wraca do domu. Wchodząc do mieszkania, omal nie zemdlała od szoku.

twojacena.pl 1 godzina temu

Myśli plątały się w głowie, w sercu kipiała zazdrość i żal. Za co oni tak z nią? Czyż nie kochała męża? Czy była złą żoną i matką dla ich syna?

Ale to, co stało się później, nie mieściło się w żadnych ramach.

Weronika była pewna, iż ona i mąż są sobie przeznaczeni. I to, iż w małżeństwie z Krzysztofem żyli szczęśliwie już ponad dziesięć lat, uważała za naturalną kolej rzeczy.

Dziś wracała do domu z delegacji, na którą wyjechała dwa dni wcześniej. Kilka dni temu szef wezwał ją do siebie i oznajmił, iż z problemami w jednym z oddziałów nikt poza nią nie da sobie rady.

— Tam roboty na trzy dni, nie więcej. Pakuj się, Weronika, i nie waż mi się wymyślać wymówek. Jutro ruszasz — powiedział lekko zirytowanej kobiecie.

Weronika miała swoje plany na najbliższe dni, a nagła wyjazdowa wcale się w nie nie wpisywała. Ale z szefem się nie dyskutuje. Nie mogła choćby przypomnieć mu zasady, iż delegacje jeździ tylko młodsza ekipa, którą sam kiedyś wprowadził. Ona swoje już odrobiła z nawiązką. Po trzydziestce liczyła na spokojniejszy grafik.

— Krzysiek, wyjeżdżam służbowo. Myślę, iż na trzy dni. Pilnuj, żeby Kuba odrabiał lekcje z korepetytorem, bo ostatnio się wykręca. A ja płacę za to niemałe grosze. I żeby jadł normalnie, a nie chipsy i suchary. Zostawiłam wam w lodówce zupę i kotlety.

— Dobrze, dopilnuję, nie martw się — mruknął obojętnie mąż, nie odrywając wzroku od telefonu.

— I tyle? — zdziwiła się Weronika. — choćby cię nie smuci, iż wyjeżdżam? Oderwij się wreszcie od tego telefonu!

— No przecież jedziesz nie na miesiąc. Wrócisz za trzy dni. SamI wtedy zrozumiała, iż czasami prawdziwe szczęście kryje się nie w wielkich gestach, ale w zwykłym, codziennym zaufaniu.

Idź do oryginalnego materiału