Pamiętam, iż wtedy w naszym wydziale w Warszawie pojawiła się nowa koleżanka Bronisława. Ależ ciekawa! mruknął Maksymilian, kiedy usłyszał o niej od Grażyny. Wiesz, wpadła w oko od razu.
Grażyna położyła na biurku talerz z omletem i usiadła naprzeciwko Maksa. Słońce przedzierało się przez firankę, barwiąc pokój w ciepły, złocisty odcień. Oparła podbródek dłonią i uśmiechnęła się.
Maks zerwał się ze telefona.
Ciekawa? Co w niej takiego przykuło twoją uwagę? zapytał.
Wszystko! rozpromieniała się Grażyna. Wczoraj rozmawiałyśmy i okazało się, iż mamy mnóstwo wspólnego. Ona też uwielbia wspinaczkę, chodzi do tego samego klubu, co ja kiedyś. Czyta te same książki. To tak, jakby stworzyli mnie na nowo i wprowadzili do biura.
Maks roześmiał się i sięgnął po kawę.
To wspaniale. Wreszcie potrzebowałaś koleżanki w pracy.
Zgadza się! wzięła widelec, ale nie zaczęła jeść, chcąc dalej rozmawiać. Poza tym kocha wędrówki. Umówiłyśmy się już na wyjazd w przyszły miesiąc. Opowiada o wszystkim szczerze, bez pozoru.
Maks skinął głową, odgryzając kawałek chleba.
Brzmi super. Może nas przedstawisz?
Oczywiście! Zróbmy kolację w weekend przygotuję coś pysznego, usiądziemy i pogadamy.
Dlaczego nie? zgodził się Maks bez wahania.
Grażyna kiwnęła głową i zabrała się do omletu. Serce jej śpiewało miała wymarzoną pracę, ukochanego chłopaka, z którym była od trzech lat, i nową przyjaciółkę, z którą tak łatwo. Życie zdawało się być niemal idealne.
Po dwóch tygodniach Grażyna przygotowała domowy obiad. Wypolerowała mieszkanie do połysku i upiekła ulubione danie Maksa kurczaka z rozmarynem. Bronisława przybyła z bukietem tulipanów i torcikiem.
Grażyno, tak przytulnie! wykrzyknęła, rozejrzawszy się. Chciałabym tu zamieszkać na zawsze.
Grażyna roześmiała się, przyjmując kwiaty.
Maks, to jest Bronisława. Bronisławo, to jest Maksymilian.
Maks wyciągnął dłoń i uśmiechnął się.
Miło poznać. Grażyno opowiadała o tobie tyle, iż czuję się, jakbym znał cię sto lat.
Wzajemnie uśmiechnęła się Bronisława, podając mu rękę. Mówi, iż jesteś najcierpliwszym człowiekiem na świecie.
Maks mrugnął w stronę Grażyny. Trzeba tak mieć przy tak energicznej kobiecie.
Wieczór upłynął wspaniale. Maks i Bronisława od razu złapali wspólny język. Oboje kochali stare kino i rock lat siedemdziesiątych. Naprzemiennie przywoływali ulubione filmy, spierając się, który jest lepszy.
Grażyna siedziała między nimi i obserwowała rozmowę, nie mogąc przestać się uśmiechać. Jej dwaj najbliżsi przyjaciele zaprzyjaźnili się. Co mogło być lepszego?
Po tamtym wieczorze troje zaczęło spędzać razem czas chodzili do kina, na wystawy, na wędrówki. Maks sam proponował, by zaprosić Bronisławę, mówiąc, iż z nią nigdy nie jest nudno. Grażyna tylko cieszyła się.
Jednak z czasem zaczęła dostrzegać drobne, niepokojące szczegóły. Maks częściej zostawał po godzinach w biurze, a wcześniej zawsze wychodził punktualnie. Rzadziej pisał jej w ciągu dnia i rzadziej dzwonił tylko tak. Gdy próbowała poruszyć tematy zakup mieszkania, ślub odpowiadał krótko i wymijająco, jakby te sprawy go przytłaczały.
Bronisława też się zmieniła. Czasem łapała Grażynę spojrzeniem pełnym niepewności, jakby chciała coś powiedzieć, a potem znikało w uśmiechu i zmianie tematu.
Pewnego wieczoru Grażyna siedziała w salonie, a Maks gotował w kuchni. Telefon leżał na stole obok niej. Ekran nagle zabłysł przybyła wiadomość.
Grażyna spojrzała odruchowo. Bronisława. Prawie północ. Krótka treść: Dziękuję za dzisiejszy dzień.
Serce jej ucichło. Odłożyła telefon i patrzyła w ścianę. Co to znaczy? Spotkali się dziś? Maks tłumaczył, iż został w pracy.
Starała się odgonić te myśli, uspokajając się, iż to prawdopodobnie przypadkowe spotkanie lub kwestia służbowa, bo Maks pracował w innym dziale. Odrzucała zazdrość, przekonana, iż to tylko przyjaźń. ale niespokojny cień pozostał.
W marcu trójka pojechała na bazę w Mazurach. Planowali to od dawna weekend w naturze, spacery po lesie, wieczory przy ognisku. Bronisława od razu zaproponowała wyjazd, a Maks poparł pomysł. Wynajęli domek nad jeziorem, zabrali namioty i sprzęt wspinaczkowy. Już od pierwszego dnia atmosfera była napięta.
Grażyna zauważyła, iż Maks i Bronisława wymieniają się spojrzeniami i milkną, gdy wchodziła do pokoju. Drugiego dnia spacerowali razem wzdłuż jeziora, podczas gdy Grażyna odpoczywała po wyjściu na ściankę. Maks tłumaczył, iż po prostu pokazywał Bronisławie drogę do starej kapliczki, o której opowiadał leśniczy.
W głowie Grażyny coś się zaciskało. W ostatni wieczór, przy ogniu, oboje mieli zmieszane wyrazy twarzy winny i zagubiony. Nie patrzyli jej w oczy. Grażyna próbowała rozkręcić rozmowę, ale odpowiedzi były krótkie.
Nocą nie mogła zasnąć. Czuła, iż coś nieodwracalnie pękło.
Tydzień po powrocie Maks napisał: Grażyno, musimy pogadać. Spotkajmy się w kawiarni.
Grażyna siedziała przy biurku, patrząc na telefon, z niepokojem w brzuchu. O piątej przyszła do kawiarni. Maks już czekał przy oknie, obok niego stała Bronisława.
Zatrzymała się w drzwiach, chciała odwrócić się i wyjść, ale nogi same poprowadziły ją na ich stolik. Usiadła, nie zrzucając płaszcza.
Co się dzieje? spytała, rozglądając się najpierw na Maksa, potem na Bronisławę. Oboje mieli skrępowane wyrazy.
Maks długo milczał, drapiąc serwetkę. W końcu podniósł wzrok.
Grażyno, nie wiem, jak to ująć. Nie planowaliśmy. To po prostu się stało.
Grażyna zacisnęła dłonie pod stołem.
W Mazurach w końcu zrozumieliśmy, iż że się w sobie zakochaliśmy mówił cicho. Próbowaliśmy się powstrzymać, ale już nie możemy dłużej ukrywać.
Bronisława zapłakana wylała łzy, rozmazując makijaż.
Grażynko, wybacz mi. Nie chciałam cię ranić. Jesteś moją najbliższą przyjaciółką, ale to to było silniejsze niż my.
Bronisława wyciągnęła rękę. Grażyna ją odsunęła. Wewnątrz kipiało: gniew, żal, ból połączone w jeden guzek, który dusił w gardle.
Silniejsze niż nas? spojrzała na nich obu. Zdradziliście mnie, gdy planowałam ślub, dzieci, wspólną przyszłość? Jak mogliście tak postąpić? Co wam w tym winny?.
Grażyno, zrozum, nie chcieliśmy
Nie chcieliście? podniosła głos. Kilku gości odwróciło się, ale ona nie zwracała uwagi. Spotykaliście się za moimi plecami! Pisalcie nocami! A teraz mówicie, iż nie chcieliście? To zdrada, Maks. Najgorsza rzecz, jaką mogłeś zrobić.
Maks patrzył w blat. Wiem, iż to podstęp. Nie mogę już dalej kłamać.
A ty? zwróciła się do Bronisławy. Mówiłaś, iż jestem twoją najbliższą przyjaciółką. Jak mogłaś?.
Bronisława zasłoniła twarz dłonią i szlochając: Przepraszam. Nie przewidziałam, iż tak to skończy. Rozmawialiśmy, spędzaliśmy razem czas, a potem zrozumieliśmy, iż to coś więcej niż przyjaźń.
Grażyna wstała. Krzesło z grzmotem odsunęło się do tyłu. Chwyciła torbę i spojrzała na nich po raz ostatni.
Nie chcę was już widzieć. Nigdy.
Wyszła z kawiarni, nie odwracając się. Na zewnątrz było zimno. Łzy spływały po policzkach, ale nie wycierała ich. Szła, nie zwracając uwagi na drogę, aż dotarła do metra.
Następnego dnia napisała wniosek o przeniesienie do oddziału firmy w Gdańsku. Szef był zaskoczony, ale nie zadawał pytań. Zaoferowano jej szybkie przeniesienie.
Bronisława próbowała dzwonić Grażyna zablokowała numer. Maks wysyłał kilka wiadomości ona je usuwała, nie czytając. Maks zabrał rzeczy, gdy nie było jej w domu. Grażyna wróciła do pustego mieszkania, stała w pokoju, patrząc na miejsce, gdzie kiedyś stały jego buty.
Po dwóch tygodniach już mieszkała w Gdańsku, rozpakowała kartony. Rodzice nie byli zachwyceni, ale Grażyna zdecydowała, iż musi zacząć od nowa, z dala od wspomnień o Maksie i Bronisławie.
Pierwsze miesiące były trudne, ale znów zaczęła wspinać się na ściankę tym razem samotnie. To pomagało jej odnaleźć równowagę.
Pewnego dnia dostała wiadomość od znajomej z Warszawy: Maks i Bronisława zamieszkali razem i od dwóch miesięcy są szczęśliwi. Grażyna przeczytała to, wyłączyła telefon i odetchnęła.
Ból nie zniknął całkowicie, ale stał się cichszy. Nie płakała już nocą, nie przewijała w myślach ich ostatniego spotkania. Po prostu żyła dalej, krok po kroku, dzień po dniu.
Grażyna nie straciła jedynie chłopaka i przyjaciółki. Zgubiła wiarę w uczciwość ludzi, w prawdziwą przyjaźń, w to, iż miłość nie zdradza tak łatwo. Postanowiła jednak budować nowe życie, ostrożniej wpuścić do niego nowych ludzi. Ból pozostanie z nią jeszcze długo, ale wiedziała, iż da sobie radę, bo nie miałaby innego wyjścia.











