Nie obawiaj się, nie zostanę długo – tydzień wystarczy, zanim znajdę nowe miejsce. Miejmy nadzieję, iż nie wyrzucisz mnie.

newsempire24.com 2 dni temu

— Nie martw się, nie będę ci długo zawracać głowy. Zostanę tydzień, aż znajdę mieszkanie. Mam nadzieję, iż mnie nie wyrzucisz? — powiedziała siostra.

Halina postawiła na stole śniadanie i poszła obudzić wnuczkę. Osiemnastoletnia Ania uwielbiała pospać do późna.

— Aniu, wstawaj. Spóźnisz się na uczelnię.

Ania mruknęła coś pod nosem i narzuciła kołdrę na głowę.

— Znowu całą noc siedziałaś przy komputerze? Gdybyś kładła się o normalnej godzinie, rano byłoby ci łatwiej wstać. Nie ustąpię, wstawaj! — Halina zdjęła kołdrę z wnuczki.

— No, babciu… — oburzyła się Ania, ale w końcu podniosła się, przeciągnęła i ziewnęła szeroko, rozprostowując zgrabne nogi.

— Żywo, herbata wystygnie — pognała ją Halina i wyszła z pokoju.

— Ale mnie wszystko wkurza — burknęła Ania, wlokąc się za nią.

— Słyszę wszystko. Kto cię wkurza? Czyżbym to ja? — Halina zatrzymała się nagle, a Ania w nią wpadła. — Jeszcze raz to usłyszę, a się obrażę. jeżeli ci się nie podoba, możesz wrócić do matki.

— Przepraszam, babciu. — Ania cmoknęła Halinę w policzek i pobiegła do łazienki.

— Liska — pokiwała głową Halina. — Zwykły poranek zwykłego dnia. Tak i życie przeminie niezauważone — przyszło jej nagle do głowy. — Teraz wyprawię Anię na uczelnię i zabiorę się do pracy. Jak dobrze, iż można pracować zdalnie. Samej emerytury by nie starczyło.

Halina usiadła przy stole i wzięła ze swojego talerza kawałek wczorajszego zapiekanki.

— Babciu, mówiłam, iż nie jem śniadań, a już na pewno nie zapiekanki — rozległ się za nią zirytowany głos Ani. — Wypiję herbatę, ale zapiekanki nie tkne. — Wnuczka usiadła naprzeciwko, rzucając Halinie uparty wzrok.

— W takim razie weź kawałek ze sobą. Same kości, aż strach patrzeć. Jedz, mówię ci. Nie dasz rady wytrzymać do wieczora bez jedzenia.

Ania westchnęła i ugryzła kawałek zapiekanki z miną, jakby jadła żabę.

Tak było każdego ranka. Dodatkową porcję trzeba było wpychać w Anię perswazją i szantażem. Ta moda na odchudzanie to istna plaga.

— No widzisz, dobrze ci zrobiło. — Halina zabrała swój kubek i pusty talerz, by Ania przypadkiem nie zostawiła na nim niedojedzonego kawałka, i zaniosła je do zlewu.

Wnuczka przeżuła resztę, jednym haustem wypiła herbatę i wysunęła się spod stołu.

Zanim Halina zdążyła pozmywać, z przedpokoju dobiegł szelest. Pospieszyła tam.

— Wiedziałam, iż wyjdziesz. Przestań mnie pilnować, nie jestem mała. Ubrałam się normalnie, widzisz? — Ania zapięła kurtkę i owinęła szalik wokół szyi. Wyprzedzając babcię, oznajmiła stanowczo:

— Czapki nie zakładam.

— Nie spóźniaj się, bo będę się martwić. A w moim wieku nerwy to ostatnie, czego potrzeba — powiedziała Halina już do pleców uciekającej wnuczki.

Westchnąwszy, Halina zamknęła drzwi i skierowała się do pokoju Ani. No proszę, znowu nie pościeliła łóżka. Walka z tym była równie bezcelowa jak zmuszanie jej do czapki. choćby jeżeli ją założyła, i tak zdjęła ją i wcisnęła do torby, ledwie przekroczyła próg. „No cóż, kto ją jeszcze rozpieszcza, jak nie babcia?” — pomyślała Halina, prostując narzutę.

Zeszła do swojego pokoju i usiadła przy komputerze. Gdy rozległ się dzwonek do drzwi, spojrzała na zegarek — dwunasta. Zdjęła okulary i przetarła zmęczone oczy. Dzwonek rozległ się ponownie, dłuższy i bardziej natarczywy.

Halina otworzyła drzwi i ujrzała przed sobą zadbaną kobietę w średnim wieku, ubraną modnie i drogo, z jaskrawoczerwoną szminką na szeroko uśmiechniętych ustach. Zamarła zaskoczona. Kobieta też milczała. Halina raczej domyśliła się, niż rozpoznała.

— Krysia?! — wykrztusiła.

Kobieta uśmiechnęła się jeszcze szerzej, odsłaniając zbyt równe i białe zęby, by mogły być prawdziwe.

— Ciekawe, czy mnie rozpoznasz — powiedziała siostra. — Mogę wejść? Czy mam stać w progu? — Krysia podniosła walizkę i dużą torbę.

— Wejdź. — Halina odsunęła się, wciąż nie mogąc ochłonąć po niespodziance. — Skąd się tu wzięłaś?

— Stamtąd — odparła starsza siostra i wtoczyła walizkę do przedpokoju. Obok postawiła torbę, zajmując niemal całą dostępną przestrzeń.

— Zdecydowałam się wrócić na stare śmieci. Dość już mieszkałam na obczyźnie, czas wracać do korzeni. A u was wszystko po staremu. — Krysia bystrym spojrzeniem objęła przedpokój, zauważając nadgryzione zębem czasu tapety i wytarty linoleum.

— Na stałe? — spytała Halina, przeciskając się bokiem do drzwi i zamykając je.

— Nie martw się, nie będę ci długo zawracać głowy. Zostanę tydzień, może dwa, aż znajdę mieszkanie. Mam nadzieję, iż mnie nie wyrzucisz? — Nie pytała, tylko stwierdziła. — Mieszkasz sama, nie wyszłaś za mąż? — Krysia zachichotała chrapliwie.

— Mieszkam z wnuczką. Jest teraz na uczelni.

— O, jaka dorosła. A córka gdzie?

— Córka z mężem mają swoje mieszkanie. Rozbieraj się, nastawię czajnik. Wybacz, nie spodziewałam się gości, na herbatę tylko resztki wczorajszej zapiekanki. Zjesz? — zawołała Halina już z kuchni.

— A jakże — uśmiechnęła się Krysia.

***

Od dzieciństwa nie były blisko, a dziesięcioletnia różnica wieku tylko to pogłębiała. Mówią, iż rywalizacja między siostrami trwa całe życie — która jest bardziej kochana. Krysia zawsze traktowała młodszą siostrę z wyższością, niemal z pogardą, jakby mówiła: „Nie prosiłam, żebyście ją rodziHalina spojrzała na zdjęcie siostry, a w głębi serca poczuła, iż niektóre rany goją się dopiero wtedy, gdy przestajemy je rozdrapywać.

Idź do oryginalnego materiału