NIE! na marginesie: Już tylko ławeczka?

kulturaupodstaw.pl 3 dni temu
Zdjęcie: fot. M. Martynenko, Unsplash


Starzy ludzie, czyli kto?

We wstępie do debaty zwrócono uwagę na fakt, iż termin „osoba starsza” rozciąga się na wiek choćby 45+ i iż obniżenie dolnej granicy wieku może maskować fakt, jak kilka robi się dla osób w wieku bardzo zaawansowanym.

Pomyślmy: pięćdziesięcioletni „senior” ukazywany jest często w reklamach jako tryskający energią, zadbany, aktywny, a często także pracujący pełną parą. Obrazek to tyleż piękny, co mylący pięćdziesięciolatków z ludźmi naprawdę starymi, którzy z racji nieuchronności procesów biologicznych do tego obrazka w większości nie pasują. Taką wizję osób starszych chętnie jednak promuje się społecznie. Po pierwsze, by odwrócić uwagę od naprawdę potrzebujących, chorych, niesprawnych, samotnych i bezradnych, po drugie – by wzmocnić – złudne przecież – przekonanie, iż wszyscy mamy takie same szanse i warunki starzenia się, więc do każdego indywidualnie należy wybór, jaką będzie miał starość.

fot. Danie Franco, Unsplash

Wreszcie po trzecie – na wizję starości próbuje wpływać rynek, zainteresowany nie osobą, jej godnością i prawami, ale jej siłą nabywczą i jak najdłuższym okresem intensywnej konsumpcji. Wiele firm wykorzystuje raporty o starzejących się osobach, by kierować do nich trafniejsze komunikaty handlowe i więcej sprzedać.

Symptomatyczne, iż początek starości widzą we wcześniejszym wieku młodsi, a starsi przesuwają go na wiek późniejszy. Rynek pracy uważa za osoby starsze już te około 45–50 lat, co zbliża się do absurdu przy dzisiejszej – coraz wyższej – średniej długości życia. Z młodości wpadamy od razu w starość? A przecież starzenie się jest ciągłym procesem biologicznym, któremu podlegamy wszyscy. Tymczasem dla różnych celów tworzy się kategorie wiekowe, zwykle arbitralnie dzielone w systemie dziesiętnym na 50+, 60+, 70+ itd.

Język pogardy, język eufemizmów

Powyższe określenia (50+, 60+, 70+) rozpowszechnione po 1989 roku gwałtownie obrosły różnymi konotacjami, nie oznaczając już tylko przedziału wiekowego, ale stając się nośnikami negatywnych stereotypów ugruntowanych przez opinie, jakie mają młodsze generacje o osobach od nich starszych.

Uczestnicy wspomnianej debaty przypomnieli, iż język „kumuluje w sobie i utrwala doświadczenia społeczne”, a semantyka jest nośnikiem „kategoryzowania i oceny rzeczywistości”. Wrogi język wpływa negatywnie na kontakty międzypokoleniowe. Ale czy nie dzieje się również odwrotnie? Społeczne wzorce traktowania starzejących się ludzi mocno determinują także język, którym się ich opisuje.

Sprawa języka nie jest prosta. Coraz powszechniejsze tabuizowanie starości we współczesnych społeczeństwach rodzi z jednej strony lęk przed starością i pogardę dla ludzi starych, z drugiej strony wpływa na nadprodukcję eufemizmów. Nie wypada mówić „stary”, „starzec”, „staruszka” czy „starość”, więc używa się rozmaitych słów w rodzaju „senior” (które zmieniło swoje znaczenie) albo „jesień życia” czy „trzeci wiek”. Zwróciłabym jednak uwagę na problem, iż owe eufemizmy, niepowiązane z faktycznym szacunkiem i respektowaniem praw osób starszych, stają się często obraźliwe, gdy są świadectwem powierzchownej poprawności politycznej.

fot. Valentin Balan, Unsplash

Rzecz więc nie tylko w języku, ale w codziennej kulturze współistnienia z osobami w zaawansowanym wieku.

Symptomatyczne jest zawstydzanie ludzi starszych – zjawisko to dotyczy nie tylko przykrych dolegliwości wynikających z zaawansowanych chorób związanych z wiekiem, ale także kontaktów z młodszymi generacjami, które oskarżają ich o zabieranie pracy, obciążanie systemu opieki zdrowotnej i wyśmiewają problemy z używaniem nowoczesnych technologii.

Jacek Żakowski, prowadzący debatę, zastanawiał się, czy można by znaleźć w języku jakieś określenie na proces starzenia się, które by nie wzmacniało stereotypu. Czy jednak chodzi o nowe słowa, czy o znaczenie wynikające z wartości społecznych i szacunku? Siłę memu zyskała już scena w gabinecie lekarskim z filmu Doroty Kędzierzawskiej „Pora umierać”, gdy znudzona lekarka mówi do starszej pani bezosobowo: „Niech się rozbierze i położy”, na co bohaterka (świetna rola Danuty Szaflarskiej), po chwili stuporu, odpowiada: „Niech się pocałuje w d…”. Wbrew pozorom to nie tylko filmowa anegdota sprzed lat (film jest z 2007 roku), to się dzieje w wielu miejscach do dziś.

Wesołe jest życie staruszka?

W mówieniu o starości trzeba pamiętać, iż ma ona tak wiele obliczy, jak różne bywa życie ludzi także na wcześniejszych etapach. Niektórzy mają szczęście być długo zdrowi i pełni energii, z humorem i elegancją przyjmują to, co przynoszą lata. W jednej z piosenek Kabaretu Starszych Panów Jeremi Przybora i Jerzy Wasowski śpiewają o sobie, iż znaleźli się w wieku, „że się człowiek przestał dobrze zapowiadać”, ale zaraz dodają, iż z drugiej strony przestali się „zapowiadać źle”. Zalety późnego wieku docenia Esther Vilar, autorka książki „Starość jest piękna. Manifest przeciw kultowi młodości”. Jest przeciwna stwarzaniu specjalnych – tylko dla seniorów – programów i miejsc. Uważa, iż stary człowiek nie chce się spotykać jedynie ze swoimi równolatkami, ale z ludźmi w różnym wieku. Domaga się także, by używać słowa „starzy” zamiast rozmaitych eufemizmów.

fot. Brett Jordan, Unsplash

Żeby jednak nie wylać dziecka z kąpielą, trzeba podkreślić, iż jest wiele osób, które takich miejsc potrzebują. Nie chodzi o to, by nie organizować domów opieki czy klubów seniora, ale by uszanować podmiotowość człowieka w każdym wieku, jego prawo wyboru, jak chce żyć (również odmowę uczestniczenia w rozmaitych warsztatach – często infantylizujących). Jedni są aktywni (bo pozwala im na to zdrowie), inni swoją aktywność stopniowo „wygaszają” (bo determinuje ich mocno biologia).

W każdej z tych sytuacji ważne jest respektowanie autonomii osoby, która czasami przejawia się w reakcjach buntu wobec otoczenia (bycie nieznośnym bywa czasami jedyną, ostatnią bronią wobec przemocowych zachowań innych). W debacie zainicjowanej przez Irenę Lipowicz przytoczyła taki przykład Ewa Niezgoda (Wydawnictwo Fraszka Edukacyjna), mająca w tamtym momencie powyżej lat 70. Po doświadczeniu wypadku dostawała od swojej psychoterapeutki regularne reprymendy, iż nie chodzi na zajęcia do klubu seniora, gdy tymczasem miała swoją pracę i nie potrzebowała dodatkowych zajęć.

Różne są potrzeby ludzi – jedni wolą domy seniora i tam się dobrze czują, inni kontynuują pracę czy hobby z młodszych lat, są samodzielni w nawiązywaniu relacji towarzyskich czy korzystaniu z instytucji kultury i nie chcą być wrzucani do programów „dla staruszków”. Swoją drogą uważam za obraźliwe notoryczne dowodzenie we wnioskach o dofinansowanie przeróżnych projektów, jakoby zorganizowane działania miały „zaktywizować” seniorów. Ludzie zostają w ten sposób uprzedmiotowieni na podstawie stereotypu, iż zaawansowany wiek miałby ich pozbawiać możliwości inicjatywy, wyboru działań i umiejętności samostanowienia. To przejaw infantylizowania ludzi starszych. Grupa seniorów jest tak zróżnicowana jak inne grupy wiekowe. Jedni grają w karty i oglądają mecze, inni są introwertyczni, czytają, słuchają muzyki i nie cierpią tańczyć czy uczestniczyć w warsztatach. Arbitralne wymyślanie wszystkim tych samych „aktywizujących” zajęć jest absurdem. Trzeba prowadzić dialog ze starymi ludźmi, których to dotyczy, nie pozbawiać ich wpływu, możliwości decydowania, komunikowania całego spektrum potrzeb.

Starość jak długi płatny urlop?

Biznesy: kosmetyczny, odzieżowy, sportowy, dietetyczny wmawiają ludziom, iż można być wiecznie młodym, jeżeli się włoży dostatecznie dużo energii i pieniędzy w ów proces odmładzania. W dzisiejszych czasach hormonalna terapia zastępcza okresu przekwitania przepisywana jest często kobietom bez głębszej refleksji, a wiele z nich traktuje tę terapię jak eliksir młodości, a nie formę leczenia. Korzysta na tym oczywiście przemysł farmaceutyczny. Żyjemy w czasach coraz większej presji, by „być młodym mimo wieku”. Większość reklam ukazuje seniora jako zdrowego, sprawnego, uśmiechniętego konsumenta witamin, ubezpieczeń i zagranicznych wycieczek – tworząc obraz starości jako czegoś w rodzaju długiego płatnego urlopu. Z pewnością, gdy portfel gruby, a zdrowia nie brakuje, niektórym się to przytrafia, częściej jednak we wcześniejszych latach starzenia się i z naciskiem na „niektórym”.

fot. Steven HWG, Unsplash

Dla większości ludzi bowiem zaawansowana starość oznacza choroby, niesprawność, malejące zdolności intelektualne, choroby demencyjne, przewlekły ból, problemy ze snem, zmniejszone wydzielanie neuroprzekaźników, depresje itd. Codzienność starego człowieka to częściej namawianie ciała, żeby chciało współpracować.

Dużym problemem jest brak odpowiedniego wyedukowania ludzi, którzy z racji zawodu są w częstym kontakcie z osobami starzejącymi się: lekarzy, pielęgniarek, pracowników socjalnych, opiekunów, rehabilitantów. Pamiętajmy jednak, iż skoro źle się nas traktuje w latach, gdy jesteśmy jeszcze pełni sił, na starość zwykle bywa jeszcze gorzej. W czasie przywoływanej już debaty Halina Bortnowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zwróciła uwagę na fakt, iż medycy wykazują inną gotowość do leczenia tych samych chorób w różnym wieku. Depresja osoby młodej podlega kuracji, podczas gdy u osób starszych traktuje się ją jako „rzecz normalną”, związaną z wiekiem i nie podejmuje się terapii medycznej.

Traktowanie ludzi starszych jest częścią kultury empatii lub jej braku wobec wszystkich słabszych w naszym społeczeństwie – dzieci, chorych, niepełnosprawnych, pacjentów szpitali psychiatrycznych, bezdomnych, ubogich czy zwierząt. A z tym w naszym kraju wciąż nie jest za dobrze.

W połowie drogi. Archetyp mędrca a kult młodości

W dyskusji pokoleniowej drażliwym tematem jest powoływanie się na tak zwany archetyp starca, który miałby być uosobieniem mądrości. Upadł mit, iż sam wiek jest gwarantem wiedzy o świecie, rozsądku i trafnych decyzji. Świat przyspieszył w taki sposób, iż radzenie sobie z życiem nie jest tylko kwestią doświadczenia wynikającego z przeżytych lat. Młodzi buntują się także przeciwko dyrektywnym przekazom i moralizowaniu. Branie pod uwagę młodzieńczego punktu widzenia jest nieodzowne do porozumienia między generacjami. Jednak szalenie niebezpieczne wydaje się ignorowanie owego doświadczenia starszych. Uczestnicy dyskusji z 2013 roku zwracali uwagę, iż nie chodzi o mądrość absolutną, ale o uznanie wkładu każdej generacji w dzisiejszy stan kraju.

fot. Joshua Hoehne, Unsplash

Trzeba jednak być także otwartym na przyznanie się, iż poprzednie pokolenia nie wszystko zrobiły dobrze. Warto zadawać sobie pytania: o co nie zadbaliśmy, co mogliśmy zrobić inaczej? Co jeszcze możemy zrobić jako starzejące się, ale wciąż aktywne społecznie generacje? I czego nie robią politycy – a co jest najważniejsze dla godnego przeżywania starości – teraz i w przyszłości?

Wreszcie: czy sami nie wstydzimy się starości? Kapitalizm wpaja nam ów wstyd, powszechne więc stają się utyskiwania na kilogramy, zmarszczki i osiąganie „granicznego” wieku – magicznej trzydziestki, czterdziestki, pięćdziesiątki. A przecież to tylko liczby. Ważniejsze jest zastanowienie się, czy chodzi o wieczne odmładzanie, czy rewolucję polegającą na tym, by przestać koncentrować się tak bardzo na sobie, swoim ciele, wyglądzie – co wzmacnia egoizm – i raczej przenieść (wbrew rynkowi) uwagę na wspólnotowość, działania na rzecz innych, realizowanie celów nadających sens życiu w każdym wieku. Wnikliwie analizował owe kwestie brytyjski socjolog Anthony Giddens w swojej książce „Nowoczesność i tożsamość”, cytując przy okazji Zygmunta Baumana („Prawodawcy i tłumacze”): „Rynek żywi się poczuciem braku szczęśliwości, który sam generuje: wyzwalane przezeń obawy, niepokoje i cierpienia związane z osobistą niedoskonałością wywołują sposoby zachowań konsumenckich koniecznych dla jego dalszego istnienia”.

Krzywe lustro mediów

Ważną rolę mogą tu odegrać media. We wspomnianej debacie sprzed dwunastu lat Ewa Kulisz z Parkowej Akademii Wolontariatu w Katowicach zwróciła uwagę, w jakich kontekstach pojawiają się seniorzy w mediach: to sytuacja, gdy ogłasza się nowe wyniki badań lub zmieniają się przepisy dotyczące tej grupy; wspomniane wyżej reklamy dotyczące seniorów; wymienianie ich z powodu „poprawności politycznej”; ale także konteksty wzmacniające określone stereotypy – to informacje, iż ktoś oszukał lub skrzywdził osobę starszą bądź zdziwienie jakimś zachowaniem osoby starszej, które np. dziennikarz uznał za nietypowe dla wieku. Czy od tamtego czasu w tym zakresie wiele się zmieniło?

fot. Matt Bennett, Unsplash

Nadal kilka miejsca zajmują konteksty pozytywne, niekoniecznie spektakularne: codzienna aktywność zawodowa, twórcza, wychowawcza czy opiekuńcza wobec młodszych pokoleń, dzielenie się wiedzą ekspercką czy wolontariat starszych osób.

Rafał Zimny, językoznawca z Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy badał medialne sposoby mówienia o stulatkach. Wynika z nich, iż w rocznicowych wywiadach prosi się ich zwykle o „receptę na długowieczność”, otrzymując (nie zawsze od jubilata, a często od jego rodziny) potwierdzenie krążących stereotypów: iż zachowywali zawsze pogodę ducha, uprawiali jakiś sport, mieli hobby itp. Badacz nazywa ten sposób mówienia o wiekowych osobach „honoryfikacją”, zaznaczając przy tym, iż „absolutnym tabu w tych tekstach jest zniedołężnienie, choroby, cierpienie ludzi starych, czyli to, co jest ich bolesną codziennością”. Potrzeba zatem większego zaangażowania mediów w kwestie dotyczące systemowej opieki nad ludźmi starymi. Bolączek jest mnóstwo, a w sytuacji starzejącego się społeczeństwa szukanie różnych rozwiązań tych problemów w dyskusji publicznej to konieczność. Wzorcowym przykładem takiego zaangażowania jest trwająca od miesięcy akcja „Odchodzić po ludzku” tygodnika „Polityka”.

Rebelia starości

Maria Poprzęcka w swojej książce „Śmierć przed obrazem”, traktującej o związkach sztuki ze starością i odchodzeniem, zestawia ze sobą późną twórczość Louise Bourgeois i Jacka Sempolińskiego, widząc w niej wspólny mianownik. Pisze, iż „późna starość okazała się dla nich nie tylko «latami urodzajnymi», ale także czasem przełomów, tak jakby właśnie starość dała potężny impuls potrzebie zmiany”. Uważa, iż w przypadku wymienionych artystów „nie dojrzałe mistrzostwo, ale rebelia jest siłą sprawczą późnego rozkwitu twórczości”.

fot. János Venczák, Unsplash

Mówiąc o ludziach starych, miejmy więc w pamięci, iż tabuizowanie dotyczy zarówno niedołężności, ciężkich chorób, cierpienia, jak i tej iskry, śmiałych projektów, robienia rzeczy radośnie niewybaczalnych (czyli tych, co to niby nie przystoi), zachwytów, marzeń.

Mój Tato, krótko przed śmiercią, po przeczytaniu pewnej książki gorąco zapragnął jeszcze zobaczyć Portugalię. Że to się już nie udało? Nie to jest najważniejsze, czy się uda. Tato nauczył mnie, żeby mieć odwagę marzyć. W piosence „Jeszcze w zielone gramy” ze słowami Wojciecha Młynarskiego są takie wersy, które wciąż sobie powtarzam: „Myśli sobie Ikar, co nie raz już w dół runął: / Jakby powiało zdrowo, to bym jeszcze raz pofrunął”. Być może jakoś tędy droga do godnego traktowania starszych: okazywać nienachalną troskę o coraz słabsze fizycznie osoby, pomagając im jednocześnie, do końca, po swojemu „lepić skrzydła”.

Więcej o debacie z 2013 roku w publikacji Biura Rzecznika Praw Obywatelskich „O sposobach mówienia o starości”, Warszawa 2014 (raport powstał w ramach prac Komisji Ekspertów ds. Osób Starszych przy Rzeczniku Praw Obywatelskich).

Idź do oryginalnego materiału