Nie masz sumienia. Nie widzisz, jak trudno jest Dominikowi? To twój brat, mogłaś mu pomóc. Zawsze myślisz tylko o sobie.
Ostatnio zadzwoniła do mnie mama i poprosiła, żebym zabrała wszystkie swoje rzeczy z jej mieszkania.
Ledwo się tu poruszamy przez twoje graty powiedziała.
Ta rozmowa odbyła się po tym, jak odmówiłam bratu, Dominikowi, pieniędzy na wkład własny do mieszkania. Tak, dać, a nie pożyczyć, bo doskonale wiem, iż nigdy by mi ich nie oddał.
Gdy odmówiłam, Dominik wybiegł z mojego mieszkania wściekły. Był przekonany, iż po prostu oddam mu wszystkie oszczędności, bo on ma rodzinę i dzieci, a ja nie.
Muszę o tym porozmawiać, bo czuję, iż moi bliscy są wobec mnie niesprawiedliwi, zwłaszcza teraz, przed świętami.
Kiedy wyjechałam do Krakowa na studia, od razu zaczęłam dorabiać. Najpierw mieszkałam w akademiku, potem wynajmowałam mieszkanie z koleżanką. Nie chciałam być zależna od rodziców, więc ciężko pracowałam, żeby utrzymać się sama i jeszcze pomóc mamie.
Nigdy nie brała ode mnie pieniędzy wprost, ale zawsze prosiła, żeby przywieźć coś potrzebnego: ubrania, buty, sprzęt domowy. A jeżeli chodzi o jedzenie, zawsze przyjeżdżałam z torbami pełnymi zakupów.
Mama mieszka w trzypokojowym mieszkaniu z Dominikiem. Nasz tata zmarł trzy lata temu.
Brat nigdy nie interesował się nauką. Po skończeniu szkoły wyjechał do pracy w Holandii, ale jedyne, co tam kupił, to stary samochód. Gdy wrócił, zaczął jeździć jako taksówkarz.
Później ożenił się i przyprowadził swoją żonę, Kingę, do mieszkania mamy.
Zawsze brakowało im pieniędzy, bo Dominik żył z dnia na dzień. Jak tylko on i Kinga dostawali wypłatę, wydawali wszystko niemal natychmiast.
Zarówno mama, jak i rodzice Kingi regularnie pomagali im finansowo. Dominik wiedział, iż zawsze znajdzie się ktoś, kto go wyciągnie z tarapatów, więc nigdy nie próbował zwiększyć swoich dochodów ani poprawić sytuacji materialnej.
Teraz Dominik i Kinga mają dwójkę dzieci, a trzecie w drodze.
Uznali, iż mieszkanie mamy jest już dla nich za małe, i zaczęli myśleć o kupnie własnego.
Tymczasem ja mieszkam w wynajętym mieszkaniu z chłopakiem, Krzysztofem. Planujemy ślub, ale postanowiliśmy poczekać na lepsze czasy. Mamy stabilne dochody Krzysztof pracuje jako programista, a ja prowadzę kilka sklepów internetowych.
Nie wydajemy na zbędne rzeczy, zamiast tego oszczędzamy na własne mieszkanie, żeby po ślubie mieć gdzie żyć niezależnie.
Mama wiedziała o naszych planach, ale i tak dała Dominikowi do zrozumienia, iż może poprosić mnie o pomoc.
Chcą kupić mieszkanie, ale nie mają na wkład własny powiedziała mi.
Gdy Dominik przyszedł do mnie i bez ogródek oznajmił, iż potrzebuje pieniędzy, odmówiłam.
Wściekł się. Uważał, iż jestem mu to winna, bo on ma rodzinę, a ja nie.
Później mama zadzwoniła i powiedziała:
Nie masz sumienia. Nie widzisz, jak trudno jest Dominikowi? To twój brat, mogłaś mu pomóc. Zawsze myślisz tylko o sobie.
Potem dodała:
Przyjedź i zabierz swoje rzeczy z naszego mieszkania. Nie możemy się tu ruszać przez twoje graty. I choćby nie myśl przyjeżdżać na święta. Dominik jest na ciebie zły, a ja też nie mam ochoty cię widzieć.
Nie kłóciłam się. Zabiorę swoje rzeczy i znajdę dla nich miejsce w wynajmowanym mieszkaniu. A gdy Krzysztof i












